O mnie Jestem księdzem Archidiecezji warszawskiej. Od 2008 r. posługuję jako prezbiter wędrowny w ramach Drogi neokatechumenalnej. Najpierw w ekipie katechistów w Wlk. Brytanii potem w Sudanie i Sudanie płd. Następnie jako prezbiter missio ad gentes i wikariusz w parafii Dobrego Pasterza w Aktobe w Kazachstanie. Od jesieni 2023 r. jestem prezbiterem ekipy katechistów odpowiedzialnej za Drogę neokatechumenalną w Szwajcarii niemieckojęzycznej.
Odwiedzam też z wykładami misyjne seminaria duchowne "Redemptoris Mater" w Afryce. Zajmuję się sakramentologią i teologią małżeństwa więcej>>
Wesprzyj naszą nową ewangelizację Szwajcarii modlitwą i materialnie kontakt ze mną
Zapraszam
Cię do zajrzenia
do następujących tematów:
Wędrowanie *
Kościół *
Modlitwa *
Teksty klasyków *
Moje teksty *
Rodzinność *
Osobiste *
Izrael *
Wspomnienia *
Oglądam i słucham
* Lud Izraela a Kościół (Debata w Uniwersytecie Samford: N.T. Wright i Mark S. Kinzer, j. ang.)
* Gender Equality Paradox (polskie napisy) - norweski komik na tropach absurdów gender
* Amerykanin mieszkający w Polsce odnajduje swe polskie korzenie – j. ang.
* o. Jacek Salij OP, chrześcijańska eschatologia
* Stanisław Sojka śpiewa papieżowi „Typtyk rzymski”
* In the crushing... You are making new wine (Hillsong Worship)
|
Notatki z wędrowania czyli
świat moimi oczami
Pierwszy miesiąc mojej misji w Sudanie południowym
więcej>>
Wizyta na cmentarzu Highgate w Londynie więcej>>
Pokaz slajdów z pielgrzymki do Sydney 2008: sydney.odp (LibreOffice) sydney.ppt (Microsoft)
Notatki z końca urlopu...
Odnaleźć puls życia...
Zbliżając się do bramy
ławry Sergiejo-Troickiej pod Moskwą westchnąłem do św. Sergiusza: przecież Ty
tak troszczysz się o pielgrzymów, pomóż mi znaleźć miejsce, gdzie mógłbym napić
się kawy lub herbaty więcej>>
Pierwszy
etap trasy naszej pieszej pielgrzymki wiódł koło kijowskiego sportowego lotniska
"Czajka". Rok wcześniej odbyły się tam dwie uroczyste Eucharystie z Ojcem
świętym, w obrządku wschodnim i zachodnim. Kiedy przyszliśmy na to miejsce... więcej>>
Zapiski na gorąco podczas wizyty papieża na Ukrainie w czerwcu 2001 r. Wizyta papieża
Ludzkość, gdy na nią spojrzeć w
świetle Ewangelii, przeżywa ostatni wieczór przed nadejąciem Dnia Pańskiego... więcej>>
Zdjącia z Santorini, klasztor
sióstr kontemplacyjnych OP więcej>>
Jasinia w Ukraińskich Karpatach,
zdjącia więcej>>
Up
Kościół
Rozeznawanie powołania do życia w bezżenności dla królestwa więcej
>>
Neokatechumenat więcej>>
Tożsamość prezbiterów - homilia Benedykta XVI więcej>>
Synod biskupów 1971 - De sacerdotio ministeriali więcej>>
Liturgia więcej>>
Matka Boża w nauce Ojców Kościoła więcej>>
Modlitwa
Niecodzienne modlitwy, które wywarły na mnie ogromne wrażenie
Niecodzienne modlitwy
O różańcu więcej>>
Modlitwy do św. Rocha więcej>>
O liturgii, świętach...
więcej>>
Skrutacja-badanie
Pisma: Jezus, jako świadek Prawdy (pdf) - Mt 26,59n
Zmartwychwstanie – przekaz wiary: J 20,8-9 (pdf)
pobierz>>
Studium biblijne Modlitwy Pańskiej (Milicz 2001)
Ojcze nasz
Up
Teksty klasyków
Źródła duchowości dominikańskiej, chrześcijańskiej – starodawne i współczesne
Teksty
Up
Moje homilie, artykuły
konferencja rekolekcyjna w Domu Edyty Stein „Niespokojne jest serce moje...”
więcej>>
Konferencja o wyzwoleniu z grzechu w ramach Seminarium Odnowy we Wrocławiu (Youtube od 58:00 min) więcej>>
Homilie
Posoborowa reforma liturgii Eucharystii...moja refleksja więcej>>
Moja prezentacja rozprawy doktorskiej więcej>>
Teologia ciała czy teologia wyzwolenia seksualnego?
cz. 1 więcej>> |
cz. 2. więcej>>
W obliczu ludzkim dostrzec Oblicze Boga - moja refleksja o filmie "Wielka cisza" więcej>>
Ukraina po 1917 r. - Co się stało ?
Poglądy, które
rozmywają – łagodnie ujmując – tożsamość i uniwersalizm Osoby i działania Jezusa
Mesjasza (Chrystusa), jedynego Wcielonego Słowa - są niejasne i niejednoznaczne, i mogą prowadzić czytelnika do błędnych opinii. Zamieszczona w marcowym numerze miesięcznika „Więź” (3/2002),
moja polemika Drogi teologów Azji z artykułem Józefa Majewskiego z nr. 5/2001.
Moje Bożonarodzeniowe wspomnienie z Japonii
List do dzieci Przed wakacjami
Up
Rodzinność
Rodzina jest jednym z najcenniejszych dóbr ludzkości, co z nim robimy,
co możemy robić.
Etyka małżeńska
Teologia małżeństwa
Po prostu życie...
Prenatalny rozwój
dziecka więcej>>
Up
Osobiste
Historia mojego powołania... (2006 r.)
Wezwał mnie, abym był z Nim
Moja mama nazwała wspomnienia Dziadka z domu rodzinnego, polskim
"Przeminęło z wiatrem". Czasy zmieniły się radykalnie, ale przecież życie
naszych dziadków, pradziadków to nasze korzenie.
Wspomnienia rodzinne
Patron. Najnowsze, wydane przez Stolicę Apostolską, Martyrologium Rzymskie, lektura
niesamowita, wspomina go pod datą 25 lipca bardzo krótko: W Lycji,
św. Krzysztofa, męczennika.
Zebrana przez średniowiecznego hagiografa, bł. Jakuba de Voragine OP
Legenda o św. Krzysztofie
Historia z rakiem. W 2001 roku przeszedłem udaną terapię usunięcia z jelita grubego guza raka złośliwego.
Podzieliłem los co czwartego Polaka lub Polki, który(a) zachorowuje na raka.
Rak jelita grubego
Historia mojej rodziny więcej>>
Up
Izrael
Żydzi - nasi starsi bracia w wierze:
Sukkot - święto Namiotów
Dabru emet
Chasydzi...
Wspomnienia
Wspomnienia i pamiętniki, które mnie poruszają
więcej>>
Up |
|
Joseph Kardynał Ratzinger
O terroryzmie jako chorobie Europy i zadaniach Kościoła
Czwarta forma niszczenia pokoju została już przelotnie wspomniana; łączy się ona ściśle z poprzednimi. Może się zdarzyć, że państwo popadnie we władzę grup wynoszących bezprawie do rangi prawa, niszczących sprawiedliwość u samych podstaw i tworzących przy tym na swój sposób „pokój”, który w rzeczywistości jest panowaniem przemocy. Dzięki nowoczesnej manipulacji masami państwo także może osiągnąć całkowite podporządkowanie i w ten sposób pozór porządku i spokoju, podczas gdy ludzie niezłomnego sumienia zostają wtrąceni do więzienia albo zmuszeni do emigracji lub wymordowani. Państwo pozbawione sprawiedliwości jest wielką bandą zbójców, jak stwierdził Augustyn (De Civitate Dei IV,4 /CCL47 101/). Takim państwem zbójeckim była hitlerowska Rzesza, ale także i rządy Stalina to panowanie bandy zbójców. Zewnętrznie panuje tu pokój, ale jest to pokój cmentarza. Tragiczne jest to, że w doskonałej tyranii niemożliwa jest wojna wyzwoleńcza i panowanie przemocy może się spokojnie ułożyć jako zwycięstwo pokoju. W tym znaczeniu Nowy Testament przepowiada o Antychryście, że przedstawi się on jako zwiastun „pokoju i bezpieczeństwa” (1 List do Tesaloniczan 5,3). Tu stoimy przed paradoksalną stroną naszego tematu: to, co się wydaje być ostatecznym pokojem, może być właśnie totalnym zniszczeniem pokoju...
więcej>>
Co się stało z liturgią w wiekach średnich?
Bp Adriano Caprioli, La riflessione teologica sui sacramenti in eta medioevale. Rzym 1993.
Odniesienie refleksji teologicznej na temat sakramentów, w szczególności Eucharystii, do liturgii było w epoce patrystycznej koniecznością. Nawet w epoce patrystycznej – pomyślmy na przykład o katechezach mistagogicznych św. Cyryla Jerozolimskiego i św. Ambrożego z Mediolanu – liturgia poprzez wyjaśnianie różnych jej obrzędów stanowiła wraz ze słowem Bożym czytanym w Piśmie Świętym, główne i bezpośrednie źródło katechezy o sakramentach, a zatem samej teologii. Oczywiście ta wiedza teologiczna, nie lekceważąc rozsądnych rozważań na temat pewnych kontrowersyjnych aspektów wiary sakramentalnej (zob. w tym względzie kwestia ponownego chrztu u Cypriana i poprawnego używania języka symbolicznego i sakramentalnego u Ambrożego), przybrała cechy komentarza egzegetyczno-duchowego do Słowa Bożego oraz pełnej pokoju duszpasterskiego objaśnienia obrzędów wiary dla zbudowania neofitów i ludu Bożego.
Pod tą postacią nawiązywanie do liturgii jest kontynuowane w średniowiecznej tradycji monastycznej, zarezerwowanej jednak dla wtajemniczonych w monastyczne życie duchowe... więcej>>
Boże Ciało: „bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” „Uczestnicy tej samej ofiary”. Fragment artyku ks. Neila X. O'Donoghue'a wyjaśniający dlaczego powszechna praktyka udzielania w czasie Mszy św. komunii z tabernakulum jest na opak zarówno z nadanym jej przez Chrystusa znaczeniem wspólnotowej uczty ofiarnej, jak i z wolą Kościoła wyrażoną w jego oficjalnym nauczaniu.
(...) Pomimo stałego nauczania Magisterium o stosowności sakramentalnej komunii przy wykorzystaniu postaci konsekrowanych w trakcie tej samej celebracji eucharystycznej1, w większości kościołów rytu łacińskiego pozostaje w zwyczaju sięganie dla wygody do tabernakulum. Jest to godne pożałowania, ponieważ stanowi zaniżenie wartości znaku Eucharystii jako eucharystycznej uczty ofiarnej Nowego Przymierza, wspólnotowego udziału w tym, co z samej natury ma być łamane i rozdzielane obecnym. Ksiądz Robert Taft SJ, znawca liturgii wschodniej, tłumaczy ten problem następująco:
„Powód dezaprobaty jest oczywisty dla każdego, kto obeznany jest z teologią eucharystyczną. Dynamika Eucharystii polega na stałym ruchu, w którym dary wspólnoty zostają przez nią ofiarowane, przyjęte przez Boga i wracają do wspólnoty, aby się nimi dzielić jako Bożym darem dla nas. Jest to dzielenie się czymś co otrzymujemy od Boga i dajemy jeden drugiemu – jednym słowem, komunia. Komunia z tabernakulum jest jak zaproszenie gości na przyjęcie, a następnie przygotowanie i zjedzenie pożywienia samodzielnie, podczas gdy goście zostają poczęstowani pozostałościami z poprzedniego przyjęcia. Symbolika wspólnotowego udziału we wspólnym posiłku zostaje tu całkowicie zniszczona. Komunia święta jest komunią eklezjalną wiernych jednych z drugimi w Chrystusie poprzez dzielenie się razem owocami Jego ofiarnej uczty niebiańskiej, które razem składają w ofierze. Trudno powiedzieć, aby komunia z tabernakulum była takim znakiem”.
Mówiąc nieco inaczej, msza stanowi zasadniczo u-obecnienie ofiary składanej przez Chrystusa, który jest wiecznym, Najwyższym Kapłanem. W jej trakcie chrześcijanie otrzymują możliwość złączenia w widoczny sposób swojego uwielbienia z uwielbieniem Chrystusa, aby przygotować się na przyjęcie łask udzielanych szczególnie przez przyjęcie Ciała i Krwi Chrystusa. Stałe korzystanie z hostii konsekrowanych podczas poprzedniej mszy zaciemnia prawdę, że komunia święta jest sakramentem ofiarnym ofiary sakramentalnej. Kiedy jedność tych dwóch zasadniczych elementów Eucharystii – złożenia ofiary przymierza i komunii-udziału w pożywieniu ofiarnym – zostaje utracona, pojawiają się wypaczenia. Pełny tekst artykułu>> (pdf)
Louis Bouyer o właściwym znaczeniu sacrum i profanum, ofiary i uczty...
Fragment książki Louisa Bouyera na temat znaczenia sacrum w naturalnej religijności człowieka dla liturgii żydowskiej i chrześcijańskiej. Tekst jest dość trudny do przetłumaczenia, ale zawiera kilka istotnych intuicji. Np. to, że nie tworzy się sacrum, czegoś co jest święte, z profanum, lecz odwrotnie. świat był stworzony jako sacrum, dopiero w wyniku odwrócenia się człowieka od Boga, „pójścia na swoje”, świat stał się profanum. Został sprofanowany i trzeba było wydzielać miejsca święte, żeby je obronić. Także dostrzeżenie tego, że ofiara była zawsze związana z ucztą, jak widać to wyraźnie w przypadku ofiar pojednania czyli komunii, czasem tłumaczonych w Biblii Tysiąclecia jako „biesiadne” (por. Kpł 3,1; 1 Krl 3,15; Lb 15,5;).
U początków ludzkiego doświadczenia znajduje się faktycznie cała rzeczywistość, która staje przed nim, by stanowić sferę sacrum. Ponownie, sacrum to właśnie pierwotne postrzeganie świata przez człowieka w jego całości. Człowiek afirmował świat jako całość, jako jakościową jedność. Później człowiek dojdzie do samoświadomości, do świadomości swojej względnej autonomii, dlatego ustali on w świecie pewną sferę wraz z jej granicami, jako swą własną, z wyłączeniem Boga. W tym momencie pojawi się profanum. Im bardziej człowiek zainstaluje się w świecie, jak we własnym domu, im bardziej się zorganizuje, tym bardziej ów obszar świętości się skurczy.
Pierwotnie sacrum facere z pewnością nie miało na celu uświęcenia tego, co według pewnych hipotez, do tej pory takim nie było. Termin ten znaczył po prostu „czynić to, co święte” – święte samo w sobie i z siebie. Dla starożytnych Latynów ofiara była niczym innym, jak świętym aktem. Etymologię odnajduje się przez tautologię, która nie daje światła naszej lampie.
W rzeczywistości, sama idea, że mogą istnieć działania, które czynią świętym to, co samo w sobie nim nie jest nie mogło powstać wcześniej niż w bardzo późnym okresie, to znaczy wtedy, gdy nie wiedziano już jasno, właściwie prawie w ogóle, czym jest sacrum. W rzeczywistości nic nie jest mniej wykonalne, mniej podatne na produkowanie, wytwarzanie, jakkolwiek można by to sobie wyobrazić, niż sacrum stwarzane działaniem człowieka.
Święte jest tym (i niczym więcej), nad czym, z definicji, człowiek nie ma władzy. Tylko to, co go przekracza, nie tylko ilościowo, ale jakościowo, tylko to, co w swej istocie jest własnością Boską, posiada ten charakter, charakter niezaprzeczalny i cudowny. Pomysł, że człowiek może je wyprodukować, w takiej czy innej formie, zdecydowanie nie może się zrodzić u nikogo, chyba że u tego, kto stracił z pola widzenia to, o czym mówimy.
Krótko mówiąc, jest to typowa iluzja współczesnych – tak zabarykadowanych w swej nowoczesności, że nie mogą nawet pomyśleć, że przed nimi było coś innego – by wyobrażać sobie rzeczywistość jako naturalnie zsekularyzowaną (profanum) do tego stopnia, że, aby mieć coś świętego powinniśmy wziąć coś z profanum i konsekrować to. Prawda historyczna kontrastuje z tą beztroską wyobraźnią. Nie tylko nigdy nie tworzono tego, co święte z tego co jest profanum – więcej, nigdy rzeczywistość nie była profanum, jak tylko w wyniku desakralizacji pierwotnej świętości: faktycznie, profanum nie jest niczym innym jak świętym, które doznało profanacji.
(…)
W takich warunkach, jeśli właściwie mówiąc ofiara nie stwarza sacrum, jeśli właściwie nie może być w ofierze przynoszonej Bogu czegoś, co do tej pory nie należało do Niego, jeśli nie można daru zdefiniować poprzez samo ofiarowanie, w którym rozumiemy skazanie na śmierć, a raczej na zniszczenie – jak to rozwiązać?
Odpowiedź, która dziś się narzuca wszystkim fenomenologom religii, jest tak prosta, tak oczywista, że zdumiewa nas, że tak długo jej szukano. Zdumiewa przede wszystkim to, że katoliccy teologowie spotkali się z tak dużymi trudnościami, a czasami jeszcze napotykają, w dotarciu do tej odpowiedzi, podczas gdy powinna dla nich być bardziej oczywista niż dla kogokolwiek innego. Ofiara (sacrificium), którą określamy terminem wywodzącym się od Rzymian, jest niczym innym jak świętą ucztą. Aby wyrazić się jaśniej, każda uczta miała w sobie pierwotne sacrum – świętość, która była związana z ucztą bardziej być może niż z jakimkolwiek innym działaniem człowieka.
Nowożytni teologowie katoliccy wiele się zmagali, jednak na próżno, aby wykazać protestantom, że Eucharystia może być również ofiarą, mimo iż najwidoczniej była ucztą. W konsekwencji barokowi liturgiści starali się ukryć, wycieniować aspekt uczty, aby dowartościować ofiarę, tak jak ją rozumieli zarówno oni sami, jak i ich adwersarze: ołtarz, który staje się grobem, prawie zaniknięcie komunii itp. Zadziwiające niezrozumienie, zarówno u jednych jak i drugich, tak starożytnej tradycji chrześcijańskiej, jak i powszechnej ludzkiej praktyki: wręcz przeciwnie, właśnie dlatego, że Eucharystia była świętą ucztą wspólnoty chrześcijańskiej, starożytność jednoznacznie widziała w niej ofiarę chrześcijan. Teksty Ojców Kościoła mówią o tym z taką jasnością i zgodnością, że trzeba doznać ślepoty, która nie może nie być dobrowolna, żeby tego nie widzieć.
W momencie, gdy dopuści się prawdziwą naturę ofiary, zostaje odkryte na nowo znaczenie tego, co nazywa się ofiarowaniem: przygotowanie uczty, z pomocą ofiar ze strony wiernych i wyboru przez posługujących tych pokarmów, które są odpowiednie. Jeśli chodzi o ofiarowanie, jeśli przez to rozumiemy skazanie na śmierć – jest jasne, że chodzi po prostu o ubój zwierząt ofiarnych koniecznych do uczty z pokarmów mięsnych. A jeśli, jak to podkreślają niektórzy, tak rozumiane ofiarowanie nie zawsze jest obecne w ofierze, nie trzeba zbyt wiele roztrząsać, aby to tłumaczyć: chodzi, po prostu, o to, że nie ma potrzeby zabijania w przypadku spożywanych owoców czy jarzyn lub, tym bardziej, w przypadku kielicha wina do wypicia! Według pojęcia Condrena, wywiedzionego z całopaleń, czyli ofiar spalanych przez ogień, zgodnie z którym doskonałą ofiarą byłoby całkowite zniszczenie, unicestwienie – musimy przyznać, że skłania do transpozycji interpretacyjnej aż odwrócenia znaczenia. Tam, gdzie włożenie ofiar do ognia jest czymś innym, niż ich proste ugotowanie ze względu na ucztę – jego pierwotnym znaczeniem wydaje się być (Biblia mówi o tym w sposób nie budzący wątpliwości) sprawienie, by wydały pachnący aromat, którym bogowie, zapewne bardziej eteryczni niż ludzie, się rozradują i zadowolą, woląc sam zapach od naszych tłustych posiłków. Z drugiej strony, często dochodzi do tego rozumienie, że ogień jest teofanią wywołującą szczególne wrażenie. Zaś idea zniszczenia, odnoszona do ognia lub tylko do wytworzonego przez niego aromatu, nie ma znaczenia, a nawet nie ma tu miejsca.
Święta uczta jest hierofanią w działaniu, najbogatszą z możliwych. To właśnie tam człowiek postrzega świętość życia, własnego życia – i dlatego postrzega siebie jako zależnego od wszechmocy i wszechdobroci, lub, właściwiej, od nadobfitej płodności właściwej boskości. Rozpoznanie świętości uczty, par excellence, wśród wszystkich ludzkich działań, oznacza uznanie całkowitej zależności człowieka, zarówno w jego istnieniu jak i tworzeniu siebie, w stosunku do Boga Stwórcy, rozumianego jednocześnie jako Żyjącego.
Wynika z tego niezwykła, jedyna w swym rodzaju wielowymiarowość ofiary, która jest połączona z niemal równie zadziwiającą wielopostaciowością. Właśnie od tej drugiej musimy zacząć, aby zrozumieć rożnorodoność ofiar. Nie możemy zrobić czegoś lepszego, niż przestudiować różne rodzaje ofiar znanych Żydom, które opisuje Biblia. Porównawcza historia religii wykazała prawdziwie, że nie ma żadnej istotnej formy ofiary, którą Izrael by wymyślił. Nie odmówił też przyjęcia żadnych form ofiar od ludów okolicznych. Cały ten bogaty materiał musiał się nadawać, nie do jakiegoś fikcyjnego uduchowienia narzuconego z zewnątrz, ale do nabrania większej świadomości tego, co w rzeczywistości, praktyka składania ofiar jest w stanie przekazać religii czystej i głębokiej.
Kiedy mówimy, że ofiara to sakralna uczta, należy rozumieć to twierdzenie jako odnoszące się do celebracji, która jest w swej istocie ucztą bogów, w którą jednak człowiek jest włączony, choćby z tego powodu, że to on ponosi koszty, czyni przygotowania do niej, ale też, często, ponieważ w taki czy inny sposób bierze w niej udział. Mogą nawet zdarzyć się przypadki – i można by dodać, że należą do najbardziej pierwotych – w których człowiek sam spożywa wszystkie pokarmy stanowiące materię ofiary.
Uczta nie staje się przez to mniej sakralna, ponieważ pokram, który się spożywa jest uznany za sakralny, tzn. należący do Boga, powiązany z Jego własnym życiem udzielanym człowiekowi. Właśnie tak jest w przypadku ofiary Paschy, którą niektórzy uważają, że była jedyną ofiarą Izraela w czasie przed osiedleniem się w Kanaanie, a także Ofiary eucharystycznej chrześcijan.
Jednak, oprócz Paschy, Żydzi znali ofiary, w których część ofiary skazanej na śmierć była palona na ołtarzu, podczas gdy druga część była spożywana przez wiernych. Tak jest w przypadku zebbas (ofiary pokoju, ofiary uwielbienia itp.). W ofiarach „za grzech”, (hatta’ah o’ ašam) nie wierni, ale sami tylko kapłani jedli część ofiary ze zwierząt, a reszta była palona. Wreszcie, w przypadku ‘olah , przełożonej w Septuagincie jako całopalenie, wszystko było palone na ołtarzu i nikt ani kapłani, ani wierni nie spożywali żadnej części.
(Louis Bouyer, Le rite et l'homme. Sacralitè naturelle et liturgie. Roboczy przekład własny z wydania włoskiego:Il rito e l'uomo : sacralita naturale e liturgia, Brescia: Morcelliana, 1964, s.103-109.)
Cnota umiarkowania, czystości i powściągliwości według
Św. Tomasza z Akwinu.
„Chociaż piękno idzie w parze ze wszystkimi cnotami, ponad wszystko jednak przypisuje się je umiarkowaniu. Z dwóch powodów, po pierwsze z racji ogólnej natury umiarkowania, którą cechuje pewna powściągliwa i właściwa proporcja, będąca podstawową cechą piękna (...). Drugim powodem jest to, że umiarkowanie powstrzymuje człowieka przed tym, co w nim najniższe, co ma cechy natury zwierzęcej (...), i dlatego najbardziej przyczynia się do tego, że człowiek staje się brzydkim”.
Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna II-IIae q 141 a2 rad3
Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna II-IIae q 141 a2 rad3
Umiarkowanie dość powszechnie kojarzy się z pewnym obowiązkiem powstrzymywania się od tego, co w życiu uchodzi za najprzyjemniejsze. Z obowiązkiem tym łączony jest stały – i rozumiany jako nieunikniony – wysiłek przełamywania własnych upodobań.
Św. Tomasz z Akwinu rozumiał umiarkowanie poniekąd odwrotnie – jako wyraz naszego naturalnego upodobania w tym, co piękne.
W obecnym opracowaniu przedstawię zasadnicze rysy jego nauki o czystości i powściągliwości, jako podstawowych postaciach cnoty umiarkowania (temperantia), odnoszących się do sfery erotycznej. Warto zwrócić uwagę, że cnoty nie są czymś zewnętrznym wobec osobowości ludzkiej, one składają się na osobowość i ją tworzą. Cnoty są doskonałymi postaciami wielorakiej i różnorodnej dynamiki osoby ludzkiej.
Pisze św. Tomasz:
Cnota, jak sama nazwa wskazuje, niesie w sobie pewną doskonałość mocy, dynamiki [człowieka]. więcej>>
|