Ukraina przed i po 1917 roku

Co się stało w czasach rewolucji sowieckiej?

(Refleksja napisana w 2002 r.)
Wydarzenia z czasów rewolucji bolszewickiej na Ukrainie z różnych – choć nieprzypadkowych – przyczyn były mi jeszcze całkiem niedawno praktycznie nieznane. Nie uczyłem się o nich w szkole. Właściwie nic nie opowiadała mi o nich śp. Babcia, Maria ze Staniszewskich Broszkowska. Choć przecież urodziła się i pierwsze lata swego życia spędziła w Kamieńcu Podolskim.

Od jesieni 1998 roku mieszkałem i posługiwałem jako dominikanin w Kijowie. Jednak dopiero czerwcu 2002 roku jadąc na rekolekcje dominikańskie w Karpatach, uświadomiłem sobie jak mało wiem o tamtych czasach... 

 Jechaliśmy z Kijowa przez następujące miasta, dawne ośrodki duchowe: Berdyczów, z jego sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej, Latyczów – podominikańskie sanktuarium MB Różańcowej, Kamieniec Podolski, z katedrą i kościołem podominikańskim (obecnie paulińskim), Czortków, sanktuarium MB Różańcowej... 
   

Kamieniec Podolski nad malowniczym kanionem rzeki Smotrycz
To, co tu napiszę nie jest jakimś naukowym opracowaniem lecz jedynie głośnym myśleniem, próbą zebrania w całość strzępków informacji, które powoli docierają do mnie z różnych źródeł. Jestem świadomy, że dla osób urodzonych na Ukrainie wiele z tego, co napiszę będzie oczywistością. Dla mnie, urodzonego nad Wisłą w Warszawie, za granicą na Bugu, stanowiącą w czasach PRL-u prawie nieprzeniknioną zasłonę, są to rzeczy nowe.

 W okresie przed-rewolucyjnym, społeczeństwo XIX-o wiecznej rolniczej Ukrainy było podzielone zasadniczo na dwie warstwy, ziemiaństwo, mówiące po polsku i większość społeczeństwa – mówiące językiem "chłopskim", ukraińskim. Oczywiście nie chcę pominąć istnienia polskich chłopów, z których niemała część to zdeklasowana przez władze Imperium Rosyjskiego szlachta zaściankowa. Trzeba też pamiętać o ukraińskiej szlachcie i inteligencji. W to wpisywała się liczna ludność żydowska, wyniszczona w czasie II wojny przez hitlerowców. Żydzi byli bardzo liczni zwłaszcza w miasteczkach, gdzie często, jak np. w Kołomyi czy w Tłustem, byli najliczniejszą grupą mieszkańców. Żyli także na wsi, jak np. w legendarnej Anatewce  mleczarz Telje i  Skrzypek na dachu. To właśnie na Ukrainie – obok Lubelszczyzny – znalazł wspaniały grunt dla rozwoju mistyczny ruch chasydów.  Dla pełni obrazu nie można  nie wspomnieć o szlachcie i inteligencji rosyjskiej, jak np. książęca rodzina Jekateriny Sayn-Wittgenstein w Bronicy k. Mohylewa Podolskiego.

Jak sobie wyobrażam w rolniczej Ukrainie, spichlerzu Europy istniały dwa światy: chłopi-rolnicy, i ziemianie często posiadający znaczące majątki. Światy te współistniały ze sobą, jednak były ogromnie różne kulturowo. Ziemianie  mówili najczęściej po polsku, albo po rosyjsku. Językiem ludności rolniczej był ukraiński, nazywany przez ziemian "chłopskim". Ziemianie, będąc częścią imperium rosyjskiego, żyli w nieustannej groźbie utraty swojej tożsamości narodowej (polskiej). Umacniało to koncentrację na własnej kulturze, na bronieniu jej odrębności. Próby pracy organicznej nad podniesieniem edukacji wśród chłopów, np. zakładanie szkół w j. ukraińskim przy majątkach, były administracyjnie niszczone ostrymi zakazami ze strony władzy państwowej (= rosyjskiej). Istotną różnicą był też obrządek – łaciński i bizantyjski. 

Począwszy od Powstania Listopadowego 1830 r. rosyjskie władze carskie ograniczały wolność rozwoju kultury i życia społecznego polskiego, czego wyrazem był zakaz budowania kościołów. W Kijowie udało się zbudować dwa kościoły za dwóch kolejnych carów, nazwane odpowiednio imionami świętych patronów tychże carów: Aleksandra i Mikołaja. Bratem kijowskiego kościoła św. Aleksandra, pod względem architektury i patrona, a pewnie i historii uzyskania zgody na budowę, jest kościół św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży w Warszawie. 

Represja polskich warstw wykształconych wzrosła po powstaniu 1863 r.  Opór i dążenie do odbudowy życia narodowego i państwowego Polaków, stanowiło pożywkę i przykład dla inteligencji innych narodów, chcąc nie chcąc, wchodzących w skład Imperium Rosyjskiego: Litwinów, Białorusinów czy wreszcie Ukraińców. Najwybitniejszy przedstawiciel działaczy ukraińskich, Taras Szewczenko, który uzyskał artystyczne wykształcenie malarskie w Sankt Petersburgu, został zesłany do karnego batalionu stacjonującego nad Morzem Kaspijskim, na granicy z Kazachstanem. W czasie dziesięcioletniego pobytu zagłębiał się – choć nie bezkrytycznie – w pisma polskiego myśliciela Karola Libelta. Czytał m.in. Estetykę czyli umnictwo piękne. Otrzymawszy tę książkę, skomentował w swym pamiętniku: 'lektura co prawda nie bardzo odpowiada mym gustom, lecz nie ma rady: na bezrybiu i rak ryba', Pamiętnik, s.63, wyd.Czytelnik 1952 r.). Wśród współtowarzyszy zesłańców miał przyjaciół Polaków.

Tak więc polska siła narodowa na ziemiach leżących na prawym brzegu Dniepru pod koniec XIX wieku, inspirowała siły innych narodów do walki o niepodległość, w tym Ukraińców. I oni cierpieli z powodu władz carskich, które zabraniały np. używać języka ukraińskiego. Równocześnie postępował  proces uniezależniania się, oddalania się od siebie owych grup narodowych.

Skupienie się na sprawie narodowej, politycznej i artystycznej ziemiaństwa polskiego, a także – nie oszukujmy się – i demoralizacja jego części, nie pozwoliły dostrzec dochodzącego do wrzenia stanu umysłu chłopów oraz robotników zatrudnionych w powstającym przemyśle. Poznał go w krakowskiej ogrzewalni dla bezdomnych Adam Chmielowski, powstaniec-patriota, ziemianin i artysta. Niestety głos późniejszego świętego Brata Alberta nie został usłyszany przez społeczeństwo (zob. 'Brat naszego Boga' Karola Wojtyły, szczególnie w rewelacyjnej ekranizacji K. Zanussiego).
św. Albert Chmielowski

Św. Brat Albert Chmielowski
Obraz ziemiaństwa ukraińskiego zjeżdżającego się zimą do Kijowa na tzw. kontrakty, czyli zawieranie umów sprzedaży płodów rolnych, ukazany jest w listach Józefa Kraszewskiego.

Początek XX wieku, w wieku, który miał stać się wiekiem społeczeństw obywatelskich, zastał – jak sądzę – polską kulturę ziemiańską, bardzo osłabioną przez działania władzy carskiej i wystawioną na łatwy łup rosnącego w środowiskach chłopskich żywiołowego buntu. Ogień mającej wybuchnąć pożogi podsycały idee lewicowe, krążące wśród  tzw. noworosyjskiej inteligencji.

Rewolucja, którą rozpoczął Lenin w stolicy Imperium Sankt Petersburgu jesienią 1917 r, wkrótce dotarła na Ukrainę. Podjudziła chłopów przeciw 'dziedzicom', z którymi często do tego czasu żyli oni w przyjaźni. Rozpoczęła się pożoga rewolucyjna, okrucieństwa  zmierzające do eksterminacji ziemiaństwa. 

Napadani w swych majątkach i okrutnie mordowani, ziemianie próbowali się ratować na różne sposoby. M. in. wielu Podolan uciekło czasowo z majątków w kierunku stolicy – Charkowa. Tak powstał w Sumach k. Charkowa Polski Komitet Ratunkowy, w którym czynnie uczestniczyła, jako wice-prezes, moja prababcia Józefa Staniszewska (na pamiątkowym zdjęciu poniżej w centrum).


Polski Komitet Ratunkowy 
w Sumach, k. Charkowa,
ówczesnej stolicy Ukrainy, 1918 r. 
(kliknij na zdjęcie dla powiększenia).

Poniżej:  moja prababcia Józefa Staniszewska
z d. Chorbkowska, jako wice-prezes Komitetu (powiększenie).
NB. Jedyna kobieta wśród samych mężczyzn.





Dedykacja na odwrocie fotografii (fragment)... kliknij na zdjęcie żeby zobaczyć całość,
wraz z listą członków Zarządu Polskiego Komitetu Ratunkowego.

Wygnańcy (powiększenie lewego  dolnego rogu fotografii)

Rewolucja po okresie mordów, zajęła się swoistą promocją i edukacją obywatelską warstw niewykształconych. Z początku przyniosła także wolność wyznaniową katolikom i swobodę zakładania szkół polskich. Szybko jednak – zaraz po wojnie 1920 r. – za rzeką Zbrucz, która stała się po traktacie ryskim granicą Polski, zapanował terror sowiecki.

Rodzice mojej ś.p. Babci, Józefa i Henryk Staniszewscy, jak wielu innych, stracili wtedy cały majątek na Podolu: ok. 10 tys. ha ziemi, oszczędności w banku... Z dziećmi zamieszkali w Warszawie, gdzie wstąpili do klubu Ziemian bez Ziemi. Babusia, czyli moja Babcia, została posłana do Nowego Sączu do liceum sióstr Niepokalanek, gdzie uczyła się w jednym z pierwszych roczników. Następnie studiowała ekonomię na SGH w Warszawie. Dlaczego chciała żebyśmy ją nazywali Babusia, zrozumiałem dopiero niedawno, po przyjeździe na Ukrainę: tu  wszystkie dzieci nazywają tak swoje babcie.

Za Zbruczem stosowano z czasem coraz większe represje wobec jednostek i całych grup: aresztowania, masowe wywózki, egzekucje, głód – wszystkie znane metody sowieckiej rewolucji, przenikniętej totalnym odrzuceniem Boga i walką z religią.

Dzisiejsze społeczeństwo ukraińskie w miasteczkach, przez które jechaliśmy na rekolekcje jest spadkobiercą tej rewolucyjnej, lewicowej i ateistycznej "promocji" obywatelskiej oraz terroru, którego nikt nie uniknął.

Ale też przechowuje w sobie dziedzictwo tysięcy męczenników za wiarę, która przetrwała i się odradza... Mam mocną nadzieję, że właśnie dzięki tej wierze Ukraina będzie się rozwijać. Zaczyn Ewangelii, dynamika Boża sprawią, że otwarcie szczelnej sowieckiej granicy na początku lat 90., oraz obecny nieuchronny proces integracyjny jakiemu nie bez bólu poddaje się Europa, nie będzie okazją do rozprzestrzeniania się kolejnych trucizn na Ukrainie. Przeciwnie Ukraina powoli będzie leczyć się z ran rewolucyjnych i wszelkich innych ran XX wieku...

Coraz mniej będzie pomników, ulic i placów Lenina, coraz więcej świątyń, przydrożnych krzyży i kaplic... 

Krzysztof Broszkowski                 
 

  Kto wezwie Ukrainę do nawrócenia?    Strona główna