Ciało w harmonii i pokoju sakramentu małżeństwa |
Odpowiedź o. Ksaweremu Knotzowi OFMCap zob. miesięcznik W drodze nr 6 z 2008 r. fot. Izabela Broszkowska |
Znaczenie aktu małżeńskiego w Magisterium od Casti connubii Piusa XI do Humanae vitae Pawła VI Jan Paweł II i dziewicza tajemnica sakramentu małżeństwa Ars amandi i jarzmo z żelaza Czytając refleksje Ksawerego Knotza OFMCap zamieszczone w numerze czerwcowym miesięcznika W drodze jako odpowiedź na mój artykuł, próbowałem z jego nieco chaotycznego toku wypowiedzi wyłowić główną myśl. O co kruszy kopię ów oddany duszpasterz małżeństw? Stwierdziłem, że chyba jednak najbardziej o prawo do doznawania przyjemności seksualnej przez małżonków bez żadnych oporów moralnych, żadnych zahamowań (s. 49). Przesłanką Brata Ksawerego jest przeświadczenie, że dopiero, kiedy bezwarunkowo zaafirmują oni dobroć ciała, będą mogli w sakramencie prawdziwie doświadczyć wzajemnej więzi w miłości Bożej. Dopiero wtedy też kapłan będzie mógł skupić się na głoszeniu Dobrej Nowiny o planie Boga wobec małżeństwa (s. 52). Wbrew jednak intencjom, nauczanie Brata Ksawerego wysuwając na plan pierwszy współżycie seksualne burzy harmonię duchowo-cielesną sakramentu. Stawia on tezę, że seks małżeński to najbardziej uprzywilejowane i do tego właściwie niedotknięte skutkami grzechu pierworodnego miejsce, dające szansę spotkania Boga. Autor przywołuje na poparcie swoich tez dwa fragmenty nauczania papieskiego: Piusa XII i Jana Pawła II. Nie dopuszcza nawet cienia wątpliwości co do swojej nieomylności, choć jego argumentacja jest chaotyczna, emocjonalna – jak przystało na adwokata namiętności – i nietrafna. Czerpiąc z wypowiedzi Magisterium XX w. a zwłaszcza papieży, pokuszę się o, w miarę krótkie, przedstawienie prawdziwie chrześcijańskiej wizji przywrócenia harmonii życiu małżeńskiemu, zranionemu przez skutki grzechu pierwszych rodziców. Zwrócę szczególnie uwagę na zagadnienie ukierunkowania pożycia małżeńskiego ku zrodzeniu potomstwa. Poddam także ocenie prawdziwość wprowadzanego przez Brata Ksawerego rozróżnienia w akcie małżeńskim na neutralną moralnie namiętność zmysłową i grzeszną pożądliwość duchową. Oprócz powodów, które przedstawiłem w swoim artykule w numerze czerwcowym – koncentrowałem się tam głównie na ukazaniu, że sfera erotyczna jest zraniona na skutek grzechu pierworodnego – ujęcia Brata Ksawerego uważam za głęboko nietrafne także dlatego, że współżycie małżeńskie to dla niego ars amandi oderwana od macierzyństwa i ojcostwa, czy wręcz mentalnie usuwająca zdolność bycia rodzicami – przynajmniej okresowo – z horyzontu doświadczenia seksualnej więzi małżeńskiej. W całym jego tekście ten istotny wymiar seksualności, którym jest płodność, stanowi zupełny margines. Raz wspomniane jest poznanie cyklu płodności (s. 34), ale z kontekstu można zrozumieć, że raczej interesuje Autora ten niepłodny okres, kiedy można „bezpiecznie” współżyć. Drugi raz autor pisze o zdolności kobiety do bycia matką jako o czymś ryzykownym: Kobieta ponosi duże ryzyko podjęcia współżycia seksualnego związane z możliwością zajścia w ciążę (s. 49). Pozostałe cztery razy płodność wspominana jest pośrednio, gdy wymieniana jest aborcja czy antykoncepcja. Ale też ta ostania, ukazana jest nie jako przeciwstawianie się przyjęciu potomstwa, lecz jako próba modyfikacji zdrowego, ludzkiego ciała (s. 46 i 48). Najwyraźniej Autor traktuje seksualność małżonków w oderwaniu od rodzicielstwa. Jest ona dla niego środkiem uprawiania ars amandi, wartością samą w sobie, zupełnie niezależną od wartości płodności. Autor, chcąc nie chcąc, zaprzecza zasadzie sformułowanej przez Pawła VI w encyklice Humanae vitae, w której papież pisze, że każde poszczególne zbliżenie małżeńskie ma mieć oba znaczenia – zjednoczenia i płodności: Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne elementy stosunku małżeńskiego, a więc oznaczanie jedności i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany – a mianowicie do rodzicielstwa (HV 12). Ton artykułu Brata Ksawerego świadczy o przekonaniu o nowości swoich poglądów i o całkowitej ich zgodności z nauczaniem papieskim. Świadczą o tym również wycieczki, sprawiające wrażenie dość spontanicznych, w stronę kogokolwiek, kto próbuje przeciwstawić się swobodzie małżonków w uprawianiu sztuki kochania, są to według niego: katolicy tropiący zło pożycia seksualnego (s. 36), prawdziwa piąta kolumna (s. 37) (a może kontrrewolucja?), ich postawą jest bardzo przewrotne domaganie się mówienia o małżeństwie (s. 41) inaczej niż Autor, który radzi wobec tego, żeby ważyć słowa i adekwatnie opisywać rzeczywistość (s. 41). Brat Ksawery jest też pewny, że tematy, które porusza nie zostały i nie zostaną bardziej szczegółowo określone przez nauczanie Kościoła, bowiem etyka katolicka nie ma na celu skrupulatnego regulowania życia seksualnego małżonków (s. 49), samo zaś Magisterium nie wypowiada się w kwestiach tak szczegółowych (s. 50). Przykro mi występować w charakterze wytykającego cudze błędy, co więcej doszukującego się grzechu, narażając się na zarzut braku wiary w miłość, wszak im więcej refleksji nad grzesznością, tym mniej wiary w miłość (s. 51), jednak trzeba stwierdzić, że Autor popełnił grzech ignorancji – zawinionej czy nie, nie moja już rzecz sądzić. Poglądy bowiem, które promuje nie są nowe, po studiach odbytych w trzech ośrodkach akademickich, Ksawery Knotz OFMCap raczej powinien o tym wiedzieć. Jego tezy były jednym z gorących tematów, powszechnie dyskutowanych w Kościele ubiegłego wieku, i bardzo dokładnie omówionych przez Magisterium począwszy od encykliki Casti connubii wydanej w 1930 r. przez Piusa XI, a skończywszy na encyklice Humanae vitae Pawła VI. Orzeczenia papieży i Soboru Watykańskiego II zdecydowanie przeciwstawiają się ujęciom, których rzecznikiem jest Brat Ksawery. Spróbuję pokrótce to przedstawić. Znaczenie aktu małżeńskiego w Magisterium od Casti connubii Piusa XI do Humanae vitae Pawła VI Pius XI w encyklice Casti connubii, podkreśla, że potomstwo jest najważniejszą i pierwszą wartością małżeństwa. Jednocześnie jednak, pod wpływem środowisk związanych z Dietrichem von Hildebrandem1, odwołując się do potrydenckiego Katechizmu Rzymskiego, naucza że wzrastanie małżonków w doskonałości przez wzajemną więź, można w sensie szerszym uznać za najważniejszy sens i cel małżeństwa2. To ostatnie stwierdzenie zachęciło Herberta Domsa, profesora wydziału teologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego, do sformułowania nowej wizji znaczenia współżycia seksualnego w małżeństwie. Wydał on książkę Vom Zweck und Sinn der Ehe (O celu i sensie małżeństwa, Breslau 1935) , w której starał się dowieść, że pierwszorzędnym celem aktu małżeńskiego nie jest dziecko – na co wskazuje m.in. fakt że nie zawsze jest on płodny – lecz sama wspólnota małżeńska. Pożycie seksualne według niego jest najdoskonalszym urzeczywistnieniem i wyrazem wspólnoty małżeńskiej. Przetłumaczona na francuski (Du sens et de la fin du mariage, Paris 1937), książka ta rozpoczyna gorącą dyskusję prowadzoną na łamach wielu czasopism teologicznych. Kontynuowano ją także w czasie wojny3. W październiku 1941 r. do dyskusji oficjalnie ustosunkowuje się Pius XII, który w przemówieniu do Trybunału św. Roty przypomina tradycyjną naukę, że wszystkie cele małżeństwa są podporządkowane celowi prokreacji. Trzy lata później zebranie plenarne kardynałów członków Kongregacji św. Oficjum (dziś Kongregacja Nauki Wiary), wydaje dekret, w którym jednoznacznie odrzucone zostają poglądy propagujące przeżywanie pożycia małżeńskiego w separacji od celu, którym jest zrodzenie potomstwa: «Czy można dopuścić twierdzenia niektórych najnowszych [autorów], które bądź to zaprzeczają temu, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest zrodzenie i wychowanie potomstwa, bądź uczą, że cele drugorzędne nie muszą być koniecznie podporządkowane celowi pierwszorzędnemu, lecz powinny być [uznane] jako jednakowo główne i niezależne»? [Ojcowie] zadekretowali, że należy odpowiedzieć przecząco4. W październiku 1951 r. Pius XII na zjeździe włoskiego Związku Katolickich Położnych w przemówieniu skierowanym do środowiska medycznego bardzo szczegółowo wyjaśnia katolicką etykę seksualną. Właśnie z tego przemówienia pochodzi fragment zacytowany w Katechiźmie Kościoła Katolickiego, w n. 2362, na który powołuje się Ksawery Knotz OFMCap. Zreferuję najważniejsze myśli papieskiego przemówienia dotyczące naszego tematu. Po pierwsze, papież naucza, że w naturę aktu seksualnego wpisany jest sens prokreacyjny, płodność jest jego naturą: Gdyby akt małżeński miał być postrzegany wyłącznie lub chociaż na pierwszym miejscu jako wzajemny dar i posiadanie współmałżonka w radości i miłości i gdyby miał on być ustanowiony jedynie po to, by doświadczenie osobowe uczynić szczęśliwym w stopniu najwyższym, jaki jest możliwy, a nie po to, by pobudzać do służby życiu, wtedy Stwórca przyjąłby inny zamysł przy formowaniu i ukonstytuowaniu aktu naturalnego5. Po drugie, papież nie dopuszcza innego sposobu, by zachować doznania zmysłowe w trakcie współżycia godziwymi niż przeżywanie ich jako części tej szczególnej posługi (ufficio), którą jest bycie autorami i wychowawcami nowego życia6. Doświadczanie przyjemności ma sens pobudzania małżonków do służby życiu. Wykraczanie poza służebny wobec prokreacji charakter doznań przyjemności jest wadą starą jak grzech pierworodny, małżonkowie popełniają go bądź co do istoty, zamykając się na dziecko przez antykoncepcję, bądź co do sposobu – gdy koncentrują się na związanych z aktem doznaniach rozkoszy i szczęścia zmysłowego7. Doznawanie przyjemności seksualnej w czasie aktu jest darem Stwórcy, ale oprócz wymiaru prokreacyjnego, zawsze należy pamiętać, by doznawanie przyjemności dokonywało się z umiarem. Mówi o tym zdanie bezpośrednio następujące po cytowanym przez Katechizm i o. Knotza fragmencie. Przytoczę cały tekst: Małżonkowie w poszukiwaniu i w odczuwaniu tej przyjemności nie czynią niczego grzesznego. Przyjmują to, co Stwórca im podarował. I w tym jednak powinni małżonkowie umieć pozostawać w granicach słusznego umiarkowania. Tak jak w kosztowaniu jedzenia lub napojów, tak i tu w sferze seksualności nie powinni oni impulsom zmysłów oddawać się bez żadnego hamulca8. Papież na koniec podsumowuje jeszcze raz to, jak rozumie podporządkowanie doznań przyjemności zrodzeniu potomstwa. Apeluje do położnych: W waszej działalności zawodowej (...) ukazujcie, w jaki sposób natura podarowała – i jest to prawda – wrodzone pragnienie przyjemności i akceptuje je w ramach prawnego związku małżeńskiego, ale nie jako cel sam w sobie, przeciwnie, ponad wszystko jako służbę dla życia9. Papież zastrzega się – uprzedzając oskarżenia także ze strony Brata Ksawerego – że jego nauczanie nie ma nic wspólnego ani z manicheizmem, ani z jansenizmem, jak niektórzy chcą wierzyć, by usprawiedliwić samych siebie10. Trzy lata później, w 1954 r. Pius XII napisze encyklikę O świętym dziewictwie, w której syntetycznie ujmie zarówno godziwość przyjemności, która towarzyszy aktowi małżeńskiemu, jak i jej zranioną przez upadek Adama naturę: Bez wątpienia – na co i [Ojcowie Kościoła] zresztą sami zwracali wyraźnie uwagę – nie należy ganić rozkoszy, która pochodzi z legalnego małżeństwa. I owszem czyste małżeństwo poprzez szczególny sakrament jest uszlachetniane i poświęcane (nobilitatur ac consecratur). A jednak trzeba także przyznać, że niższe władze naszej natury po nieszczęsnym upadku Adama przeciwstawiają się prawości naszego umysłu i niekiedy do czynów nawet haniebnych pobudzają człowieka11. Dziesięć lat później na te tematy wypowiada się Sobór Watykański II. Wbrew oczekiwaniom zwolenników poglądów Herberta Domsa, Sobór nie odcina się od nauczania papieży Piusa XI i Piusa XII na temat ukierunkowania współżycia małżeńskiego ku zrodzeniu i wychowaniu potomstwa. Już w pierwszym przypisie rozdziału Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym «Gaudium et spes» poświęconego miłości małżeńskiej, w sprawie dóbr i celów małżeńskich odsyła czytających do nauczania Augustyna, Tomasza oraz encykliki Piusa XI Casti connubii12. Nauczając o etyce seksualnej w kontekście regulacji urodzeń odwoła się także do przemówienia Piusa XII do włoskich położnych13. Sobór potwierdza w ten sposób zasadnicze ukierunkowanie aktu seksualnego ku prokreacji: miłość małżeńska z natury ukierunkowana jest na płodność i wychowanie potomstwa (KDK 50). Sobór przypomina nauczanie Piusa XII, że przeżywanie szczęścia aktu seksualnego doskonalone jest przez dzieło własne małżeństwa (opus proprium matrimonii), którym jest zrodzenie i wychowanie potomstwa. Ks. Jerzy Bajda zwrócił uwagę na trudność teologiczną w interpretacji tego zdania14. Moja własna analiza, przeprowadzona w ramach rozprawy doktorskiej, którą mam nadzieję obronić jesienią tego roku, wykazała, że winą za tę trudność trzeba obarczyć polskie tłumaczenie. Także nowy polski przekład dokumentów soborowych nieszczęśliwie oddaje wyrażenie opus proprium matrimonii, jako właściwe spełnianie aktu małżeńskiego. Zdanie to, rozpoczynające drugi akapit n. 49 Gudium et spes, przetłumaczono bowiem tak: Miłość ta wyraża się i doskonali przez właściwe spełnianie aktu małżeńskiego. Tymczasem Haec dilectio proprio matrimonii opere singulariter exprimitur et perficitur znaczy: Miłość ta w sposób unikalny wyraża się i doskonali poprzez dzieło własne małżeństwa. Opus proprium matrimonii w żadnym razie nie oznacza współżycia seksualnego, lecz, zgodnie z nauczaniem samej konstytucji i poprzedzającego Sobór Magisterium, rodzenie i wychowanie potomstwa. W przekładzie polskim dokonano więc zmiany znaczenia. Tekst oryginalny wyraźnie odwołuje się do omówionego przez nas wcześniej nauczania Piusa XII, które nb. było echem twierdzeń Augustyna15, że służba życiu, zrodzeniu i wychowaniu potomstwa, nadaje sens i szlachetność, doskonali doświadczanie przyjemności erotycznej w akcie małżeńskim. Tłumacz polski zrozumiał jedynie, że chodzi o odpowiednie, właściwe, współżycie. Błąd polskiego tłumacza ma ogromne znaczenie dla naszego tematu. W polskiej wersji Gaudium et spes dochodzi do głosu tendencja teologiczna nadająca pożyciu seksualnemu sens wyrażania miłości małżeńskiej niezależnie od prokreacji. Tymczasem, dokumenty soborowe jednoznacznie podtrzymują niezmienne, tradycyjne nauczanie Kościoła, że współżycie jest nierozdzielne od funkcji prokreacyjnej i jest wobec niej służebne. Ostatecznie, wątpliwości teologów na ten temat rozwiała encyklika Humanae vitae, która w cytowanym przez nas fragmencie na nowo formułuje tę zasadę. Jan Paweł II i dziewicza tajemnica sakramentu małżeństwa Ponieważ Brat Ksawery odwołuje się do fragmentu Familiaris Consortio Jana Pawła II, który, z umiarem i zachowaniem proporcji, inaczej niż nasz Autor, włącza ciało w przymierze małżeńskie, chciałbym wydobyć pewną ukrytą myśl z tej adhortacji. Dotyczy ona wzajemnej pomocy jaką dla siebie w Kościele stanowią dwie grupy osób: małżonkowie i celibatariusze żyjący w dziewictwie dla Królestwa. Papież napisze, że osoby konsekrowane, które trwają cieleśnie w oczekiwaniu na eschatologiczne zaślubiny Chrystusa z Kościołem, są ogromnie ważne dla małżonków, gdyż pomagają im ustrzec w sakramencie małżeństwa to, co najcenniejsze, jego tajemnicę: Na mocy tego świadectwa [oczekiwania] dziewictwo podtrzymuje w Kościele żywą świadomość tajemnicy małżeństwa i chroni je przed wszelkim pomniejszeniem i zubożeniem (FC 16). Tajemnica małżeństwa, o której tu mowa, to bycie znakiem oblubieńczego stosunku Chrystusa do Kościoła ukazanego przez św. Pawła w Liście do Efezjan 5,25-3316. Ponieważ miłość oblubieńcza Chrystusa i Kościoła ma charakter duchowy, dziewiczy i taki też ostatecznie będzie miała w Królestwie, mąż i żona są zaproszeni, by zachować świadomość, że ich sakrament małżeństwa ma w najgłębszym wymiarze charakter dziewiczy. Stąd dziewicze małżeństwo Józefa i Maryi nie jest związkiem na niby, nie było fikcyjnym także dziewicze małżeństwo św. Kingi i Bolesława Wstydliwego – sama Kinga była o tym przekonana, nazywając siebie wdową po świętej pamięci Bolesławie17. Nie była też odejściem od prawdziwie małżeńskiej duchowości decyzja błogosławionych Marii i Luigiego Beltrame-Quatrocchi o podjęciu małżeńskiego celibatu po zrodzeniu czwórki dzieci. Brat Ksawery broniąc niczym nieograniczonego zaangażowania małżonków w seks wobec jakoby katolickiego obskurantyzmu, postuluje rozróżnienie między pożądliwością duchową a pragnieniem przyjemności seksualnej: Wzrastająca namiętność jako reakcja ciała nie podlega ocenie moralnej (s. 43). Pożądliwość jest skutkiem grzechu pierworodnego, ale nie jest nim przyjemność seksualna (s. 44). Według niego uznanie zranienia sfery zmysłowej i emocjonalnej przez grzech jest psychologizacją teologicznego pojęcia pożądliwości ciała, będącej skutkiem grzechu pierworodnego18. Jednak jedynie racja wypływająca z jakiejś ideologii może przemawiać za tym, że ciało i jego emocje są wyłączone spod destruktywnego wpływu skutków grzechu pierworodnego – którym jest, obok utraty sprawiedliwości i odwrócenia od Boga, pożądliwość ciała – skoro objęły one całą naturę człowieka, a więc także ciało wraz z jego sferą zmysłowo-emocjonalną19. O tym zranieniu niższych władz człowieka pisał cytowany wcześniej Pius XII w encyklice Sacra virginitas. Jan Paweł II zaś naucza, że namiętność seksualna jest dzieckiem pożądliwości ciała, jest przez nią zrodzona i wobec tego ma na człowieka wpływ demoralizujący, tłumi jego głos sumienia. Powstaje ona w człowieku najpierw w zmysłach, następnie próbuje zawładnąć także sercem: Jest to ogień, który zapala się w człowieku, ogarnia jego zmysły, rozbudza ciało, rozprzestrzenia się na uczucia, poniekąd zagarnia «serce». Owa namiętność zrodzona z pożądliwości ciała tłumi w tym «sercu» głębszy głos sumienia, poczucie odpowiedzialności przed Bogiem20. Ars amandi i jarzmo z żelaza Chrześcijańska etyka seksualna nie będzie nigdy ars amandi, jakąś ewangeliczną odmianą kama sutry. Choćby dlatego, że naśladując dziewiczego Chrystusa, dokądkolwiek On idzie, idzie się wąską ścieżką a nie szeroką drogą (por. Mt 7, 13n; Ap 14,4). Również dlatego, że seksualność jest nierozdzielnie związana z powoływaniem do życia nowego potomstwa i temu zadaniu jest ona podporządkowana na sposób służebny. Seks oralny – nawet jeśli, jak podkreśla Brat Ksawery, ogranicza się do fazy wstępnej – nie w większym stopniu odnosi się do płodności niż masturbacja małżonków w samotności. Ostatecznie, współżycie małżeńskie nie jest jakąś uprzywilejowaną drogą do bliskości z Bogiem także dlatego, że tajemnica sakramentu małżeństwa jest w swej głębi obrazem dziewiczej oblubieńczej relacji Chrystusa i Kościoła. Pożycie seksualne jest historyczną konkretyzacją płodnej oblubieńczej komunii osób. Jako rzeczywistość historyczna, poddana wraz z całym stworzeniem marności i oczekująca odkupienia (por. Rz 8, 20-23), skończy się wraz ze zmartwychwstaniem dając miejsce nowej rzeczywistości, nasyconej sensem, który będzie doskonale osobowy i komunijny zarazem21. Ksawery Knotz OFMCap jako duszpasterz małżeństw, jak biblijny prorok Chananiasz, głosi Dobrą Nowinę przykrojoną na ludzką miarę, podobającą się tym, którzy nie lubią złych wieści o ludzkiej płciowości. Zbyt łatwo zdejmuje z małżonków drewniane jarzmo poczucia winy z powodu nieświętego przeżywania pożycia intymnego, nie ucząc ich drogi oczyszczenia. W takiej sytuacji grzech raniący odniesienia seksualne małżonków przybiera postać teraz już żelaznego jarzma... (por. Jer 28,13). |
Krzysztof Broszkowski OP |
PRZYPISY 1). Por. O sprawach tych dyskutował on z ówczesnym nuncjuszem w Niemczech kard. E. Pacelli, późniejszym Piusem XII. W swej notce autobiograficznej tak wspomina te rozmowy: Wciąż wspominam z radością naszą dyskusję kiedy przygotowywałem mój pierwszy wykład o małżeństwie. Został on później opublikowany pod tytyłem »Die Ehe« /1928/ (I still remember with joy our discussion when I was preparing my first lecture on marriage. It was published later under the title »Die Ehe«, 1928. Catholicauthors.com. 2). AAS 22 (1930), s. 548-549. 3). B. Inlender, Cel małżeństwa w aspekcie naturalnym i nadprzyrodzonym, „Ateneum Kapłańskie”, (62) 1970, s. 48-49. Por. Obszerne omówienie argumentów wytaczanych przez zwolenników i przeciwników koncepcji Domsa: W. Skrzydlewski OP, Problem celów małżeństwa, „Analecta Cracoviensia”, (3) 1971 , s. 340n. 4). «An admitti possit quorundam recentiorum sententia, qui vel negant finem primarium matrimonii esse prolis generationem et educationem, vel docent fines secundarios fini primario non esse essentialiter subordinatos, sed esse aeque principales et independentes»; respondendum decreverunt; Negative. (Suprema Sacra Congregatio S. Officii, Decretum de finibus matrimonii, 1.04.1944 r.; AAS 36 (1944) s. 103); tłumaczenie własne. Por. H. Rondet, Introduction a l'étude de la théologie du mariage, Paris 1960, s. 132. 5). Se la natura avesse mirato esclusivamente, o almeno in primo luogo, ad un reciproco dono e possesso dei coniugi nella gioia e nel dilletto, e se avesse disposto quell'atto soltanto per rendere felice nel piu alto grado possibile la loro esperienza personale, e non per stimolarli al servizio della vita, allora il Creatore avrebbe adottato un altro disegno nella formazione e costituzione dell'atto naturale. (Allocutio ad Conventum Unionis Catholicae Italicae inter Ostetrices; AAS 32 (1951), s. 852). 6). Tamże, s. 850-851. 7). Tamże, s. 852. 8). I coniugi dunque nel cercare e nel godere questo piacere, non fanno nulla di male. Essi accettano quel che il Creatore ha loro destinato. Nodimento anche qui i coniugi debono sapersi mantenere nei limiti di una giusta moderazione. Come nel gusto dei cibi e delle bevande, cosi in quello sessuale, essi non debbono abbandonarsi senza freno all'impulso dei sensi. (Tamże, s. 851). Zob. KKK 2362. 9). Nella vostra attivita professionale (...) mostrate come la natura ha dato, e vero, il desiderio istintivo del godimento e lo approva nelle legittime nozze, ma non come fine a se stesso, bensi insomma per il servizio della vita. (Tamże, s. 853). 10). Tamże 11). Procul dubio – quod ipsi [Sancti Patres] quoque palam animadverterunt – huius generis voluptas, quae ex matrimonio legitime oritur, haud improbanda in se est; quin immo castum connubium peculiari sacramento nobilitatru et consecratur. Verumtamen est pari modo concedendum inferiores humanae naturae facultates, post miserum Adae casum, rectae rationi obsistere atque interdum etiam ad inhonesta facienda hominem compellere. (Sacra virginitas, 21; AAS 46 (1954), s. 169; tłumaczenie polskie: encyklika O świętym dziewictwie, 21. 12). Sobór Watykański II, Konstytucje, Dekrety, Deklaracje, Poznań 2002, nowe tłumaczenie – wyd. I, przypis 105 ( w oryginale łacińskim przyp. 1), s. 563. 13). Tamże, przyp. 118 (w oryginale 14), s. 568. 14). Jerzy Bajda ks., Akt małżeński – czy akt seksualny?, [w:] Rodzina drogą Kościoła. Księga jubileuszowa na 25-lecie posługi pasterskiej Biskupa Łomżyńskiego Stanisława Stefanka TChr, red. ks. Mieczysław Ozorowski, Ks. Wojciech Nowacki, Łomża 2005, s. 355-357. 15). Zob. Wartości małżeństwa, 3.3, przeł. W. Eborowicz, [w:] Pisma świętego Augustyna o małżeństwie i dziewictwie. Przekład i komentarz, red. ks. Augustyn Eckmann, Lublin 2003 Towarzystwo Naukowe KUL, s. 79. 16). KPor. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, (cz. I rozdz. III-2A: Bezżenność dla królestwa: pomiędzy wyrzeczeniem a miłością), Citta del Vaticano 1986, s. 309. 17). Dokument fundacyjny klasztoru klarysek w Starym Sączu. Zob. Jan Długosz, Liber Beneficiorum III, cytuję za Liturgią Godzin, t. III, s. 1343. 18). Ksawery Knotz OFMCap, Akt małżeński, szansa spotkania z Bogiem, Kraków 2001, s. 98-99. 19). Autor pisze o tym w tejże książce Akt małżeński: Odkrywając w sobie istnienie naturalnych poruszeń, pobudzeń i napięć, a nawet namiętności w sferze seksualnej, nie można w nich od razu dopatrywać się grzechu. (Dz. cyt. s. 100). 20). Mężczyzną i niewiastą stworzył ich; (cz. I rozdz. II-3B: Stan wewnętrzny człowieka opanowanego pożądaniem wg Syr 23,16-24), Citta del Vaticano 1986, s. 157. 21). Jan Paweł II, dz. cyt., (cz. I rozdz. III-1A: Przebóstwienie), s. 272-273. |