Edyta Stein o pracy z pacjentami chorymi na choroby zakaźne i szczepieniach


Edyta Stein jako pielęgniarka

Frgmenty z książki Edyty Stein, w których opowiada o swej pracy w szpitalu w Hranicach w Czechach w czasie I wojny światowej: Św. Teresa Benedykta od Krzyża OCD – Edyta Stein, „Dzieje pewnej rodziny żydowskiej”, przekład s. Immakulata I. Adamska OCD, Kraków: Wydawnictwo Karmelitów Bosych, 2005, s. 427 i 444.


* * *

Pracę na oddziale tyfusowym lubiłam. Lekarze niewiele mogli zrobić, by przeciwdziałać tej chorobie, ale od troskliwej pielęgnacji sióstr zależało wiele. Byłyśmy dumne, że miałyśmy mało przypadków śmiertelnych. Czasem jednak trzeba było stoczyć zażartą walkę, by śmierci wyrwać ofiarę. Ciężka infekcja, szczególnie gdy dołączyło się zapalenie płuc, tak atakowała serce, że zdawało się ustawać. Pierwszy raz, gdy widziałam taką zapaść, byłam przekonana, że nadchodzi koniec. Ci ludzie wyglądali zupełnie jak umarli. Lecz wkrótce przekonałam się, że nie wolno tracić nadziei. Zastrzyk kamfory i serce znów zaczyna pracować. Przy wielkim niebezpieczeństwie należało zastrzyk powtarzać co godzinę. Ponieważ przemęczenie pozostawiało trwałe uszkodzenie serca, musiałyśmy uważać, aby chorzy, których opuściła gorączka, nie wstawali i nie wychodzili zbyt wcześnie. Jeszcze pilniej należało strzec, aby nie wykradli sąsiadowi kromki twardego chleba. Dopóki trwała gorączka, nie mogli przyjmować pokarmu stałego, albowiem twardy kawałek mógł przebić zaognioną błonę śluzową jelit, dostać się do jamy brzusznej i wywołać zapalenie otrzewnej. (…)
Tymczasem oddział tyfusowy stale się opróżniał. Dawni pacjenci opuszczali go, powróciwszy do zdrowia, a nowi nie przybywali. Objaw sam w sobie pocieszający i przypisuję go działaniu ochronnego szczepienia, stosowanego teraz także w Austrii. Żadnego żołnierza nie zwolniłyśmy ze szpitala bez powtórnego ochronnego szczepienia przeciw tyfusowi, cholerze i ospie. Najpierw pomagałam drowi Flusserowi, później zlecił mi to samej.






  Klasycy     Pytania o rodzinę      Strona główna