Posoborowa reforma liturgii Eucharystii

Parę refleksji osobistych
Myślę, że sentymentalizm, czy łagodniej: uczuciowość, odczucia są czynnikiem, który często w decydujący sposób wpływa na upodobania liturgiczne wspólczesnych a przez to są mocnym, ważnym kryterium w dyskusjach nad sposobem sprawowania Mszy świętej.

Ocena jakości liturgii Eucharystii powinna jednak dotyczyć płaszczyzny wiary bardziej niż uczuć, czy spraw „technicznych” albo muzycznych. o. Jacek Woroniecki OP pod koniec życia cierpiał z powodu "sentymentalizmu wiary" katolickich środowisk inteligenckich, wtedy w dużym stopniu ziemiańskich (zob. wspomnienie S. Swieżawskiego, Przebłyski nadchodzącej epoki, ISBN 83-85124-35-7 Warszawa 1998 wyd. "Więź", rozdz. o Jacku Woronieckim).

Konflikt dwóch sposobów sprawowania Eucharystii, przed- i po-Soborowego, dotyczy nie uczuć przede wszystkim – choć zarówno tradycjonaliści jak i np. neoni bardzo afirmują uczucia w liturgii – ale dwóch różnych podejść teologicznych do Eucharystii. Reforma Soboru Watykańskiego II nie "spadła z nieba" (może dobrze gdyby tak się stało), ani nie była owocem pochopnych, płytkich eksperymentów. Owszem w Kościele lat 70. wiele było - i jest do tej pory - także płycizny, ale zmiany liturgiczne dokonane przez Kongregację ds. Dyscypliny Sakramentów i Kultu Bożego w jedności z papieżem, takimi nie były. Były natomiast owocem długich i pieczołowitych studiów liturgicznych, tzw. powrotu do źródeł, dokonanych głównie przez benedyktynów. Wśród nich byli: Prosper Guéranger, Bernard Botte, Odo Casel, Lambert Beauduin, takie opactwa jak Maria Laach, Beuron, Chevetogne, papieskie ateneum Świętego Anzelma w Rzymie. Z innnych należy wymienić Piusa Parscha (1884-1954), nestora Odnowy Liturgicznej, członka austriackiej kongregacji kanoników św. Augustyna (O tej kongregacji: więcej>>), czy nawróconego luterańskiego pastora, później katolickiego księdza, oratorianina Louis Bouyer'a (1913-2004).

Dyskusja między starą Mszą a nową – zwłaszcza w wersji neokatechumenalnej – jest więc dyskusją czy przyjąć wyniki studiów nad źródłami, czy nie. Mówią one, że Eucharystia zaczęła się w czasie sederu paschalnego i pierwszym rytem liturgii Eucharystii był żydowski rytuał wieczerzy sederowej (można z nim zapoznać się tutaj>>  - nb wydane przez towarzystwo tradycjonalistów żydowskich).

Można przyjąć dwie postawy – uznać, że kontekst sederu paschalnego był wymuszony, przypadkowy, gdyby więc Pan Jezus mógł wybrać, wybrałby inny, np. jakiś rytuał z uwzględnieniem postawy klęczącej. A można uznać, że nie była to pomyłka, ponieważ Nowe Przymierze był przygotowane w Starym i niekoniecznie trzeba teraz poprawiać Pana Jezusa. Chociaż nie jest to zabronione i w pewnych okolicznościach w historii Kościoła być może było potrzebne, ze względu na "inne czasy", np. czasy mentalności pogan, którzy nie znali sederu żydowskiego.... I trzeba było zastąpić pustkę, brak relacji pogan z Bogiem, jakąś postawą czci religijnej. Bo bojaźń Boża jest zrośnięta z celebracjami żydowskimi i życiem codziennym, co przypominać ma mężczyznom noszenie nakrycia głowy (kipa).

Jednym z dyskutowanych elementów reformy jest postawa w czasie konsekracji, komunii itp.: czy mamy klęczeć, siedzieć czy stać?

Mówią niektórzy, że postawa klęcząca ma za sobą co najmniej paręset lat utwierdzonej tradycji i jest obecna współcześnie w życiu codziennym jako znak szacunku i czci. Jest to element kultury, owoc inkulturacji liturgii. Czy zmiana formy sprawowania Eucharystii, tak by bardziej przypominała seder żydowski, nie jest zabiegiem, któremu brakuje szacunku dla kultury polskiej, czy zachodniej. Próba sztucznego, na siłę, przyjęcia obcej nam kultury semickiej?

Uważam, że w przypadku dyskusji o liturgii, kulturowy punkt widzenia nie powinien odgrywać roli pierwszej i najważniejszej. Nie dyskutujemy o kulturze lecz o liturgii, o Eucharystii chrześcijańskiej, gdzie już nie ma Greka, ani Żyda, ani Polaka, wszyscy jesteśmy kimś jednym w Chrystusie (Kol 3,11).

Poza tym, czy na pewno klęczenie jest obecne we współczesnej kulturze polskiej? Raczej już nie. Żeby się o tym prekonać wystarczy poodprawiać parafialne pogrzeby i śluby, jak zdarzało mi się na Służewie w Warszawie parę lat temu. Stopień uczestnictwa w jakichkolwiek znakach i gestach liturgicznych, łącznie z klęczeniem, jest bardzo często, z chwalebnymi wyjątkami, bliski zeru.

Postuluję: myślmy o reformie liturgii Eucharystii teologicznie, a nie kulturowo.

Jak zatem odnieść się do tematu ściśle teologicznego: postawy klęczącej, wyrażającej zależność od Boga, uniżoną cześć, postrzeganej jako istotny aspekt konsekracji? Jak można uzasadnić zaniechanie tej ważnej postawy czci? Odwróćmy zagadnienie: kwestią nie jest to czy mało istotną sprawą jest "cześć i uniżenie" w liturgii, lecz to czy teologia paschalna żydowska, jako wprowadzenie do  teologii Eucharystii, jest ważna, istotna dla niej czy też jest mało istotna, ot taki sobie element kultury semickiej?

Czy nie warto przypomnieć perspektywę patrzenia eklezjologii biblijnej – to jak Kościół nawrócony z pogaństwa postrzegany był w Kościele Apostolskim. Św. Paweł - urodzony Hebrajczyk, Izraelita, potomek Abrahama (por. 2 Kor 11, 22) - pisał do Rzymian: "Zostałeś odcięty od naturalnej dla ciebie dziczki oliwnej i przeciw naturze wszczepiony zostałeś w oliwkę szlachetną..." (Rz 11,24). Jeżeli jesteśmy, my polscy chrześcijanie, wszczepieni w szlachetną oliwkę Izraela, mówienie o judaizowaniu polskiego chrześcijaństwa wydaje się być niezbyt na miejscu. Tak jakby dzieci odcięły się od swoich rodziców... nie chciały przejąć tradycji rodzinnej... Kościół jest Nowym Izraelem – to stwierdzenie nie powinno być bez pokrycia, nasze życie liturgiczne jest nową wersją życia liturgicznego Izraela - ustanowioną przez Jezusa, Syna Bożego (Drugą Osobę Trójcy), Mesjasza. Jesteśmy dziećmi Abrahama (por. J 8, 38n; Łk 1,55)

Teologia żydowskiej paschy jest ważna dla teologii i liturgii Eucharystii, bardziej niż późniejsze po-apostolskie tradycje i interpretacje. Jeżeli uznamy to z prawdę – argumentem przeciw lub za klęczeniem w czasie Eucharystii powinna być zgodność tej postawy z tym, Co sprawujemy obchodząc Pamiątkę Paschy Chrystusa, Jego Śmierci i Zmartwychwstania.

Związek między Paschą Starego Testamentu, a sakramentami Kościoła jasno ukazany jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego:

1150 Znaki Przymierza. Naród wybrany otrzymuje od Boga znaki i charakterystyczne symbole, które zostają włączone w jego życie liturgiczne. Nie są to tylko celebracje cyklów kosmicznych i gesty społeczne, ale znaki Przymierza, symbole wielkich dzieł Boga dla swojego ludu. Wśród znaków liturgicznych Starego Przymierza można wymienić obrzezanie, namaszczenie i konsekrowanie królów oraz kapłanów, wkładanie rąk, ofiary, a przede wszystkim Paschę. Kościół widzi w tych znakach zapowiedź sakramentów Nowego Przymierza.

1151 Znaki przyjęte przez Chrystusa. Pan Jezus w swoim przepowiadaniu (...) Nadaje nowe znaczenie wydarzeniom i znakom Starego Przymierza, przede wszystkim Wyjściu z Egiptu i obchodom Paschy (Por. Łk 9, 31; 22, 7-20), ponieważ On sam jest sensem tych wszystkich znaków.

Jeżeli Chrystus jest sensem obchodu Paschy żydowskiej, a Eucharystia jest tego sakramentalną celebracją - naturalne jest, że zarówno w swej formie jak i teologii będzie miała charakter bliski sederowi paschalnemu.

Innym ważnym elementem kultury współczesnej jest indywidualizm. Dla niejednego dzisiaj, uczestnictwo w Eucharystii jest szalenie indywidualną sprawą. Z tej perspektywy przed-Soborowa liturgia Eucharystii wydaje się być rajem, pozostawiając każdego, także a może szczególnie celebransa, samemu sobie. Jednak, przy całym szacunku dla jednostki, Eucharystia jest z zasady wydarzeniem społecznym, wspólnoto-twórczym. Stąd, jak pisze Augustyn – wczesny świadek sprawowania Eucharystii, żyjący niecałe 100 lat po wyjściu Kościoła z podziemia – kapłaństwo jest ad plebem congregandam - dla gromadzenia ludu (Zob. jego traktat De bono coniugali, 28.32; CSEL 41, 227 [7-11]; PL 40, 394; tłumaczenie polskie traktatu: Wartości małżeństwa, przeł. ks. Wacław Eborowicz, [w:] Pisma świętego Augustyna o małżeństwie i dziewictwie. Przekład i komentarz, red. ks. Augustyn Eckmann, Lublin 2003 Towarzystwo Naukowe KUL, s. 73-116) Osobista wolność przyjmowania postawy w trakcie wydarzeń publicznych, społecznych, to sprawa napięcia na linii jednostka-społeczność. W sferze świeckiej, np. nie można w czasie uroczystego obiadu usiąść na podłodze, bo ktoś tak lepiej przeżywa ten posiłek... W przypadku Eucharystii są tu racje teologiczne, wynikające z dynamiki tajemnicy paschalnej, ktorej przygotowaniem była pascha żydowska. Stąd lektura sederu byłaby pouczająca.

Uważam też, że największym zagrożeniem dla odnowy liturgii, dla poczucia sacrum, jest szerzący się, także w Kościele polskim, pelagianizm poglądów, tzn. nierozumienie konsekwencji grzechu pierworodnego w relacji Bóg-człowiek, człowiek-człowiek oraz w relacji do siebie samego. Tu zaczyna się desakralizacja liturgii: kiedy człowiek nie widzi własnego grzechu, którego korzeniem są skutki spożycia z drzewa poznania dobra i zła. Podczas gdy Adam i Ewa, świadomi swego grzechu, zasłonili swe ciała – współcześnie, w duchu pelagiańskiego optymizmu wobec stanu ludzkiej natury, ciało jest powszechnie odsłaniane. Także sama liturgia ma wymiar bardziej poziomy, horyzontalny, niż wertykalny. Staje się bardziej wydarzeniem społecznym niż officium divinum - służbą Bożą.

Krzysztof Broszkowski OP

luty 2010
Do początku Do góry dokumentu