Ks. Krzysztof Broszkowski
www.tau.broszkowscy.com
Kwestia praktyki pokutnej Kościoła
wobec grzechów pedofilii



Foto: Paterm (Wikimedia)
Omnipotens sempitérne Deus,
qui humáno géneri, ad imitándum humilitátis exémplum,
Salvatórem nostrum carnem súmere et crucem subíre fecísti...

Wszechmogący wieczny Boże,
który sprawiłeś, dając rodzajowi ludzkiemu przykład pokory do naśladowania,
że Zbawiciel nasz przyjął ciało i wziął na siebie krzyż...


/Kolekta mszalna Niedzieli Palmowej/
Bolesna kwestia grzechów pedofilii w Kościele domaga się adekwatnej odpowiedzi. Opinie, także w łonie duchowieństwa – jak to się często zdarza w najnowszych czasach – kłócą się ze sobą. Wywołuje to jeszcze większy chaos i niepewność wśród wiernych. Czy pasterze Kościoła mogą dalej być moralnym autorytetem? Chrystus jest skałą, na której Kościół jest zbudowany. Coś z tej skały otrzymuje każdy, kto przez święcenia przyjmuje szczególną egzystencję Jezusa. „Sakrament święceń... upodabnia do Chrystusa dzięki specjalnej łasce Ducha Świętego” (KKK 1581). Pierwszym, który stał się skałą był oczywiście Piotr – Opoka (por. Mt 16,18). Jednak nawet będąc skałą, pasterze mogą być moralnym autorytetem jedynie, jeśli są w komunii z Tradycją apostolską. Tu wiele możemy nauczyć się od Ojców Kościoła. Do tego wzywał też Sobór watykański II: mamy powrócić do źródeł.

Widzę tu trzy podstawowe kwestie, które postaram się rozwinąć. Są to:

1. Sprawiedliwość podbudowana miłością. Domaganie się sprawiedliwości dla ofiar winno być zawsze podbudowane miłością także do sprawców. Dotyczy to tak ofiar molestowania, jak i osób LGBT.

2. Katechumenat i pokuta publiczna. Potrzeba uświadomienia sobie wreszcie, że powszechniejsze wprowadzenie wtajemniczenia chrześcijańskiego – formacji typu katechumenalnego, która wtajemnicza w podstawy wiary i życia chrześcijańskiego – jest sprawą prawdopodobnie życia lub śmierci Kościołów lokalnych, a na pewno warunkiem koniecznym tego, by reforma Soborowa mogła skutecznie je odnowić. Wchodzi tu także temat pokuty publicznej – wczesnochrześcijańskiego odpowiednika katechumenatu, stosowanego po chrzcie wobec tych, którzy potrzebowali odbyć go jeszcze raz, gdyż nie mieli dość dojrzałej wiary i łaski, by przeciwstawić się grzechom ciężkim. Pokuta ta, choć upokarzająca, byłaby lekarstwem miłosierdzia dla takich grzeszników, jak pedofile – także dla księży czy biskupów. Byłaby znakiem troski o życie wieczne grzeszników (pedofilów) i nie zostawianiem ich samym sobie.

3. Postawa wobec pokuty grzeszników. Przebaczenie ofiarowane w Kościele takim ciężkim grzesznikom, jak pedofile jest gorszące dla ludzi spoza Kościoła, a czasem w jego wnętrzu.


1. Sprawiedliwość podbudowana miłością

Jan Paweł II tak bardzo pomaga mi zrozumieć rzeczywistość, w ktorej żyję. Poniższy fragment mówi o niesprawiedliwościach dokonanych w imię sprawiedliwości. Choć pisany 40 lat temu i mówi o świecie co najmniej sprzed pół wieku, opisuje pewne zjawiska społeczne, które pojawiają się w każdym pokoleniu.

Gdy czytam ten tekst, przychodzi mi na myśl troska o sprawiedliwość dla osób LGBT. A także wewnątrz kościelna, szlachetna skądinąd, akcja w Polsce, którą rozkręca czasopismo Więź wraz z jej red. naczelnym Zbigniewem Nosowskim – pomocy osobom zranionym w Kościele przez wykorzystanie seksualne. A może bardziej, przypieranie do muru biskupów z żądaniem sprawiedliwosci dla ofiar, widoczne także w publicystyce ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego oraz Tomasza P. Terlikowskiego. Chciałbym podkreślić: jestem w sprawie pedofilii, jak i w innych dziedzinach, za przejrzystością i za tym, by, podobnie jak Chrystus, nie mieć względu na osobę. Jednak sprawiedliwość winna zawsze być podbudowana „ową głębszą mocą, jaką jest miłość”. Miłości życzyłbym szczególnie osobom LGBT – i wspierającym ich walkę – wobec tych, którzy są wobec nich niesprawiedliwi.

Wiem, że to życzenie nie jest zbyt realne, gdyż siłą ich ruchu jest gniew, sprawiedliwy gniew uciskanych. Podobnie jak walka klasy robotniczej w XIX wieku, w rozumieniu Karla Marxa, napędzana była gniewem. A nauczanie Kościoła o miłości było uznawane za opium – narkotyk, który osłabia wolę walki, czyni lud bezwłasnowolnym.

Jan Paweł II mówił w encyklice „Dives in misericordia” 12 (Bogaty w miłosierdzie):

„Trudno wszakże nie zauważyć, iż bardzo często programy, które biorą początek w idei sprawiedliwości, które mają służyć jej urzeczywistnieniu we współżyciu ludzi, ludzkich grup i społeczeństw, ulegają w praktyce wypaczeniu. Chociaż więc w dalszym ciągu na tę samą ideę sprawiedliwości się powołują, doświadczenie wskazuje na to, że nad sprawiedliwością wzięły górę inne negatywne siły, takie jak zawziętość, nienawiść czy nawet okrucieństwo, wówczas chęć zniszczenia przeciwnika, narzucenia mu całkowitej zależności, ograniczenia jego wolności, staje się istotnym motywem działania: jest to sprzeczne z istotą sprawiedliwości, która sama z siebie zmierza do ustalenia równości i prawidłowego podziału pomiędzy partnerami sporu. (...) Wiadomo przecież, że w imię motywów rzekomej sprawiedliwości (np. dziejowej czy klasowej) niejednokrotnie niszczy się drugich, zabija, pozbawia wolności, wyzuwa z elementarnych ludzkich praw. Doświadczenie przeszłości i współczesności wskazuje na to, że sprawiedliwość sama nie wystarcza, że – co więcej – może doprowadzić do zaprzeczenia i zniweczenia siebie samej jeśli nie dopuści się do kształtowania życia ludzkiego w różnych jego wymiarach owej głębszej mocy, jaką jest miłość. To przecież doświadczenie dziejowe pozwoliło, między innymi, na sformułowanie twierdzenia: summum ius – summa iniuria (najwyższe prawo – najwyższe bezprawie lub najwyższa sprawiedliwość – najwyższa krzywda. tłum. KB). Twierdzenie to nie deprecjonuje sprawiedliwości, nie pomniejsza znaczenia porządku na niej budowanego, wskazuje tylko w innym aspekcie na tę samą potrzebę sięgania do głębszych jeszcze sił ducha, które warunkują porządek sprawiedliwości”.

Rażącym przykładem niesprawiedliwości był proces kard. Pella, który niewinnie spędził sześć miesięcy w odosobnionej celi. Szczególnie krzywdzące były oskarżenia mnożone ze strony policji
(Zob. YouTube:
EXCLUSIVE: Cardinal George Pell tells Andrew Bolt the ABC engaged in 'betrayal of national interest').


2. Katechumenat i pokuta publiczna

Według 13 rozdziału Ewangelii Mateusza, do czasu żniw, do wyciągnięcia sieci na brzeg Kościół zawsze będzie wspólnotą mieszczącą w sobie „dobrych i złych”. Nie oznacza to, że nic nie należy robić, aby uniknąć sytuacji, w której źli mają pełnoprawne obywatelstwo w Kościele z dobrymi. Żeby przejść z poziomu ogólnego do konkretnego przypadku pedofilii w Kościele. Są ochrzczeni – czy będą to świeccy, czy księża – którzy popadli w grzech rozwiązłości i pedofilię. Rozumiem, że właściwą reakcją biskupa jest ta, która nie ma względu na osobę. I traktuje swoich skrzywdzonych diecezjan z tą samą pasterską miłością, co swoich księży, którzy popadli w grzechy rozwiązłości i grzech pedofilii. Jako złych pasterzy rozumiem tych biskupów, którzy nie potrafią stosować lekarstwa pokuty wobec grzeszników, zwłaszcza, gdy grzesznikami są duchowni, np. pedofile. Św. Grzegorz Wielki napisał kapitalne dzieło na ten temat: „Księga reguły pasterskiej”. Słyszałem o niej jeszcze w czasie wykładów ponad 30 lat temu od o. Jacka Salija, że każdy ksiądz powinien ją przeczytać.

W Kościele epoki Ojców w celu radzenia sobie z kwestią dobrych i złych ryb istniało przygotowanie do chrztu zwane katechumenatem. Nikt nie mógł otrzymać chrztu, jeśli nie przeszedł katechumenatu. Zawierał nauczanie, posty, skrutynia (badanie przez katechistów stwierdzające intencje oraz oznaki przemiany obyczajów) oraz egzorcyzmy. Katechumenat nie był aplikowany hurtem dla wszystkich. Do katechumenatu zgłaszali się jedynie Ci, którzy chcieli i czuli się gotowi stać się naprawdę chrześcijanami. Można sobie wyobrazić, że nie było za dużo takich, którzy byli w Kościele z przypadku albo dzięki rodzicom. Zdarzało się jednak, że niektórzy po chrzcie popadli w pokusy do tego stopnia, że stali się tymi złymi z przypowieści. Dla nich Kościół miał jedną propozycję: pokuta publiczna. Św. Augustyn z Hippony w 413 r. omawiał wyzwania związane z nią w dziełku Wiara i uczynki. Anne-Marie La Bonnardiere, w swoim wyczerpującym artykule na temat praktyk pokutnych u Augustyna, mówiła, że ta upokarzająca pokuta była często nakładana na owych złych w sytuacji kiedy trzeba było ich skłonić do nawrócenia, bo sami nie za bardzo chcieli – pasterze pragnęli przyprowadzić ich do źródeł miłosierdzia Bożego. Jest to świadectwo dyscypliny pokutnej Kościoła IV i V wieku.

Zacytuję obszerny fragment:
(Augustyn,
„Wiara i uczynki” [De fide et operibus], przeł. Władysław Budzik, 1952 r.)

„(...) Świadectw Pisma Świętego – wskazujących na obecne pomieszanie dobrych ze złymi w Kościele lub je przepowiadających – nie powinien nikt tak pojmować, aby się miał skłaniać do mniemania (nie na podstawie owych świadectw, lecz swoim przywidzeniem oszukany), że ma być zupełnie zniesiona i opuszczona surowość karności lub też gorliwość. Mojżesz, sługa Boży, znosił wprawdzie bardzo cierpliwie owe pomieszanie narodu na początku, a jednakże i on wielu nawet mieczem ukarał. Również i kapłan Pinchas za karę mieczem zgładził zastanych na cudzołóstwie (Lb 25,2-8). Było to wskazówką, że winno się stosować złożenie z urzędu i wykluczenie ze społeczności, odkąd z karności kościelnej miał już ustąpić miecz widzialny. Podobnie też widzimy, że i św. Paweł Apostoł cierpliwie wzdycha wśród fałszywych braci (2 Kor 6,26) i niektórym – nawet podnieconym żądłami diabelskiej zazdrości – pozwala mimo to opowiadać Chrystusa (Flp 1,15-18), a wszakże nie sądzi, by miano pobłażać temu, który wziął żonę ojca swego, lecz przeciwnie, rozkazuje, by na zgromadzeniu kościelnym podać takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zachowany w dzień Pana Jezusa (1 Kor 5,1-5). Tak samo też i innych podał szatanowi, aby nauczyli się nie bluźnić, (1 Tm 1,20) chyba że zbytecznie tak powiada: 'Napisałem wam w liście: Nie przestawajcie z rozpustnikami. Nie miałem na myśli rozpustników świata tego, ani skąpców, ani zdzierców, ani bałwochwalców, inaczej musielibyście opuścić ten świat. Lecz napisałem wam, abyście nie przestawali (w tym znaczeniu, że) jeśli ten, który się bratem waszym mieni, jest rozpustnikiem, albo skąpcem, albo bałwochwalcą, oszczercą, opojem lub grabieżcą, abyście z takim nawet pokarmu nie spożywali. Bo i cóż mi do tych, którzy są poza nami, abym ich sądził? Czy i wy nie sądzicie tych, którzy są wśród nas? Bo tych, którzy są poza nami, Bóg sądzić będzie. Usuńcie zło spośród was' (1 Kor 5,9-13). Tu niektórzy chcą rozumieć te słowa 'spośród was' w tym znaczeniu, by ze siebie samego każdy wyrzucił zło, czyli by sam był dobry. Ale jakkolwiek by to rozumiano, czy to o karności kościelnej, w upominaniu złych przez wykluczenie, czy to, by każdy, upominając siebie samego i poprawiając, z siebie wyrzucił zło – to jednakże, co wyżej powiedziano, nie zawiera dwuznaczności, gdy rozkazuje nie mieszać się z tymi braćmi, których jako znanych i osławionych wymieniono wśród powyższych błędów.

W jakim zaś duchu i z jaką miłością ma być stosowana owa miłosierna surowość, wyraźnie ukazuje nie tylko w tym miejscu, gdzie powiada, 'aby duch był zachowany w dzień Pana Jezusa', lecz i w innym miejscu, gdzie pisze: 'Jeśli kto nie będzie posłuszny naszemu pouczeniu w tym liście, tego sobie zaznaczcie i nie przestawajcie z nim, aby się zawstydził. Nie uważajcie go wszakże za nieprzyjaciela, ale upominajcie jak brata' (1 Kor. 5, 5; 2 Tes 3,14n).

Sam też Pan, będący przykładem osobliwej cierpliwości, pozwalał wszakże diabłu być wśród dwunastu Apostołów aż do Swej męki, i wypowiedział te słowa: 'Dopuśćcie obojgu róść aż do żniwa, byście snadź zbierając kąkol nie wykorzenili z nim i pszenicy' (Mt 13,29n). Przepowiedział też w przypowieści o Kościele, że owe sieci będą zawierały dobre i złe ryby aż do wyciągnięcia ich na brzeg, to jest aż do końca wieków: są i inne Jego wyrażenia, w jakich czy to wprost, czy to przez przypowieści przedstawił to pomieszanie dobrych ze złymi, jednakże nie sądził, by dlatego należało pomijać karność kościelną, lecz owszem upominał, że należy ją stosować, bo powiedział: 'Jeśliby zaś zgrzeszył przeciwko tobie twój brat, idź, upomnij go w cztery oczy. I gdyby cię usłuchał, pozyskasz brata swego. Ale jeżeli cię nie usłucha, weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, aby na zeznaniu dwóch albo trzech świadków opierała się wszelka prawda. A jeżeliby ich nie usłuchał, powiedz Kościołowi. A jeśliby i Kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik' (Mt 18,15-18). Następnie dołączył również w tym miejscu najsilniejszy postrach samejże surowości, mówiąc: 'Cokolwiek zwiążecie na ziemi będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie' (Mt 18,18). Zabrania także dawać świętego psom (Mt 7,6). A Panu nie jest przeciwny Apostoł, gdyż powiada: 'Grzeszników napominaj wobec wszystkich, aby inni lękiem byli zdjęci' (1Tm3,20) – jakkolwiek Pan mówi: 'Upominaj go w cztery oczy'. Jedno bowiem i drugie należy czynić, jak to wskazuje różnorodność słabości tych ludzi, nad którymi objęliśmy pieczę, nie w celu ich zguby, lecz dla poprawiania ich i uzdrawiania – tylko jednego w jeden sposób, drugiego w inny należy leczyć. Tak zatem uzasadniona jest podstawa do świadomego pobłażania okazywanego złym w Kościele, ale zarazem jest i podstawa do strofowania i karcenia, do niedopuszczenia lub też do wykluczenia z kościelnej społeczności”.



3. Postawa wobec pokuty grzeszników

I jeszcze kwestia oceny pokuty. W samym Kościele i poza nim. Okazuje się, że już w Kościele Ojców były dwie skrajności: laksyści (tzw. „miłosierni”) i rygoryści. Byli też pelagianie – jedyni w swojej kategorii, gdyż nie rozróżniali grzechów lekkich i ciężkich. Uważali, że każdego grzechu trzeba się pozbyć własną pracą.

Oto fragment artykułu Anne-Marie La Bonnardiere, Penitence et reconciliation des Penitents d'apres saint Augustin [Pokuta i pojednanie penitentów według św. Augustyna]. Jest on rozszerzoną wersją wykładu głównego [Master Theme] zaprezentowanego na IV Międzynarodowej konferencji na temat studiów patrystycznych w Oksfordzie, 8 września 1963 r. (Fourth International Conference on Patristic Studies). Artykuł do pobrania:
„Revue d'Études Augustiniennes” 13 (1967) s. 31-53 oraz 249-83. Trzecia część była opublikowana w numerze 14 (1968) s. 181-204

„W szczególności zastosowanie paenitentia magna nie tylko napotykało na praktyczne trudności, ale wywołało szereg mniej lub bardziej sprzecznych ze sobą głosów dyskusyjnych. Augustyn i wszyscy jego koledzy w Afryce musieli stawić czoła, każdy w swojej wspólnocie i razem na soborach, sytuacji najeżonej pułapkami (...)

Zasada przemiany obyczajów przed chrztem czy sama jej wartość oraz wielka pokuta spotkały się z trojakim sprzeciwem. Możemy ogólnie określić tę trójkę jako prądy: rygorystyczne oraz laksystyczne lub „miłosiernych” oraz prąd pelagiański.

Augustyn musiał krytykować opinie lucyferian (czyli zwolenników bpa Lucyfera z Cagliari z IV w. – przyp. KB) i nowacjan, znosić pogańską krytykę, a przede wszystkim stawić czoła współczesnym mu donatystom, jednocześnie odrzucając ich błędne interpretacje Pisma Świętego. (...)

Augustyn wnosi do swojej krytyki lucyferian argument, który może wydawać się nieoczekiwany: udowadnia słuszność przypisania władzy kluczy Piotrowi, ponieważ pośród wszystkich apostołów to on naprawdę odgrywa rolę Kościoła (huius ecclesiae catholicae personam sustinet Petrus) w trojaki sposób: powołanie, grzech i przebaczenie. Można się zastanawiać, czy lucyferianie lub inni pokrewni heretycy byliby zgorszeni przebaczeniem udzielonym Piotrowi? Możemy tylko powiedzieć, że Augustyn zwykł porównywać aprobatę wobec miłosierdzia Kościoła do aprobaty wobec przekazania kluczy Piotrowi. Kościół naprawdę otrzymał moc przebaczania, a moc ta została mu udzielona w osobie człowieka, który doświadczył grzechu i przebaczenia.

W De agone christiano (pol. Walka chrześcijańska, przeł. Wł. Budzik, Augustyn, Pisma katechetyczne, 1952 r.), zaraz po obaleniu argumentów lucyferian, Augustyn atakuje innych heretyków, którzy również nie rozumieją poprawnie artykułu Symbolu o odpuszczeniu grzechów. (...)

Pomimo paradoksalnego aspektu tego procesu, poganie gwałtownie krytykowali pokutne praktyki Kościoła: „Ich intelektualiści – mówi P. Courcelle – poszli dalej. Wyjaśniali, że chrześcijanie są najbardziej zepsuci z powodu swej doktryny, ponieważ żaden filozof nie uznaje przebaczenia udzielonego grzesznikom: psujecie dyscyplinę, wypaczacie obyczaje ludzkości tolerując pokutę, obiecując bezkarność wszystkich błędów. Tak więc ludzie czynią zło, pewni, że wszystkie ich grzechy zostaną im odpuszczone po ich nawróceniu (Objaśnienia psalmów 101, I, 10)”. Dlatego poganie oskarżali chrześcijan o laksyzm. Żyjąc blisko środowisk afrykańskich kultywujących pogańskie religie, Augustyn nie mógł nie odczuwać boleśnie tych ataków.

Ale najpoważniejsze i najbardziej bezpośrednio namacalne trudności wynikały ze strony schizmy donatystów. Wyznawane przez nich opinie i ich praktyczne postępowanie doprowadziły do dziwnego wypaczenia ekonomii instytucji pokutnych. Na długo przed tym, jak Augustyn został biskupem, donatyści zwykli byli usprawiedliwiać swoją schizmę argumentami biblijnymi” (13 [1967], s. 267-269).