.
Tomasz z Akwinu

O Wcieleniu i Maryi
jako dziewiczej Matce Bożej

Streszczenie teologii (Compendium theologiae)
Część pierwsza — O wierze
(rozdz. 217-226)



Fresk Fra Angelico
Tomasz z Akwinu (w środku) komentował Apostolski symbol wiary
w Streszczeniu Teologii, dziełku, które napisał
prawdopodobnie w latach 1265-67 - nie jako traktat akademicki, lecz jako
wyjaśnienie tajemnic wiary dla wiernych.
W poniższym fragmencie (rozdz. 217-226) wyjaśnia następujące zdanie Credo:
"Wierzę w Jezusa Chrystusa, (...) który się począł z Ducha Świętego. Narodził się z Marii Panny".


Rozdziały:

217. Materia ciała Chrystusowego

218. Ciało Chrystusa zostało ukształtowane nie z nasienia

219. Przyczyna ukształtowania ciała Chrystusa

220. Wyjaśnienie artykułu „Symbolu" o poczęciu i narodzeniu Chrystusa

221. Wypada, aby Syn Boży narodził się z Dziewicy

222. Błogosławiona Dziewica jest Matką Chrystusa

223. Duch Święty nie jest Ojcem Chrystusa

224. Uświęcenie Matki Chrystusa

225. Wieczyste dziewictwo Matki Chrystusa

226. Jakie braki przyjął Chrystus



217. Materia ciała Chrystusowego

[163] Z powyższego jasno widać, jak ciało Chrystusa powinno być ukształtowane. Mógł oczywiście Bóg utworzyć ciało Chrystusa z prochu ziemi albo z jakiejś innej materii, tak jak utworzył ciało pierwszego człowieka. Nie byłoby to jednak odpowiednie ze względu na odnowę człowieka, dla której jak powiedzieliśmy (rozdz. 200), Syn Boży przyjął ciało. Potrzebująca uzdrowienia natura rodu ludzkiego, która pochodzi od pierwszego człowieka, nie zostałaby wystarczająco przywrócona do pierwotnej czci, gdyby Zwycięzca diabła i Triumfator nad śmiercią wziął ciało skądinąd (a diabłu i śmierci poddany był ród ludzki wskutek grzechu pierwszego rodzica). Otóż dzieła Boże są doskonałe, a co On postanowił naprawić, doprowadzi do doskonałości — i da więcej jeszcze, niż zostało utracone, jak czytamy w Liście do Rzymian: „Łaska Boża obfitowała przez Chrystusa więcej aniżeli grzech Adama" (Rz 5,20). Zatem było bardziej stosowne, aby Syn Boży wziął ciało z natury pochodzącej od Adama.

Ponadto, tajemnica Wcielenia przynosi korzyść dzięki wierze. Gdyby bowiem ludzie nie uwierzyli, że Ten który wydał się [tylko] człowiekiem, jest Synem Bożym, nie poszliby za Nim jako za sprawcą zbawienia, co przydarzyło się Żydom, którzy wskutek swojego niedowiarstwa ściągnęli na siebie z tajemnicy Wcielenia raczej potępienie aniżeli zbawienie. Żeby więc łatwiej było uwierzyć w tę niewysłowioną tajemnicę, Syn Boży tak wszystko zarządził, abyśmy dostrzegli w Nim prawdziwego człowieka. Inaczej moglibyśmy o tym sądzić, gdyby materię swego ciała wziął skądinąd, nie z natury ludzkiej. Zatem było stosowne, aby wziął ciało pochodzące od pierwszego rodzica.

Dalej, Syn Boży, stawszy się człowiekiem, przyniósł rodowi ludzkiemu zbawienie: nie tylko podając mu lekarstwo łaski, ale stając się przykładem, którego nie da się podważyć. Naukę oraz życie innego człowieka można — ze względu na niedoskonałość ludzkiego poznania i cnoty — podać w wątpliwość. Lecz wierzymy bez cienia wątpliwości, że to czego naucza Syn Boży, jest prawdą, a to co czyni — dobrem. Toteż potrzebowaliśmy przykładu od Niego: zarówno chwały, której oczekujemy, jak cnoty, dzięki której na nią zasługujemy. Otóż w jednym i drugim przykład byłby mniej skuteczny, gdyby [Syn Boży] przyjął materię ciała skądinąd niż inni ludzie. Gdyby bowiem kogoś zachęcano do takiego znoszenia cierpień, jak przyjmował je Chrystus, albo do nadziei w zmartwychwstanie, gdyż Chrystus zmartwychwstał — mógłby szukać wymówki w innej naturze Jego ciała (Ex diversa corporis conditione). Żeby więc przykład Chrystusa był bardziej skuteczny, było stosowne, aby materię swojego ciała wziął On nie skądinąd, ale z natury, która przekazywana jest od pierwszego rodzica.


218. Ciało Chrystusa zostało ukształtowane nie z nasienia

Nie byłoby jednak stosowne, gdyby ciało Chrystusa zostało ukształtowane w ten sam sposób, jak ciała innych ludzi. Syn Boży po to przecież przyjął ludzką naturę, aby ją oczyścić od grzechu: zatem powinien ją przyjąć w taki sposób, żeby uniknąć wszelkiego dotknięcia przez grzech. Otóż ludzie popadają w grzech pierworodny, gdyż rodzą się dzięki mocy czynnej, jaka jest w męskim nasieniu, która [to moc czynna] istniała już w grzeszącym Adamie [i jest przekazywana] z pokolenia na pokolenie (secundum seminalem rationem). Pierwszy człowiek przekazywałby sprawiedliwość pierwotną wraz z przekazaniem natury i również pierworodną winę przekazuje przez przekazanie natury: dokonuje się to dzięki mocy czynnej męskiego nasienia. Zatem trzeba było, aby ciało Chrystusa zostało ukształtowane bez męskiego nasienia.

Dalej, moc czynna męskiego nasienia działa w sposób naturalny, toteż człowiek rodzący się z męskiego nasienia nie od razu staje się doskonały ale poprzez określony rozwój. Wszystko bowiem, co naturalne, osiąga określone cele przez określone środki. Otóż trzeba było, aby ciało Chrystusa już w samym [momencie] przyjęcia było doskonałe i ukształtowane przez duszę rozumną, gdyż o tyle tylko ciało jest do przyjęcia dla Słowa Bożego, o ile jest zjednoczone z duszą — nawet gdyby nie było doskonałe w zakresie odpowiedniej ilości; zatem ciało Chrystusa nie powinno być ukształtowane przez moc męskiego nasienia.


219. Przyczyna ukształtowania ciała Chrystusa

Skoro zaś kształtowanie ciała ludzkiego dokonuje się w sposób naturalny z męskiego nasienia, to niezależnie od tego, w jaki inny sposób ciało Chrystusa zostało ukształtowane, było to ukształtowanie ponadnaturalne. Otóż jeden tylko Bóg, jak mówiliśmy (rozdz. 136), który ustanowił naturę, może w niej działać ponadnaturalnie. Zatem pozostaje przyjąć, że sam Bóg ukształtował cudownie to ciało z materii natury ludzkiej. I chociaż wszelkie działanie Boże w stworzeniu jest wspólne trzem Osobom, to jednak ukształtowanie ciała Chrystusa stosownie jest przypisać Duchowi Świętemu. Duch Święty jest bowiem miłością Ojca i Syna, którą miłują Oni siebie nawzajem i nas. Otóż Bóg, jak powiada Apostoł w Liście do Efezjan, „przez wielką miłość, jaką nas umiłował" postanowił wcielenie swojego Syna (Ef 2, 4). Zatem stosownie przypisujemy Duchowi Świętemu ukształtowanie Jego ciała.

[165] Dalej, Duch Święty jest sprawcą wszystkich łask, jest bowiem pierwszym Darem, w którym wszystkie dary otrzymujemy za darmo. To zaś, że natura ludzka została przyjęta do jedności Osoby Boskiej, było [dziełem] ponadobfitej łaski. Toteż aby wskazać na tę łaskę, ukształtowanie ciała Chrystusa przypisujemy Duchowi Świętemu. Potwierdza to dodatkowo analogia ludzkiego słowa i oddechu 364). Słowo bowiem ludzkie, istniejące we wnętrzu człowieka, jest jakoś podobne do wiecznego Słowa istniejącego w łonie Ojca. I podobnie jak słowo ludzkie przyjmuje głos, aby dotykalnie objawić się ludziom, tak Słowo Boże przyjęło ciało, aby ukazać się ludziom widzialnie. Otóż głos ludzki kształtuje się dzięki oddechowi człowieka, zatem również ciało Słowa Bożego powinno być ukształtowane przez Ducha.


220. Wyjaśnienie artykułu „Symbolu" o poczęciu i narodzeniu Chrystusa

Żeby więc wykluczyć błąd Ebiona i Kerynta, którzy twierdzili, że ciało Chrystusa zostało ukształtowane z męskiego nasienia, Symbol Apostolski powiada: „Który się począł z Ducha Świętego". Natomiast w Symbolu Ojców mówi się: „I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało" — aby wierzono, że przyjął ciało prawdziwe, a nie pozorne, jak tego chcieli manichejczycy. Dodano zaś w Symbolu Ojców: „dla nas, ludzi" — aby wykluczyć błąd Orygenesa 365), który utrzymywał, że mocą męki Chrystusa również demony zostały wyzwolone. Dodano tam jeszcze: „dla naszego zbawienia" — aby podkreślić wystarczalność tajemnicy wcielenia Chrystusa do ludzkiego zbawienia, wbrew herezji nazareńczyków366) którzy sądzili, że bez uczynków Prawa wiara w Chrystusa nie wystarczy do ludzkiego zbawienia. Dodano też: „Zstąpił z nieba" — żeby wykluczyć błąd Fotyna, który utrzymywał, że Chrystus jest tylko człowiekiem i wziął początek z Maryi, a mając początek na ziemi, wstąpił do nieba przez zasługę dobrego życia; [zdaniem Fotyna, Chrystus] nie miał początku w niebie i nie zstąpił na ziemię poprzez przyjęcie ciała. Dodano ponadto: „I stał się człowiekiem" — żeby wykluczyć błąd Nestoriusza, według którego Syn Boży raczej mieszka w człowieku niż jest człowiekiem. [166]


221. Wypada, aby Syn Boży narodził się z Dziewicy

Wykazaliśmy (Rozdz. 217), iż było stosowne, aby Syn Boży wziął ciało z materii ludzkiej natury. Otóż materii w ludzkim urodzeniu udziela kobieta. Wypadało więc, aby Chrystus wziął ciało z kobiety, jak pisze Apostoł w Liście do Galatów: „Posłał Bóg Syna swego uczynionego z kobiety" (Ga 4, 4). Otóż kobieta potrzebuje złączenia z mężem, aby materia, której ona udziela, ukształtowała się w ludzkie ciało. Jednakże powiedzieliśmy wyżej (Rozdz. 218), że kształtowanie ciała Chrystusa powinno się dokonać bez mocy męskiego nasienia. Zatem ta kobieta, z której Syn Boży wziął ciało, poczęła bez męskiego nasienia. Otóż tym więcej ktoś napełnia się duchowymi darami, im więcej jest oddzielony od tego, co cielesne: to co duchowe pociąga bowiem ku górze, to co cielesne — ku dołowi. Skoro zaś ukształtowanie ciała Chrystusa miało się dokonać przez Ducha Świętego, to ową kobietę, z której Chrystus wziął ciało, dary duchowe powinny napełniać w najwyższym stopniu: Duch Święty miał bowiem nie tylko jej duszę uczynić płodną cnotami, ale również jej łono — Dziecięciem Boskim. Zatem nie tylko Jej dusza powinna być nieskażona grzechem, ale również Jej ciało powinno być dalekie od wszelkiego zepsucia cielesną pożądliwością. Toteż nie doświadczyła Ona złączenia z mężczyzną nie tylko w poczęciu Chrystusa, lecz ani przedtem, ani potem.

Należało się to również Temu, który się z Niej urodził. Po to bowiem Syn Boży, przyjąwszy ciało, przyszedł na świat, żeby nas doprowadzić do stanu zmartwychwstania, w którym „ani się nie żenią, ani za mąż wychodzą, lecz będą ludzie jak aniołowie w niebie" (Mt 22,30). Toteż uczył [nas] o powściągliwości i dziewictwie, aby w życiu wiernych jaśniał w jakiś sposób obraz przyszłej chwały. Zatem stosowne było, aby w swoim narodzeniu zaszczycił dziewictwo, rodząc się z Dziewicy. Dlatego w Symbolu Apostolskim wyznajemy: "Narodził się z Marii Panny", a w Symbolu Ojców „Przyjął ciało z Maryi Dziewicy". W ten sposób odrzucamy błąd Walentyna oraz innych, którzy powiadali, że ciało Chrystusa jest pozorne albo innej natury oraz że nie zostało wzięte z ciała Dziewicy i [w nim] ukształtowane.


222. Błogosławiona Dziewica jest Matką Chrystusa

Konsekwentnie też wykluczamy błąd Nestoriusza, który nie chciał Błogosławionej Maryi wyznawać Matką Bożą. Oba przecież Symbole powiadają, że Syn Boży narodził się, czyli przyjął ciało z Dziewicy Otóż kobieta, z której rodzi się jakiś człowiek, nazywa się jego matką, gdyż [167] udziela materii ludzkiemu poczęciu. Zatem Błogosławioną Dziewicę Maryję, która udzieliła materii poczęciu Syna Bożego, należy nazywać prawdziwą Matką Syna Bożego. Nie stanowi przecież o macierzyństwie to, jaką mocą została ukształtowana wzięta z Niej materia: nie jest więc mniej matką ta, która udzieliła materii, aby ukształtował ją Duch Święty aniżeli ta, która udzieliła materii, aby została ukształtowana mocą męskiego nasienia.

Gdyby zaś ktoś chciał powiedzieć, że nie należy Błogosławionej Dziewicy Maryi nazywać Matką, gdyż — jak mówił Nestoriusz — nie zostało z Niej wzięte Bóstwo, lecz samo tylko ciało, taki jawnie nie rozumie, co mówi. Przecież nie dlatego nazywamy kobietę czyjąś matką, jakoby wszystko, co jest w tym [człowieku], zostało z Niej wzięte. Człowieka stanowi dusza i ciało, i człowiek bardziej jest tym, czym jest według duszy, niż według ciała. Otóż dusza żadnego człowieka nie została wzięta z matki, lecz albo stwarza ją bezpośrednio Bóg (i tak jest w rzeczywistości), albo — gdyby była przekazywana, jak utrzymywali niektórzy371) — wzięta byłaby nie z matki, lecz raczej z ojca, gdyż w narodzinach zwierząt, według nauki filozofów, samiec daje duszę, samica zaś ciało. Zatem matką jakiegokolwiek człowieka nazywa się ta kobieta, z której wziął on ciało. Również więc Błogosławioną Dziewicę Maryję winno się nazywać Matką Boga, skoro wzięte z Niej ciało jest ciałem Boga. A na pewno jest to ciało Boga, bo zostało przyjęte do jedności osoby Syna Bożego, który jest prawdziwym Bogiem. Zatem jeśli ktoś wyznaje, że Syn Boży przyjął ludzką naturę do jedności osoby, musi się zgodzić, że Błogosławiona Dziewica Maryja jest Matką Boga. Nestoriusz zaś przeczył temu, że jedna jest osoba Boga i człowieka Jezusa Chrystusa, toteż konsekwentnie przeczył temu, iż Dziewica Maryja jest Matką Boga.


223. Duch Święty nie jest Ojcem Chrystusa

Chociaż powiadamy, że Syn Boży wcielił się z Ducha Świętego i z Maryi Dziewicy oraz że począł się z Ducha Świętego, jednak nie wolno mówić, jakoby był On ojcem człowieka-Chrystusa; mimo że Błogosławioną Dziewicę Maryję nazywamy Jego Matką. Po pierwsze, gdyż w Błogosławionej Dziewicy Maryi znajdziemy wszystko, co stanowi o macierzyństwie: udzieliła Ona bowiem, jak tego domaga się macierzyństwo, materii, aby w poczęciu Chrystusa ukształtował ją Duch Święty. Jednakże od strony Ducha Świętego nie ma tego wszystkiego, czego domaga się ojcostwo. O ojcostwie stanowi przecież, to że ze swojej natury wydaje współnaturalnego sobie syna. Toteż nie można [168] nazwać ojcem takiego sprawcę, który czyni coś nie ze swojej substancji i nie na podobieństwo swojej natury. Człowieka, który tworzy dzieła sztuki, nic nazywamy przecież icli ojcem, chyba że metaforycznie. Otóż Duch Święty jest wprawdzie współnaturalny Chrystusowi w naturze Bożej (lecz nie jest w niej ojcem Chrystusa, gdyż to On od Niego pochodzi), nie jest jcdnzk współnaturalny Chrystusowi w naturze ludzkiej. Powiedzieliśmy już (rozdz. 211), że inna jest w Chrystusie natura ludzka, inna Boża. Powiedzieliśmy również (rozdz. 206), że nic z natury Boskiej nie przekształciło się w naturę ludzką. Pozostaje więc zgodzić się, że nie wolno Ducha Świętego nazywać ojcem człowieka-Chrystusa.

Dalej, w każdym synu to co ważniejsze — jest od ojca, co zaś wtórne — od matki. U zwierząt od ojca jest dusza, od matki ciało. W człowieku, choć dusza rozumna nie pochodzi od ojca, lecz stworzył ją Bóg, jednakże moc nasienia ojcowskiego przygotowuje do przyjęcia formy. Otóż tym co jest w Chrystusie ważniejsze, jest osoba Słowa, a ta w żaden sposób nie pochodzi od Ducha Świętego. Zatem pozostaje przyjąć, że Ducha Świętego nie można nazywać ojcem Chrystusa.


224. Uświęcenie Matki Chrystusa

Ponieważ więc Błogosławiona Dziewica Maryja, poczynając z Ducha Świętego, została Matką Syna Bożego, wypadało, aby została rozjaśniona najwspanialszą czystością, odpowiednią dla takiej posługi. Toteż należy wierzyć, że nie była Ona dotknięta żadną zmazą grzechu aktualnego, nie tylko śmiertelnego, ale nawet powszedniego, czego po Chrystusie nie mógł dostąpić żaden święty. Apostoł Jan powiada bowiem: Jeśli mówimy, że nie ma w nas grzechu, sami siebie okłamujemy i nie ma w nas prawdy" (1J 1,8). Jednak do Błogosławionej Dziewicy, Matki Boga, można odnieść słowa z Pieśni nad pieśniami: „Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, i nie ma w tobie zmazy" (Pnp 4,7). Była Ona nie tylko wolna od grzechu aktualnego, lecz dzięki szczególnemu przywilejowi została również oczyszczona od grzechu pierworodnego. Musiała się wprawdzie począć w grzechu pierworodnym376) gdyż poczęła się ze złączenia [169] obu płci. Ten bowiem przywilej, aby począć się z dziewicy, zachował Syn Boży wyłącznie dla siebie. Otóż złączenie płciowe, które po grzechu pierwszego rodzica nie może się dokonać bez pożądania, przekazuje grzech pierworodny potomstwu. Ponadto, gdyby nie została poczęta w grzechu pierworodnym, nie musiałaby być odkupiona przez Chrystusa, a więc Chrystus nie byłby powszechnym Odkupicielem ludzi: to ujmowałoby Mu godności. Zatem należy przyjąć, że poczęta została z grzechem pierworodnym, lecz jak przed chwilą powiedzieliśmy, w szczególny sposób została z niego oczyszczona. Niektórzy bowiem doznają oczyszczenia od grzechu pierworodnego po wyjściu z łona: tak ci którzy zostają uświęceni w chrzcie. O innych czytamy, że dzięki przywilejowi łaski już w matczynych łonach zostali uświęceni: „Zanim cię ukształtowałem w łonie — powiedziano o Jeremiaszu — znałem cię" (Jr 1,5), zaś o Janie Chrzcicielu mówił anioł: Już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym" (Łk 1,15). Otóż nie wolno sądzić, że tego co zostało udzielone poprzednikowi Chrystusa i prorokowi, odmówiono Jego Matce. Toteż wierzymy, że została uświęcona w łonie, zanim się jeszcze urodziła. Otóż uświęcenie nie poprzedzało wlania duszy, gdyż w takim razie nigdy nie byłaby poddana grzechowi pierworodnemu i nie potrzebowałaby odkupienia: podmiotem bowiem grzechu może być tylko natura rozumna. Ponadto, łaska uświęcenia najpierw zakorzenia się w duszy i tylko przez duszę może ogarnąć ciało: zatem należy sądzić, że została uświęcona po wlaniu duszy.

Otóż Jej uświęcenie było bardziej gruntowne niż innych uświęconych w łonie. Albowiem inni uświęceni w łonie zostali wprawdzie oczyszczeni z grzechu pierworodnego, jednak nie otrzymali tego, żeby nie grzeszyć, przynajmniej powszednio. Błogosławiona Dziewica Maryja została uświęcona taką obfitością łaski, że odtąd była zachowana od wszelkiego grzechu, nie tylko śmiertelnego, ale i powszedniego. Otóż grzech powszedni popełniamy niekiedy mimowolnie (ex surreptione) pojawia się w nas bowiem przed [aktem] rozumu jakieś nieuporządkowane poruszenie pożądliwości albo innego uczucia — i ze względu na to pierwsze poruszenie mówimy o grzechu. Ponieważ Błogosławiona Dziewica Maryja nigdy nie zgrzeszyła powszednio, wynika stąd, że nie odczuwała nieuporządkowanych poruszeń uczuć. Otóż poruszenia takie stąd się biorą, że pożądanie zmysłowe, które jest podmiotem tych uczuć, nie jest w pełni poddane rozumowi i niekiedy porusza do czegoś obok nakazów rozumu, a niekiedy nawet wbrew rozumowi — i jest to poruszenie grzeszne. Zatem mocą łaski, która ją uświęciła, pożądanie zmysłowe tak było w Błogosławionej Dziewicy poddane rozumowi, że nigdy nie [170] poruszało wbrew niemu; mogły w Niej jednak być jakieś odruchy instynktowne (motus subiti), nie podchodzące z nakazu rozumu.

Otóż w Panu Jezusie Chrystusie było coś więcej. Pożądanie niższe tak bowiem było w Nim poddane rozumowi, że do niczego nie poruszało poza porządkiem rozumu: o ile rozum nie nakazał lub nie dozwolił pożądaniu niższemu działać działaniem własnym. Wydaje się, że należało to do integralności pierwotnego stanu, aby władze niższe były całkowicie poddane rozumowi. Zostało to utracone wskutek grzechu pierwszego rodzica, nie tylko w nim, ale również w innych, którzy przejmują od niego grzech pierworodny. Ten bunt, czyli nieposłuszeństwo władz niższych rozumowi, które nazywa się zarzewiem grzechu, pozostaje również w tych, którzy przez sakrament łaski zostali oczyszczeni od winy pierworodnej. W Chrystusie, w świetle powyższego, w żadnym razie go nie było.

Natomiast w Błogosławionej Dziewicy Maryi władze niższe nie były całkowicie poddane rozumowi, tak żeby nie wykonywały żadnego poruszenia nie kontrolowanego przez rozum. Jednak moc łaski tak Ją powściągała, że w żaden sposób nie poruszały wbrew rozumowi. Toteż zwykło się mówić, że zarzewie grzechu co do substancji pozostało wprawdzie po uświęceniu w Błogosławionej Dziewicy, ale związane.


225. Wieczyste dziewictwo Matki Chrystusa

Skoro przez pierwsze uświęcenie tak została wzmocniona przeciwko wszelkiemu grzesznemu poruszeniu, to tym więcej wzrosła w Niej łaska i osłabione zostało lub nawet całkowicie usimięte zarzewie grzechu, kiedy — według słowa anioła — Duch Święty zstąpił na nią, aby ukształtować z Niej ciało Chrystusa. Kiedy więc stała się świątynią Ducha Świętego, mieszkaniem Syna Bożego, niegodziwością byłoby przypuszczać, jakoby było w Niej nie tylko jakieś grzeszne poruszenie, ale jakoby doświadczyła nawet rozkoszy pożądania zmysłowego. Toteż odrazę budzi błąd Helwidiusza381), który — choć uznawał, że Chrystus począł się i narodził z Dziewicy — twierdził jednak, że później zrodziła Ona z Józefa innych synów.

Nie są oparciem dla tego błędu słowa Mateusza, że "Józef nie poznał jej", tzn. Maryi, "dopóki nie porodziła Syna swego pierworodnego" (Mt 1,25) — [nie wynika stąd], jakoby po porodzeniu Ją poznał. W tym miejscu bowiem "dopóki" nie oznacza czasu skończonego, lecz nieokreślony Jest zwyczajem Pisma Świętego podkreślać szczególnie, że aż dotąd coś się stało albo nie stało, dopóki mogły być co do tego wątpliwości. [171] Na przykład powiedziano w Psalmie: „Siądź po prawicy mojej, dopóki nie położę Twoich nieprzyjaciół jako podnóżek stóp Twoich" (Ps 109,1) — można by mieć wątpliwości, czy Chrystus zasiada po prawicy Boga, jak długo nie widać poddanych Mu nieprzyjaciół; kiedy jednak stanie się to jawnie, nie pozostanie miejsca na wątpliwości. Podobnie mogła być wątpliwość, czy przed narodzeniem Syna Bożego Józef nie poznał Maryi. Toteż Ewangelista zatroszczył się o to, żeby ją usunąć — pozostawiając jako coś niewątpliwego, iż po porodzie nie została Ona poznana. Nie popiera też [Helwidiusza] nazwanie Chrystusa jej pierworodnym: jakoby po Nim miała innych synów. W Piśmie bowiem pierworodnym nazywano tego, przed kim nikt się nie urodził, nawet jeśli nikt nie urodził się po nim. Niewątpliwie [w tym znaczeniu mówi się] o pierworodnych, których według Prawa poświęcano Panu i przynoszono kapłanom.

Nie popiera go również to, że w Ewangelii mówi się o braciach Chrystusa: jakoby Matka Jego miała innych synów. Pismo bowiem zwykło braćmi nazywać wszystkich, którzy należą do tego samego rodu. Na przykład Abraham nazywał bratem Lota (Por. Rdz 13, 8. Niestety, w przekładzie Biblii Tysiąclecia wyraz ten został zagubiony.), mimo że ten był jego bratankiem. Tak więc braćmi Chrystusa nazwani są bratankowie Maryi oraz inni jej krewni, a również krewni Józefa, który uważany był za ojca Chrystusa. Dlatego w Symbolu mówimy: „Narodził się z Maryi Panny". Nazwana jest Ona dziewicą bezwzględnie, to znaczy przed porodem, podczas porodu i po porodzie. Dosyć już powiedzieliśmy o tym, żeby nie podawać w wątpliwość Jej dziewictwa przed porodem i po porodzie. Ale również podczas porodu dziewictwo Jej nie zostało naruszone. Albowiem ciało Chrystusa, które przyszło do uczniów mimo drzwi zamkniętych, tą samą mocą mogło wyjść z zamkniętego łona Matki. Nie godziło się bowiem, aby swoim urodzeniem zniszczył [dziewiczą] integralność Ten, który po to się urodził, żeby to co zepsute przywrócić do integralności.


226. Jakie braki przyjął Chrystus

Otóż podobnie jak godziło się, aby Syn Boży, który dla zbawienia ludzi przyjął ludzką naturę, przez łaskę i doskonałość mądrości objawiał w przyjętej naturze cel zbawienia ludzkiego — tak samo godziło się, aby w przyjętej przez Słowo Boże naturze ludzkiej istniały pewne uwarunkowania, odpowiadające najbardziej właściwemu sposobowi uwolnienia rodu ludzkiego. Otóż najbardziej stosowny sposób na tym polegał, aby człowieka, który przez niesprawiedliwość się zmarnował, przez sprawiedliwość naprawić. Porządek zaś sprawiedliwości wymaga, aby tego kto przez grzech zasłużył na karę, przez przebaczenie od niej uwolnić. A ponieważ to co czynimy lub doznajemy przez przyjaciół, poczytuje się w pewnym sensie za czynione lub doznawane przez nas samych, gdyż miłość ma moc na swój sposób złączyć dwóch miłującycti się w jedno – nie narusza porządku sprawiedliwości, jeśli ktoś zostaje uwolniony [od kary], bo przyjaciel za niego zadośćuczynił. Otóż przez grzech pierwszego rodzica przyszła zguba na cały ród ludzki i kara podjęta dobrowolnie przez] jakiegokolwiek człowieka nie mogła wystarczyć do uwolnienia całego rodu ludzkiego. Nie byłoby to przecież godne i równoważne zadośćuczynienie, gdyby wszyscy ludzie mieli zostać uwolnieni wskutek zadośćuczynienia jednego tylko człowieka. Według sprawiedliwości nie wystarczyłoby również, gdyby anioł zadośćuczynił za ród ludzki z miłości do nas: godność anioła nie jest przecież nieskończona, żeby mógł złożyć wystarczające zadośćuczynienie za niezliczone grzechy niezliczonych [ludzi]. Jeden tylko Bóg, jak powiedzieliśmy wyżej (rozdz. 200), którego godność jest nieskończona, mógł, przyjąwszy ciało, wystarczająco zadośćuczynić za człowieka. Zatem ktoś taki musiał przyjąć naturę ludzką, aby mógł w niej odcierpieć za człowieka cierpienie, na jakie człowiek przez grzech zasłużył, i zadośćuczynić za człowieka.

Otóż nie każda kara, w jaką człowiek popadł przez grzech, nadaje się do zadośćuczynienia. Albowiem grzech stąd się bierze, że człowiek odwraca się od Boga i zwraca ku dobrom przemijającym. Toteż za grzech człowiek doznaje kary w jednym i w drugim: traci łaskę oraz inne dary, którymi był związany z Bogiem, a z drugiej strony — zasłużył sobie na to, aby cierpieć utrapienie i braki w tych [dobrach], ze względu na które odwrócił się od Boga. Otóż porządek zadośćuczynienia wymaga, aby dzięki karom, jakie grzesznik cierpi w dobrach przemijal-nych, dokonywał się powrót do Boga. Sprzeczne jednak z tym powrotem są kary polegające na oddzieleniu od Boga. Zatem nikt nie zadość-czyni Bogu, przez to że brak mu łaski albo że nie zna Boga, albo że ma nie uporządkowaną duszę, jakkolwiek są to kary za grzech — lecz przez to, że odczuwa jakiś wewnętrzny ból oraz szkodę w rzeczach zewnętrznych. Chrystus nie mógł więc przyjmować na siebie tych braków, które oddzielają człowieka od Boga, chociaż są one karą za grzecli: takich jak pozbawienie łaski, niewiedza itp. W ten sposób zmniejszyłaby się przecież Jego zdolność do zadośćuczynienia. Owszem, na to aby stać się sprawcą ludzkiego zbawienia, potrzebował pełni łaski i mądrości, o czym już mówiliśmy (rozdz. 214-216).

Ponieważ jednak człowiek tym został ukarany za grzech, że popadł w konieczność umierania, a jego ciało i dusza stały się podatne na cierpienia,[173] było wolą Chrystusa przyjąć na siebie te braki, aby odkupić ród ludzki, doznając śmierci za ludzi.

Należy jednak zauważyć, że braki te, choć wspólne Chrystusowi i nam, z innego powodu znalazły się w Nim niż w nas. Powiedzieliśmy już (rozdz. 193-195), że braki te są karą za pierwszy grzech. Ponieważ przez grzeszne pochodzenie zaciągnęliśmy winę pierworodną, konsekwentnie można powiedzieć, że ściągnęliśmy na siebie te braki. Otóż Chrystus w swoim pochodzeniu nie ściągnął na siebie żadnego grzesznego brudu; braki te przyjął z własnej woli, toteż nie należy mówić, że braki te zaciągnął, lecz raczej że je przyjął — to bowiem jest zaciągnięte, co z konieczności idzie w ślad za czym innym. Otóż Chrystus mógł przyjąć naturę ludzką bez tych braków, podobnie jak przyjął ją bez winy: również rozumny porządek zdawał się tego domagać, aby Ten, który był wolny od winy, wolny był też od kary. Jasne więc, że braki te były w Nim bez żadnej konieczności: [nie wynikały one] ani z grzesznego pochodzenia, ani ze sprawiedliwości. Zatem pozostaje przyjąć, że nie były one zaciągnięte, lecz przyjęte dobrowolnie.

Ponieważ zaś nasze ciało podlega tym brakom jako karze za grzech (albowiem przed grzechem byliśmy od nich wolni), słusznie mówimy o Chrystusie, o ile w swoim ciele przyjął owe braki, że nosi w sobie podobieństwo grzechu. Powiada Apostoł w Liście do Rzymian: „Posłał Bóg Syna swego w podobieństwie grzesznego ciała” (Rz 8,3). Toteż samą podatność Chrystusa na cierpienia oraz mękę nazywa Apostoł grzechem, gdyż zaraz dodaje: „i z grzechu potępił grzech w ciele". Oraz na innym miejscu: „Że umarł dla grzechu, to raz umarł" (Rz 6,10). A co dziwniejsze, w tym samym duchu powiada Apostoł: „On stał się za nas przekleństwem" (Ga 3,30). Również w tym duchu mówi się, że „On wziął na siebie jedną naszą starość, mianowicie kary, aby zniszczyć naszą [starość] podwójną: winy i kary"391). Zauważmy jeszcze, że braki w ciele, [będące] karą, są podwójne. Jedne są wspólne wszystkim, na przykład głód, pragnienie, zmęczenie po pracy, cierpienie, śmierć itp.; inne nie są wspólne wszystkim, ale właściwe niektórym ludziom, na przykład ślepota, trąd, gorączka, brak członków itp. Różnica między tymi brakami na tym polega, że braki wspólne są nam przekazane od pierwszego rodzica, który popadł w nie za grzech; natomiast braki własne mają poszczególni ludzie z przyczyn szczegółowych. Otóż Chrystus nie miał w sobie żadnej przyczyny braku: ani w duszy, która była pełna łaski i mądrości oraz zjednoczona ze Słowem Bożym, ani w ciele, które było doskonale przeniknięte [174] wszechpotężną mocą Ducha Świętego. Lecz ze swojej woli przyjął On niektóre braki, jakby udzielając [samego siebie] dla naszego zbawienia. Powinien więc przyjąć te [braki], które przechodzą na innych, tzn. wspólne, a nie własne, które w poszczególnych ludziach mają swoje własne przyczyny. Przyszedł On przede wszystkim po to, aby odnowić ludzką naturę, zatem powinien przyjąć te braki, które mają miejsce w całej naturze.

W świetle powyższego widać słuszność nauki Jana z Damaszku392), że Chrystus przyjął nasze braki nie uwłaczające, to znaczy takie, które Mu nie ujmowały [godności]. Gdyby bowiem przyjął brak wiedzy albo łaski, czy też trąd lub ślepotę, albo coś podobnego, co mogłoby się wydawać uwłaczającym dla godności Chrystusa, byłoby to dla ludzi okazją do wzgardzenia Nim; braki całej natury takiej okazji nie dają.



Fragment: Tomasz z Akiwnu, Streszczenie teologii (Compendium theologiae), J. Salij OP (przekład), w: Tenże, Dzieła Wybrane. Kęty: ANTYK - Marek Derewiecki, 1999, s. 163-174. ISBN 83-908047-8-6.



PRZYPISY
Uwaga: numery przypisów są zachowane jak w książce, część umieściłem w nawiasach w samym tekście, stąd numeracja nie jest ciągła. W nawiasach kwadratowych w tekście podałem numery stron.

364) Spiritus. We współczesnym języku polskim pojęć „duch" i „oddech" nie da się już oddać jednobrzmiącym wyrazem.

365) Por. Św. Hieronim. List, 124, 4 (PL 22, 1070); tłum. polskie: Listy, t. 3 Warszawa 1954 s. 238-289.

366) Por. Św. Augustyn, De haeresibus, 9 (PL 42, 27).

371) Problemowi temu św. Augustyn poświęcił całą księgę dziesiątą De Genesi ad litteram (PL 34, 407-428); tłum. polskie: Komentarz słowny do Księgi Rodzaju, przeł. J. Sulowski, [w:] tenże, Pisma egzegetyczne przeciw manichejczykom, Warszawa: ATK, 1980 s. 113-382, seria: PSP 25.

376) Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej nie pozostawia oczywiście wątpliwości co do tego, że błędne było przypuszczenie św. Tomasza, jakoby nawet Matka Boża była naznaczona grzechem pierworodnym i jakoby pozostawało w niej, choć całkowicie związane, zarzewie grzechu. Słusznie św. Tomasz refleksję swoją oparł na założeniu, że Matka Syna Bożego była obdarzona łaską w sposób najszczególniejszy. Słusznie też zakładał, że wraz z nami jest ona odkupiona przez Chrystusa. Nie wziął jednak pod uwagę, że skoro Bóg umiłował ją najszczególniej, to przecież było w Jego mocy, „przewidując zasługi Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodu ludzkiego, zachować ją nietkniętą od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego" (bulla dogmatyczna Piusa IX Ineffabilis Deus z 8 grudnia 1854 - Denz 2803).

381) Por. Św. Hieronim, Adversus Helvidium (PL 23, 185-206).

391) Piotr Lombard, Sentencje, lib. 3 d. 15 cap. 1.

392) De fide orthodoxa, lib. 3 cap. 20 (PG 94, 1081); tłum. polskie: Wykład wiary prawdziwej, Warszawa 1969, s. 184-185.


 


Caput 217. De materia corporis Christi

Secundum praemissa igitur evidenter apparet qualis debuit esse corporis Christi formatio. Poterat siquidem Deus corpus Christi ex limo terrae formare, vel ex quacumque materia, sicut formavit corpus primi parentis, sed hoc humanae restaurationi, propter quam filius Dei, ut diximus, carnem assumpsit, congruum non fuisset. Non enim sufficienter natura humani generis ex primo parente derivata, quae sananda erat, in pristinum honorem restituta esset, si aliunde corpus assumeret Diaboli victor et mortis triumphator, sub quibus humanum genus captivum tenebatur propter peccatum primi parentis. Dei autem perfecta sunt opera, et ad perfectum perducit quod reparare intendit, ut etiam plus adiiciat quam fuerat subtractum, secundum illud apostoli Rom. V, 20: gratia Dei per Christum amplius abundavit quam delictum Adae. Conveniens igitur fuit ut Dei filius corpus assumeret de natura propagatum ab Adam.

Adhuc. Incarnationis mysterium hominibus proficuum per fidem redditur. Nisi enim homines crederent Dei filium esse qui homo videbatur, non sequerentur eum homines ut salutis auctorem, quod Iudaeis accidit, qui ex incarnationis mysterio propter incredulitatem, damnationem potius quam salutem sunt consecuti. Ut ergo hoc ineffabile mysterium facilius crederetur, filius Dei sic omnia dispensavit ut se verum hominem esse ostenderet, quod non ita videretur, si aliunde naturam sui corporis acciperet quam ex natura humana. Conveniens igitur fuit ut corpus a primo parente propagatum assumeret.

Item. Filius Dei homo factus humano generi salutem adhibuit, non solum conferendo gratiae remedium, sed etiam praebendo exemplum, quod repudiari non potest. Alterius enim hominis et doctrina et vita in dubium verti potest propter defectum humanae cognitionis et veritatis. Sed sicut quod filius Dei docet, indubitanter creditur verum, ita quod operatur, creditur indubitanter bonum. Oportuit autem ut in eo exemplum acciperemus et gloriae quam speramus, et virtutis qua ipsam meremur: utrumque enim exemplum minus efficax esset, si aliunde naturam corporis assumpsisset quam unde alii homines assumunt. Si cui enim persuaderetur quod toleraret passiones, sicut Christus sustinuit, quod speraret se resurrecturum, sicut Christus resurrexit, posset excusationem praetendere ex diversa corporis conditione. Ut igitur exemplum Christi efficacius esset, conveniens fuit ut non aliunde corporis naturam assumeret quam de natura quae a primo parente propagatur.




Caput 218. De formatione corporis Christi, quae non est ex semine


Non tamen fuit conveniens ut eodem modo formaretur corpus Christi in humana natura, sicut formantur aliorum hominum corpora. Cum enim ad hoc naturam assumeret ut ipsam a peccato mundaret, oportebat ut tali modo assumeret quod nullum contagium peccati incurreret. Homines autem peccatum originale incurrunt ex hoc quod generantur per virtutem activam humanam, quae est in virili semine, quod est secundum seminalem rationem in Adam peccante praeextitisse. Sicut enim primus homo originalem iustitiam transfudisset in posteros simul cum transfusione naturae, ita etiam originalem culpam transfudit transfundendo naturam, quod est per virtutem activam virilis seminis. Oportuit igitur absque virili semine Christi formari corpus.

Item. Virtus activa virilis seminis naturaliter agit, et ideo homo qui ex virili semine generatur, non subito perducitur ad perfectum, sed determinatis processibus. Omnia enim naturalia per determinata media ad determinatos fines procedunt. Oportebat autem corpus Christi in ipsa assumptione perfectum esse, et anima rationali informatum, quia corpus est assumptibile a Dei verbo inquantum est animae rationali unitum, licet non esset perfectum secundum debitam quantitatem. Non ergo corpus Christi formari debuit per virilis seminis virtutem.



Caput 219. De causa formationis corporis Christi


Cum autem corporis humani formatio naturaliter sit ex virili semine, quocumque alio modo corpus Christi formatum fuerit, supra naturam fuit talis formatio. Solus autem Deus institutor naturae est, qui supernaturaliter in rebus naturalibus operatur, ut supra dictum est. Unde relinquitur quod solus Deus illud corpus miraculose formavit ex materia humanae naturae. Sed cum omnis Dei operatio in creatura sit tribus personis communis, tamen per quandam convenientiam formatio corporis Christi attribuitur spiritui sancto: est enim spiritus sanctus amor patris et filii, quo se invicem et nos diligunt. Deus autem, ut apostolus ad Ephesios II dicit, propter nimiam caritatem suam qua dilexit nos, filium suum incarnari constituit. Convenienter igitur carnis formatio spiritui sancto attribuitur.

Item. Spiritus sanctus omnium gratiarum est auctor, cum sit primum in quo omnia dona gratis donantur. Hoc autem fuit superabundantis gratiae ut humana natura in unitatem divinae personae assumeretur, ut ex supradictis patet. Ad demonstrandum igitur huiusmodi gratiam formatio corporis Christi spiritui sancto attribuitur. Convenienter etiam hoc dicitur secundum similitudinem humani verbi et spiritus. Verbum enim humanum in corde existens, similitudinem gerit aeterni verbi secundum quod existit in patre. Sicut autem humanum verbum vocem assumit, ut sensibiliter hominibus innotescat, ita et verbum Dei carnem assumpsit, ut visibiliter hominibus appareret. Vox autem humana per hominis spiritum formatur. Unde et caro verbi Dei per spiritum verbi formari debuit.



Caput 220. Expositio articuli in symbolo positi de conceptione et nativitate Christi


Ad excludendum igitur errorem Ebionis et Cerinthi, qui corpus Christi ex virili semine formatum dixerunt, dicitur in symbolo apostolorum: qui conceptus est de spiritu sancto. Loco cuius in symbolo patrum dicitur: et incarnatus est de spiritu sancto, ut non phantasticum corpus secundum Manichaeos, sed veram carnem assumpsisse credatur. Additum est autem in symbolo patrum, propter nos homines, ad excludendum Origenis errorem, qui posuit virtute passionis Christi etiam Daemones liberandos. Additum est etiam in eodem, propter nostram salutem, ut mysterium incarnationis Christi sufficiens ad humanam salutem ostendatur, contra haeresim Nazaraeorum, qui fidem Christi sine operibus legis ad salutem humanam non sufficere putabant. Additum etiam est, descendit de caelis, ad excludendum errorem Photini, qui Christum purum hominem asserebat, dicens eum ex Maria sumpsisse initium, ut magis per bonae vitae meritum in terris habens principium ad caelum ascenderet, quam caelestem habens originem assumendo carnem descendisset ad terram. Additur etiam, et homo factus est, ad excludendum errorem Nestorii, secundum cuius positionem filius Dei, de quo symbolum loquitur, magis inhabitator hominis quam homo esse diceretur.



Caput 221. Quod conveniens fuit Christum nasci ex virgine


Cum autem ostensum sit quod de materia humanae naturae conveniebat filium Dei carnem assumere, materiam autem in humana generatione ministrat femina, conveniens fuit ut Christus de femina carnem assumeret, secundum illud apostoli ad Galat. IV, 4: misit Deus filium suum factum ex muliere. Femina autem indiget viri commixtione, ad hoc quod materia quam ipsa ministrat, formetur in corpus humanum. Formatio autem corporis Christi fieri non debuit per virtutem virilis seminis, ut supra iam dictum est. Unde absque commixtione virilis seminis illa femina concepit ex qua filius Dei carnem assumpsit. Tanto autem aliquis magis spiritualibus donis repletur, quanto magis a carnalibus separatur. Nam per spiritualia homo sursum trahitur, per carnalia vero deorsum. Cum autem formatio corporis Christi fieri debuerit per spiritum sanctum, oportuit illam feminam de qua Christus corpus assumpsit maxime spiritualibus donis repleri, ut per spiritum sanctum non solum anima fecundaretur virtutibus, sed etiam venter prole divina. Unde oportuit non solum mentem eius esse immunem a peccato, sed etiam corpus eius ab omni corruptela carnalis concupiscentiae elongari. Unde non solum ad concipiendum Christum virilem commixtionem non est experta, sed nec ante nec postea.

Hoc etiam conveniebat ei qui nascebatur ex ipsa. Ad hoc enim Dei filius veniebat in mundum carne assumpta ut nos ad resurrectionis statum promoveret, in quo neque nubent neque nubentur, sed erunt homines sicut Angeli in caelo. Unde et continentiae et integritatis doctrinam introduxit, ut in fidelium vita resplendeat aliqualiter gloriae futurae imago. Conveniens ergo fuit ut etiam in suo ortu vitae integritatem commendaret nascendo ex virgine; et ideo in symbolo apostolorum dicitur: natus ex virgine Maria. In symbolo autem patrum ex virgine Maria dicitur incarnatus, per quod Valentini error excluditur, ceterorumque, qui corpus Christi dixerunt aut esse phantasticum, aut esse alterius naturae, et non esse ex corpore virginis sumptum atque formatum.




Caput 222. Quod beata virgo sit mater Christi


Error autem Nestorii ex hoc excluditur, qui beatam Mariam matrem Dei confiteri nolebat. In utroque autem symbolo dicitur, filius Dei est natus vel incarnatus ex virgine Maria. Femina autem ex qua aliquis homo nascitur, mater illius dicitur ex eo quod materiam ministrat humano conceptui. Unde beata virgo Maria, quae materiam ministravit conceptui filii Dei, vera mater filii Dei dicenda est. Non enim refert ad rationem matris, quacumque virtute materia ministrata ab ipsa formetur. Non igitur minus mater est quae materiam ministravit spiritu sancto formandam, quam quae materiam ministrat formandam virtute virilis seminis.

Si quis autem dicere velit, beatam virginem Dei matrem non debere dici, quia non est ex ea assumpta divinitas, sed caro sola, sicut dicebat Nestorius, manifeste vocem suam ignorat. Non enim ex hoc aliqua dicitur alicuius mater, quia totum quod in ipso est, ex ea sumatur. Homo enim constat ex anima et corpore, magisque est homo id quod est secundum animam, quam id quod est secundum corpus. Anima autem nullius hominis a matre sumitur, sed vel a Deo immediate creatur, ut veritas habet; vel si esset ex traductione, ut quidam posuerunt, non sumeretur a matre, sed magis a patre, quia in generatione ceterorum animalium, secundum philosophorum doctrinam, masculus dat animam, femina vero corpus. Sicut igitur cuiuslibet hominis mater aliqua femina dicitur ex hoc quod ab ea corpus eius assumitur, ita Dei mater beata virgo Maria dici debet, si ex ea assumptum est corpus Dei. Oportet autem dicere, quod sit corpus Dei, si assumitur in unitatem personae filii Dei, qui est verus Deus. Confitentibus igitur humanam naturam esse assumptam a filio Dei in unitatem personae, necesse est dicere, quod beata virgo Maria sit mater Dei. Sed quia Nestorius negabat unam personam esse Dei et hominis Iesu Christi, ideo ex consequenti negabat virginem Mariam esse Dei matrem.





Caput 223. Quod spiritus sanctus non sit pater Christi


Licet autem filius Dei dicatur de spiritu sancto et ex Maria virgine incarnatus et conceptus, non tamen dicendum est, quod spiritus sanctus sit pater hominis Christi, licet beata virgo eius mater dicatur. Primo quidem, quia in beata Maria virgine invenitur totum quod pertinet ad matris rationem. Materiam enim ministravit Christi conceptui spiritu sancto formandam, ut requirit matris ratio. Sed ex parte spiritus sancti non invenitur totum quod ad rationem patris exigitur. Est enim de ratione patris ut ex sua natura filium sibi connaturalem producat. Unde si fuerit aliquod agens quod facit aliquid non ex sua substantia, nec producat ipsum in similitudinem suae naturae, pater eius dici non poterit. Non enim dicimus quod homo sit pater eorum quae facit per artem, nisi forte secundum metaphoram. Spiritus autem sanctus est quidem Christo connaturalis secundum divinam naturam, secundum quam pater Christi non est, sed magis ab ipso procedens; secundum autem naturam humanam non est Christo connaturalis: est enim alia natura humana et divina in Christo, ut supra dictum est. Neque in naturam humanam est versum aliquid de natura divina, ut supra dictum est. Relinquitur ergo quod spiritus sanctus pater hominis Christi dici non possit.

Item. In unoquoque filio id quod est principalius in ipso, est a patre; quod autem secundarium, a matre. In aliis enim animalibus anima est a patre, corpus vero a matre. In homine autem etsi anima rationalis a patre non sit, sed a Deo creata, virtus tamen paterni seminis dispositive operatur ad formam. Id autem quod principalius est in Christo, est persona verbi, quae nullo modo est a spiritu sancto. Relinquitur ergo quod spiritus sanctus pater Christi dici non possit.


Caput 224. De sanctificatione matris Christi


Quia igitur, ut ex praedictis apparet, beata virgo Maria mater filii Dei facta est, de spiritu sancto concipiens, decuit ut excellentissima puritate mundaretur, per quam congrueret tanto filio: et ideo credendum est eam ab omni labe actualis peccati immunem fuisse non tantum mortalis, sed etiam venialis, quod nulli sanctorum convenire potest post Christum, cum dicatur I Ioan. I, 8: si dixerimus quoniam peccatum non habemus, ipsi nos seducimus, et veritas in nobis non est. Sed de beata virgine matre Dei intelligi potest quod Cant. IV, 7, dicitur: tota pulchra es, amica mea, et macula non est in te. Nec solum a peccato actuali immunis fuit, sed etiam ab originali, speciali privilegio mundata. Oportuit siquidem quod cum peccato originali conciperetur, utpote quae ex utriusque sexus commixtione concepta fuit. Hoc enim privilegium sibi soli servabatur ut virgo conciperet filium Dei. Commixtio autem sexus, quae sine libidine esse non potest post peccatum primi parentis, transmittit peccatum originale in prolem. Similiter etiam quia si cum peccato originali concepta non fuisset, non indigeret per Christum redimi, et sic non esset Christus universalis hominum redemptor, quod derogat dignitati Christi. Est ergo tenendum, quod cum peccato originali concepta fuit, sed ab eo quodam speciali modo purgata fuit. Quidam enim a peccato originali purgantur post nativitatem ex utero, sicut qui in Baptismo sanctificantur. Quidam autem quodam privilegio gratiae etiam in maternis uteris sanctificati leguntur, sicut de Ieremia dicitur Ierem. I, 5: priusquam te formarem in utero, novi te, et antequam exires de vulva, sanctificavi te; et de Ioanne Baptista Angelus dicit: spiritu sancto replebitur adhuc ex utero matris suae. Quod autem praestitum est Christi praecursori et prophetae, non debet credi denegatum esse matri ipsius: et ideo creditur in utero sanctificata, ante scilicet quam ex utero nasceretur. Non autem talis sanctificatio praecessit infusionem animae. Sic enim nunquam fuisset peccato originali subiecta, et redemptione non indiguisset. Non enim subiectum peccati esse potest nisi creatura rationalis. Similiter etiam gratia sanctificationis per prius in anima radicatur, nec ad corpus potest pervenire nisi per animam: unde post infusionem animae credendum est eam sanctificatam fuisse.




Eius autem sanctificatio amplior fuit quam aliorum in utero sanctificatorum. Alii namque sanctificati in utero sunt quidem a peccato originali mundati, non tamen est eis praestitum ut postea non possent peccare, saltem venialiter. Sed beata virgo Maria tanta abundantia gratiae sanctificata fuit, ut deinceps ab omni peccato conservaretur immunis non solum mortali, sed etiam veniali. Et quia veniale peccatum interdum ex surreptione contingit, ex hoc scilicet quod aliquis inordinatus concupiscentiae motus insurgit, aut alterius passionis, praeveniens rationem, ratione cuius primi motus dicuntur esse peccata, consequens est quod beata virgo Maria nunquam peccavit venialiter, eo quod inordinatos passionum motus non sensit. Contingunt autem huiusmodi motus inordinati ex hoc quod appetitus sensitivus, qui est harum passionum subiectum, non sic subiicitur rationi quin interdum ad aliquid praeter ordinationem rationis moveatur, et quandoque contra rationem, in quo consistit motus peccati. Sic igitur fuit in beata virgine appetitus sensitivus rationi subiectus per virtutem gratiae ipsum sanctificantis, quod nunquam contra rationem movebatur, sed secundum ordinem rationis; poterat tamen habere aliquos motus subitos non ordinatos ratione.



In domino autem Iesu Christo aliquid amplius fuit. Sic enim inferior appetitus in eo rationi subiiciebatur ut ad nihil moveretur nisi secundum ordinem rationis, secundum scilicet quod ratio ordinabat, vel permittebat appetitum inferiorem moveri proprio motu. Hoc autem videtur ad integritatem primi status pertinuisse ut inferiores vires totaliter rationi subderentur: quae quidem subiectio per peccatum primi parentis est sublata non solum in ipso, sed etiam in aliis qui ab eo contrahunt peccatum originale, in quibus etiam postquam a peccato mundantur per gratiae sacramentum, remanet rebellio vel inobedientia inferiorum virium ad rationem, quae dicitur fomes peccati, quae in Christo nullatenus fuit secundum praedicta.


Sed quia in beata virgine Maria non erant inferiores vires totaliter rationi subiectae, ut scilicet nullum motum haberent a ratione non praeordinatum, et tamen sic cohibebantur per virtutem gratiae ut nullo modo contra rationem moverentur, propter hoc solet dici, quod in beata virgine post sanctificationem remansit quidem fomes peccati secundum substantiam, sed ligatus.



Caput 225.De perpetua virginitate matris Christi


Si autem per primam sanctificationem sic fuit contra omnem motum peccati munita, multo magis in ea excrevit gratia, fomesque peccati in ea est debilitatus, vel etiam totaliter sublatus, spiritu sancto in ipsa secundum verbum Angeli superveniente, ad corpus Christi ex ea formandum. Unde postquam facta est sacrarium spiritus sancti et habitaculum filii Dei, nefas est credere non solum aliquem motum peccati in ea fuisse, sed nec etiam carnalis concupiscentiae delectationem eam fuisse expertam. Et ideo abominandus error est Helvidii, qui etiamsi asserat Christum ex virgine conceptum et natum, dixit tamen eam postmodum ex Ioseph alios filios genuisse.



Nec hoc eius suffragatur errori quod Matthaei I, 25, dicitur, quod non cognovit eam Ioseph, scilicet Mariam, donec peperit filium suum primogenitum, quasi postquam peperit Christum, eam cognoverit, quia donec in hoc loco non significat tempus finitum, sed indeterminatum. Est enim consuetudo sacrae Scripturae ut usque tunc specialiter asserat aliquid factum vel non factum, quousque in dubium poterat venire, sicut dicitur in Psal. CIX, 1: sede a dextris meis, donec ponam inimicos tuos scabellum pedum tuorum. Dubium enim esse poterat an Christus sederet ad dexteram Dei, quandiu non viderentur ei inimici esse subiecti, quod postquam innotuerit, nullus remanebit dubitandi locus. Similiter etiam dubium esse poterat, an ante partum filii Dei Ioseph Mariam cognoverit. Unde hoc Evangelista removere curavit, quasi indubitabile relinquens quia post partum non fuit cognita. Nec etiam ei suffragatur quod Christus dicitur eius primogenitus, quasi post ipsum alios genuerit filios. Solet enim in Scriptura primogenitus dici ante quem nullus genitus, etiamsi post ipsum nullus sequatur, sicut patet de primogenitis qui secundum legem sanctificabantur domino, et sacerdotibus offerebantur.



Nec etiam ei suffragatur quod in Evangelio aliqui dicuntur fratres Christi fuisse, quasi mater eius alios habuerit filios. Solet enim Scriptura fratres dicere omnes qui sunt eiusdem cognationis, sicut Abraham Loth suum fratrem nominavit, cum tamen esset nepos eius. Et secundum hoc nepotes Mariae, et alii eius consanguinei, fratres Christi dicuntur, et etiam consanguinei Ioseph, qui pater Christi putabatur. Et ideo in symbolo dicitur: qui natus est de virgine Maria: quae quidem virgo dicitur absolute, quia et ante partum, et in partu, et post partum virgo permansit. Et quidem quod ante partum et post partum eius virginitati derogatum non fuerit, satis iam dictum est. Sed nec in partu eius virginitas fuit violata. Corpus enim Christi, quod ad discipulos ianuis clausis intravit, potuit eadem potestate de utero clauso matris exire. Non enim decebat ut integritatem nascendo tolleret, qui ad hoc nascebatur ut corrupta in integrum reformaret.







Caput 226. De defectibus assumptis a Christo


Sicut autem conveniens fuit ut filius Dei naturam assumens humanam propter humanam salutem, in natura assumpta salutis humanae finem ostenderet per gratiae et sapientiae perfectionem, ita etiam conveniens fuit quod in humana natura assumpta a Dei verbo conditiones aliquae existerent quae congruerent decentissimo liberationis modo humani generis. Fuit autem congruentissimus modus ut homo, qui per iniustitiam perierat, per iustitiam repararetur. Exigit autem hoc iustitiae ordo ut qui poenae alicuius peccando factus est debitor, per solutionem poenae liberetur. Quia vero quae per amicos facimus aut patimur, aliqualiter nos ipsi facere aut pati videmur, eo quod amor est mutua virtus ex duobus se amantibus quodammodo faciens unum, non discordat a iustitiae ordine, si aliquis liberetur, amico eius satisfaciente pro ipso. Per peccatum autem primi parentis perditio in totum humanum genus devenerat, nec alicuius hominis poena sufficere poterat, ut totum genus humanum liberaret. Non enim erat condigna satisfactio aequivalens, ut uno homine puro satisfaciente omnes homines liberarentur. Similiter etiam nec sufficiebat secundum iustitiam ut Angelus ex amore humani generis pro ipso satisfaceret: Angelus enim non habet dignitatem infinitam, ut satisfactio eius pro infinitis et infinitorum peccatis sufficere posset. Solus autem Deus est infinitae dignitatis, qui carne assumpta pro homine sufficienter satisfacere poterat, ut supra iam diximus. Talem igitur oportuit ut humanam naturam assumeret in qua pati posset pro homine ea quae homo peccando meruit ut pateretur, ad satisfaciendum pro homine.



Non autem omnis poena quam homo peccando incurrit, est ad satisfaciendum idonea. Provenit enim peccatum hominis ex hoc quod a Deo avertitur conversus ad commutabilia bona. Punitur autem homo pro peccato in utrisque. Nam et privatur gratia, et ceteris donis, quibus Deo coniungitur, et meretur etiam pati molestiam et defectum in eo propter quod est a Deo aversus. Ille igitur ordo satisfactionis requirit ut per poenas quas peccator in bonis commutabilibus patitur, revocetur ad Deum. Huic autem revocationi contrariae sunt illae poenae quibus homo separatur a Deo. Nullus igitur per hoc Deo satisfacit quod privatur gratia, vel quod ignorat Deum, vel quod habet inordinatam animam, quamvis hoc sit poena peccati, sed per hoc quod in se ipso aliquem dolorem sentit, et in exterioribus rebus damnum. Non igitur Christus illos defectus assumere debuit quibus homo separatur a Deo, licet sint poena peccati, sicut privatio gratiae, ignorantia et huiusmodi. Per hoc enim minus idoneus ad satisfaciendum redderetur; quinimmo ad hoc quod esset auctor humanae salutis, requirebatur ut plenitudinem gratiae et sapientiae possideret, sicut iam dictum est.

Sed quia homo per peccatum in hoc positus erat ut necessitatem moriendi haberet, et ut secundum corpus et animam esset passibilis, huiusmodi defectus Christus suscipere voluit, ut mortem pro hominibus patiendo genus humanum redimeret.

Est tamen attendendum, quod huiusmodi defectus sunt Christo et nobis communes. Alia tamen ratione inveniuntur in Christo et in nobis: huiusmodi enim defectus, ut dictum est, poena sunt primi peccati. Quia igitur nos per vitiatam originem culpam originalem contrahimus, per consequens hos defectus dicimur contractos habere. Christus autem ex sua origine nullam maculam peccati contraxit, hos autem defectus ex sua voluntate accepit, unde dici non debet quod habuit hos defectus contractos, sed magis assumptos. Illud enim contrahitur quod cum alio ex necessitate trahitur. Christus autem potuit assumere humanam naturam sine huiusmodi defectibus, sicut sine culpae foeditate assumpsit: et hoc rationis ordo poscere videbatur ut qui fuit immunis a culpa, esset immunis a poena. Et sic patet quod nulla necessitate neque vitiatae originis, neque iustitiae, huiusmodi defectus fuerunt in eo: unde relinquitur quod non contracti, sed voluntarie assumpti fuerunt in eo.


Quia vero corpus nostrum praedictis defectibus subiacet in poenam peccati, nam ante peccatum ab his eramus immunes, convenienter Christus, inquantum huiusmodi defectus in sua carne assumpsit, dicitur similitudinem peccati gessisse, secundum illud apostoli ad Roman. VIII, 3: Deus misit filium suum in similitudinem carnis peccati. Unde et ipsa Christi passibilitas vel passio ab apostolo peccatum nominatur, cum subditur: et de peccato damnavit peccatum in carne, et Rom. VI, 10: quod mortuus est peccato, mortuus est semel. Et quod est mirabilius, hac etiam ratione dicit apostolus ad Galat. III, 13, quod est factus pro nobis maledictum. Hac etiam ratione dicitur simplam nostram necessitatem assumpsisse, scilicet poenae, ut duplam nostram consumeret, scilicet culpae et poenae. Est autem considerandum ulterius, quod defectus poenales in corpore duplices inveniuntur. Quidam communes omnibus, ut esuries, sitis, lassitudo post laborem, dolor, mors et huiusmodi. Quidam vero non sunt omnibus communes, sed quorundam hominum proprii, ut caecitas, lepra, febris, membrorum mutilatio, et huiusmodi. Horum autem defectuum haec est differentia: quia defectus communes in nobis ab alio traducuntur, scilicet ex primo parente, qui eos pro peccato incurrit; defectus autem proprii ex particularibus causis in singulis hominibus innascuntur. Christus autem ex seipso nullam causam defectus habebat nec ex anima, quae erat gratia et sapientia plena, et verbo Dei unita, nec ex corpore, quod erat optime organizatum et dispositum, omnipotenti virtute spiritus sancti compactum, sed sua voluntate dispensative ad nostram salutem procurandam, aliquos defectus suscepit. Illos igitur suscipere debuit qui ab alio derivantur ad alios, scilicet communes, non proprios, qui in singulis ex causis propriis innascuntur. Similiter etiam quia principaliter venerat ad restaurandum humanam naturam, illos defectus suscipere debuit qui in tota natura inveniebantur.

Patet etiam secundum praedicta quod, ut Damascenus dicit, Christus assumpsit defectus nostros indetractabiles, idest quibus detrahi non potest. Si enim defectum scientiae vel gratiae suscepisset, aut etiam lepram, aut caecitatem, aut aliquid huiusmodi, hoc ad derogationem dignitatis Christi pertinere videretur, et esset hominibus detrahendi occasio, quae nulla datur ex defectibus totius naturae.



Tekst łaciński: Corpus Thomisticum.org

Xcm.jpg (17572 bytes)

Do początkuup2.gif (58 bytes)

    Strona główna      klasycy  

Tomasz z Akwinu o cnocie umiarkowania, czystości i powściągliwości

Karol Wojtyła 'Miłość i odpowiedzialność': pełny sens czystości