Homilia w czasie jubileuszu
50-lecia ślubu moich rodziców


8 września 1962 r. – 7 lipca 2012 r.



Kościół św. Marcina przy ul. Piwnej w Warszawie.
Czytania: Syr 25,1-11; Ps. 23; Mt 1, 18-25



W modlitwie wstępnej prosiliśmy Boga, aby obdarzył „sędziwych Jubilatów” pełnią miłości i pokoju. Trochę dziwnie jest modlić się w ten sposób za rodziców, którzy są przecież jeszcze tacy młodzi. Ale też młodość i sędziwość są względne. O. Joachim Badeni OP, gdy miał ponad 90 lat i prawie nic nie słyszał i nic nie widział, mówił o sobie, że wewnątrz czuje się bardzo młodo, jak 18 latek.

Wasz ślub miał miejsce 50 lat temu, 8 września 1962 r. Uderzające jest to, że początki waszego małżeństwa i naszej rodziny związane są z Soborem Watykańskim II. Sobór rozpoczął się dosłownie miesiąc po Waszym ślubie, Piotr urodził się w sierpniu 1963 r. niedługo przed ogłoszeniem Soborowej Konstytucji o Liturgii – konstytucji, która tak wiele zmieniła w sposobie sprawowania przez nas Mszy św.: język polski, czytania, sposób w jaki dzisiaj teraz tu się modlimy. Ja urodziłem się w styczniu 1966 r., czyli niewiele ponad miesiąc po zakończeniu Soboru. Wasze małżeństwo dojrzewało i wzrastało w okresie Soboru, w jego atmosferze, głównie poprzez Wuja czyli ks. Tadeusza Fedorowicza, ale także pośrednio poprzez Kard. Wojtyłę – którego „Miłość i Odpowiedzialność” czytaliście z Wujem – poprzez kard. Wyszyńskiego, red. Turowicza i innych. To wszystko stanowiło kontekst dla Waszego małżeństwa, które zostało niejako przez ten Sobór ukształtowane.

Liturgia słowa stawia nam dziś przed oczy Świętą Rodzinę. Ewangelia mówi o Józefie, że „wziął swą Małżonkę do siebie”. To jest chyba jedno z najtrafniejszych zdań, które można powiedzieć o postawie mężczyzny wobec kobiety, gdy zamierzają się pobrać. Mężczyzna ma mieć odwagę, męstwo, miłość, które sprawią, że przyjmie, „weźmie do siebie” kobietę jako żonę – ze wszystkimi konsekwencjami. Jakże wielu jest dzisiaj mężczyzn, którzy latami zwlekają z tą decyzją, bojąc się konsekwencji. Albo też idą na skróty podejmując niektóre elementy życia małżeńskiego bez ślubu, bez właściwego zobowiązania. Józef był prawdziwym mężczyzną, który jako sprawiedliwy i mężny wziął Maryję do siebie. Wy byliście młodzi, mieliście po 24 lata, wasze małżeństwo było faktycznie małżeństwem studenckim. Mimo to, miałeś Tato odwagę wziąć Mamę do siebie.

W pierwszym czytaniu z Księgi Syracha, które sami wybraliście, wypowiadane są bardzo piękne słowa o mężu i żonie zgadzających się ze sobą. Czytanie mówi też, że błogosławiony jest człowiek, który „już za życia patrzy na upadek swych wrogów”. Można odnieść te słowa do upadku socjalizmu w Polsce. Faktycznie w tym sensie możesz powiedzieć Tato, że widziałeś upadek swych wrogów. Żyjemy w Polsce, która jest wolna od tego systemu. Jednak widać też, że niekoniecznie jest to jedyne i najgłębsze spełnienie tych słów. Nie jest tak, że upadek socjalizmu wszystko załatwił. Nawet jadąc tutaj widziałem na ścianie zrobiony sprayem napis przeciw obecnemu ustrojowi kapitalistycznemu. Ciekawe, ja swego czasu pisałem na murach przeciw socjalizmowi, teraz ktoś wymazuje napisy przeciw kapitalizmowi. Znaczy to jedno, prawdziwym wrogiem człowieka jest grzech. To właśnie grzech niszczy nasz życie społeczne i rodzinne, nie pozwalając nam być szczęśliwymi i żyć pełnią życia. Dlatego prawdziwy upadek wrogów dokonuje się wtedy, kiedy zostają zniszczone nasze grzechy. Dokonuje się to w krzyżu i zmartwychwstaniu Chrystusa. To w śmierci Chrystusa, gdy umieramy razem z Nim, zostaje zniszczony grzech i śmierć – nasi najwięksi wrogowie. I w Zmartwychwstaniu Chrystusa otrzymujemy za darmo, przez Ducha Świętego, pełnię zdolności do kochania, pełnię życia i szczęścia. I ostatecznie życie wieczne. W naszym życiu dokonuje się to poprzez sakramenty, które jednoczą nas z Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa. Prawdziwie błogosławiony, kto patrzy na upadek swych wrogów: na unicestwienie grzechu i śmierci.

Ważną częścią liturgii jubileuszu 50 lecia ślubu jest wręczenie jubilatom krzyży. W społeczeństwie, nie tylko w Polsce ale i w innych krajach, ludzie otrzymują krzyże jako odznaczenia: za męstwo na wojnie np. krzyż Virtuti militari, jak Dziadzia Benedykt. W okresie pokoju przyznaje się krzyże zasługi. Dzisiaj otrzymujecie krzyże od samego Chrystusa jako znak, że potrafiliście przyjmować z męstwem codzienne krzyże i cierpienia w ciągu waszych 50 lat pożycia małżeńskiego. A było ich niemało. Żeby wymienić jedynie same początki waszego życia małżeńskiego, kiedy mieszkaliście, właściwie, w budującym się dopiero domu, bez ciepłej wody, i kiedy wydaliście na świat i przyjęliście nas z Piotrem. Także wszystkie choroby, z których nie najmniejszym był najpierw mój, a potem Twój, Tato, rak. Te krzyże, które otrzymacie dzisiaj są także znakiem mówiącym o przyszłości. W Chrystusie wszelki krzyż staje się chwalebny. Cierpienie zostało przez Chrystusa odkupione. Znaczy to, że także to wszystko, co przed Wami, np. cierpienia związane ze starością, z ostatnim etapem życia na tej ziemi, nie będzie prowadzić do śmierci, do unicestwienia, lecz odwrotnie – do życia, do pełni miłości i świętości, do zmartwychwstania. Bo Chrystus przez swój krzyż otworzył dla nas szeroko bramy swego Królestwa, bramy życia wiecznego.

I na koniec pragnę przytoczyć jedną myśl św. Augustyna, którego nauczanie o małżeństwie poznałem w trakcie przygotowywania doktoratu. Nauczanie to ukazuje fantastyczną wizję życia małżeńskiego. W swoim dziele „Wartości małżeństwa” Augustyn pisze, że Bóg stworzył dwie grupy dóbr, pierwsze by istniały same dla siebie, są nimi mądrość, zdrowie i przyjaźń. Drugie by pomagały osiągnąć te pierwsze. Małżeństwo jest jedną z tych pomocniczych wartości – jego celem jest służba przyjaźni:

Spośród tych [pomocniczych] wartości niektóre, jak wiedza, są potrzebne, by zdobyć mądrość; inne, jak pokarm, napój i sen są konieczne z uwagi na zachowanie zdrowia. Jeszcze inne ze względu na przyjaźń – jak małżeństwo czyli pożycie małżeńskie. Stąd bierze się krzewienie rodzaju ludzkiego, dla którego przyjacielska wspólnota jest wielkim dobrem.1

Małżeństwo służy przyjaźni otwartej na dawanie życia. Dzięki potomstwu przyjaźń na ziemi może się powiększać. Jest tak, gdy rodzice otwierają się na więcej niż jedno dziecko. Trudno mówić o przyjaźni wśród rodzeństwa w przypadku jedynaka – choć zdarza się czasem, że Bóg daje jedynie jedno dziecko. Małżeństwo jest dla przyjaźni, czy nie jest to piękne? Będziemy teraz kontynuować naszą jubileuszową Eucharystię, która jest dziękczynieniem, błogosławieniem Boga, za to wszystko czym obdarzył was w ciągu tych pięćdziesięciu lat.




Hmilia ks. Tadeusza Fdorowicza w czasie Mszy ślubnej moich rodziców więcej>>




1) Wartości małżeństwa 9.9, przekład polski ks. Wacław Eborowicz, [w:] Pisma świętego Augustyna o małżeństwie i dziewictwie. Przekład i komentarz, red. ks. Augustyn Eckmann, Lublin 2003 Towarzystwo Naukowe KUL, s. 88; CSEL 41, 200 [4-8]; PL 40, 380.