Marie Humbert Vicaire OP


dom1.jpg (7254 bytes)

DUCHOWOŚĆ
ŚW. DOMINIKA

Fragment odczytu wygłoszonego w Rzymie na kongresie prowincjałów dominikańskich przygotowujących rewizję konstytucji Zakonu Dominikanów we wrześniu 1967 r.


Nieustanna modlitwa
Rozmowa ze Zbawicielem
Modlitwa wstawiennicza


* * *


Nieustanna modlitwa

Gdy zaczyna się czytać pierwotne przekazy mówiące o życiu św. Dominika, to obraz, który się od razu narzuca, jest obrazem człowieka nieustannej, usilnej modlitwy. Modlił się wszędzie. Nie przerywając marszu, zachowywał o przepisanej porze milczenie w drodze. Czasem, nie spiesząc się, zatrzymywał się w lesie, jeśli budził on w nim natchnienie. Wtedy 'nie przejmował się wygłodniałymi wilkami, które przecież atakują wielu ludzi'. Gdy usłyszał w przydrożnym klasztorze dzwon, wzywający na oficjum, szedł przyłączyć się do śpiewających mnichów. Jeśli zaszedł do wspaniałych sanktuariów w Castres czy w Rocarmadour, modlił się tam cały dzień lub całą noc, niejednokrotnie aż do ekstazy. Oczywiście, przede wszystkim modlił się we własnym klasztorze, podczas mszy świętej, kiedy to bracia widywali go wzruszonego do łez. Modlił się na oficjum lub na czuwaniach o świcie, których nie opuszczał, nawet gdy był bardzo zmęczony. Budził podrzemujących braci i zachęcał do chwalenia Boga. Modlił się nawet w refektarzu przy stole.

Jednak całkowicie oddawał się swemu powołaniu do modlitwy w nocnej samotności w kaplicy. Miał zwyczaj tak często spędzać tam noce, że w Bolonii nikt nie znał jego celi i łóżka. Nocna lampka, której płomyk migotał w sanktuarium, pozwalała pewnemu młodemu bratu, który obserwował św. Dominika dla własnego zbudowania, śledzić wszystkie fazy jego modlitwy. Jako człowiek Południa, Dominik wyrażał wewnętrzną modlitwę również cieleśnie i głosem, który niekiedy przeradzał się w krzyk. Zmorzony snem, składał głowę na stopniu ołtarza, a nieco pokrzepiony znów podejmował modlitwę.



Rozmowa ze Zbawicielem

Modlitwa Dominika była w rzeczywistości nieustanną rozmową z Panem. 'Idźmy – mówi do swych towarzyszy drogi – i stale myślmy o Zbawicielu.' Nie bez racji Fra Angelico tak często przedstawiał św. Dominika całującego krzyż, u stóp którego stoi. Potrójny łańcuch, dostrzeżony przez Jana z Nawarry, którym Dominik umartwiał się podczas nocnych czuwań, był również wyrazem jego woli, by nie oddzielać swego losu od losu Pana Ukrzyżowanego. W innym miejscu opowiemy o jego pragnieniu męczeństwa.

Swe obcowanie ze Zbawicielem pogłębiał przez lekturę świętych ksiąg, Ewangelii według św. Mateusza i Listów Pawłowych, które nosił zawsze przy sobie, mimo że znał je prawie na pamięć.2) Nie chodzi tu o zwykłą lekturę. Umiejętnie korzystał z doskonałych już wtedy metod scholastycznych, które pomagały mu żywić się mądrością Pisma. 'Chcę nieustannie czytać, dyskutować, mówić a Bogu i modlić się.' 3) Również od swoich braci wymagał, aby studiowali Pisma Święte i od początków zakonu wysyłał ich na uniwersytet do Paryża. Wspomnijmy obrazek przytoczony przez młodego brata Bonusvisiusa: "W Mediolanie, gdy czuwałem przy błogosławionym, złożonym silną gorączką... wydawał mi się pogrążony w modlitwie czy kontemplacji. Wywnioskowałem to z pewnych znaków na jego twarzy, ze zmiany rysów, która – jak to nieraz widziałem, gdy był zdrowy – zachodziła u niego zwykle, gdy się pogrążał w modlitwie lub kontemplacji. Gdy gorączka ustępowała, rozmawiał z braćmi o Bogu, brał książkę lub też kazał ją sobie czytać... Chwalił Boga.' 4)

Jego zażyłość ze świętym tekstem dlatego była tak wielka i tak bezpośrednie było jego obcowanie z ewangelicznymi postaciami, że sam żył w pełni ewangelicznie. Vir evangelicus – powie o nim Jordan Sas 5). Od chwili odnowienia w roku 1199 przez całą wspólnotę kapituły w Osmie "życia apostolskiego", jak i później w gronie dwunastu braci stanowiących trzon klasztoru kaznodziejskiego, był świadom, "że tworzy kolegium braterskie skupione wokół Mistrza; wspólnotę, która odnawia i kontynuuje kolegium dwunastu apostołów w sercu Kościoła Jerozolimy. Jak tam, tak i tutaj przede wszystkim chodziło o to, aby dać świadectwo miłości braterskiej, mieć "jednego ducha i jedno, serce w Panu" (Dz 4,32). Tego wymagają Pierwsze Konstytucje Braci Kaznodziejów (Prolog) i Reguła św. Augustyna, które idą za wzorem Dziejów Apostolskich. Jest to duch wieczernika, dążący ku ewangelizacji. Podobnie jak apostołowie, tak i Bracia Kaznodzieje muszą uwolnić się od wszelkich innych obowiązków, aby poświęcić się "modlitwie i posłudze Słowa". Podobnie jak apostołowie, tak i oni w godzinach modlitwy liturgicznej podążają do świątyni, aby razem, pośrodku Kościoła w jego imieniu oddać Ojcu cześć, chwałę i dziękczynienie. A przede wszystkim modlą się za innych (por. Dz 6,4).


Modlitwa wstawiennicza

Oto główny motyw modlitwy Dominika jeszcze z czasów Osmy. Nawet gdy modlił się samotnie, podczas swych nie kończących się czuwań 6), nie separował się od ludzi. Jego dialog z Chrystusem miał zawsze w perspektywie dusze, za które Chrystus oddał życie. Modlił się za swoich braci, za duchowieństwo i wiernych świeckich, za Żydów, Saracenów i pogan, za wszystkie dusze, które tkwią w ciemnościach "włącznie z potępionymi w piekle, nad którymi ronił gorzkie łzy" 7). Zbłąkani, którzy gubią swą duszę, byli szczególnym przedmiotem jego modlitewnej troski. Jego krzyk, który w środku nocy dobiegał nieraz aż do dormitorium, budził braci i "wzruszał niektórych do łez" 8). "Panie - wołał - zmiłuj się nad swoim ludem! Cóż się stanie z grzesznikami!" 9).

 

Źródło: M.-H. Vicaire OP, Dominik i jego bracia kaznodzieje,
W drodze, Poznań 1985.





Przypisy

2) Proc. Bon., n. 29. .

3) Tamże, n. 3.

4) Tamże, n. 22.

5) Libellus, n. 104

6) Libellus, n. 12.

7) Proc. Bon., n. 11.

8) Tamże, n. 37.

9) Proc. Thol, n. 18.