Jacek Woroniecki OP

Katolicka etyka wychowawcza

/fragmenty - 2/

spac2-1.jpg (17334 bytes)

 

Władze umysłowe człowieka
i ich rola w życiu moralnym

§. 9

Rola rozumu w dziedzinie czynu.
Sumienie i jego zadanie w życiu moralnym.

Odniesienia do Sumy Teologicznej Tomasza z Akwinu
w niniejszym paragrafie:
Punkt 1. opiera się na I-II q. 14;
Punkt 2. na I q. 79 a. 11-13,
Zaś punkt 4. na I-II q. 19, a. 5 i 6.


 

1. Jakeśmy to już wskazali powyżej mówiąc o metodzie nauk praktycznych (§ 3), rozum ma w dziedzinie czynu dwa zadania do spełnienia: poznać jego składniki i zasady - zadanie teoretyczne. I pokierować ich zastosowaniem - zadanie praktyczne. Można tę podwójną jego rolę porównać z pracą, jakiej dokonywa oko przy przerysowywaniu jakiegoś przedmiotu; najpierw mu się przygląda, aby poznać jego kształt, potem kieruje ręką, aby go na papierze dobrze oddała. Podobnie i rozum winien najpierw dobrze poznać, czym jest człowiek, jaka jest jego natura, jaki cel, jakie prawa postępowania; potem winien on opierając się na tych danych teoretycznych tak kierować jego uczynkami, aby odpowiadały tej naturze, zgadzały się z prawami i doprowadziły do osiągnięcia celu. Związek między tymi dwoma zadaniami jest bardziej ścisły niżby się wydawało. Nie tylko działalność praktyczna rozumu zależna jest od wiadomości teoretycznych, jakie posiada - to jest bardziej widoczne; co jest bardziej ukryte, to to, że poznanie teoretyczne jest też zależne i to w wysokim stopniu od praktyki życiowej. Wielu zagadnień życia moralnego człowiek nigdy nie zrozumie całkowicie, póki się nie nauczy rozwiązywać ich praktycznie w życiu własnym doświadczeniem. Nie co innego miał Jezus na myśli, gdy zarzucał faryzeuszom, że ‘wiążą brzemiona ciężkie i nieznośne i kładą na ramiona ludzkie, a palcem swym nie chcą ich ruszyć’ 1) Oni sami ciężaru prawa moralnego nie zaznali, bo sami nigdy go nie zważyli na swych plecach, dlatego też z tak lekkim sercem narzucali je innym.

Teoretyczna działalność rozumu zajmować nas tu nie będzie; wiemy, że z punktu widzenia formalnego, tj. prawidłowości rozumowania, jest ona przedmiotem logiki, zaś z punktu widzenia materialnego - psychologii. Sama zresztą etyka jest przykładem, jak należy teoretycznie poznawać za pomocą analizy moralne postępowanie człowieka, które jest jej przedmiotem. Nas tu będzie zajmować jego działalność praktyczna, przejawiająca się w aktualnym kierowaniu całym naszym postępowaniem, a więc wiedza praktyczna aktualna (§.3 n. 2). Nie będziemy jednak przy tym tracić z oczu ścisłej zależności tej działalności praktycznej od teoretycznej; kierowanie bowiem postępowaniem moralnym polega na stosowaniu do czynów wiadomości teoretycznych, na normowaniu wedle ich wskazań działalności wszystkich innych władz naszej psychiki.

 

Schemat współdziałania rozumu i woli w działalności moralnej:

 

  ROZUM WOLA INNE WŁADZE
  1. Pomysł o przedmiocie
jako o czymś dobrym lub złym
q. 8-10
   
    2. Upodobanie
lub nieupodobanie w nim
q. 8-10
 
Zamierzenie      
  3. Zamysł: myśl
o przedmiocie jako o celu
   
    4. Zamiar osiągnięcia go
q.12
 
  5. Namysł: rozważanie
środków do celu
q. 14
   
    6. Przyzwolenie na jedne,
odrzucenie drugich
q. 15
 
  7. Rozmysł: rozsądzenie
między środkami
q. 14
   
    8. Wybór jednego z nich
q. 13
 
Wykonanie      
  9. Rozkaz: postanowienie
czyli zarządzenie czynu
q. 17
   
    10. Wykonanie czynne
q. 16
 
      11. Wykonanie bierne
q. 16-17
    12. Zadowolenie z
osiągniętego celu
q. 11
 
  13. Osąd przebiegu
całej czynności
   

 

Kierownicza działalność rozumu praktycznego przejawia się, jakeśmy to widzieli na naszym schemacie, w kilku odrębnych czynnościach. Najpierw w nim powstaje pierwszy pomysł (1.) jakiegoś dobra, do którego wola ustosunkowuje się dodatnio lub ujemnie. Następnie, zależnie od stopnia, w jakim wola na dane dobro zareaguje, rozum albo wstrzymuje swą dalszą działalność, albo też przeciwnie przetwarza swój pomysł dobra na konkretny cel w formie zamysłu(2.), mającego pobudzić wolę do czynu, Gdy wola cel ten zamierzy, rozum pod jej wpływem przechodzi do n a m y s ł u (5.) nad środkami. Pierwsza jego faza zajmuje się wyszukaniem wszystkich możliwych i dostępnych środków i porównaniem ich z celem, aby się przekonać, czy rzeczywiście do niego prowadzą, czy są fizycznie możliwe i moralnie dopuszczalne. Druga faza, rozmysł (7.) porównuje środki już nie tylko z celem, ale między sobą, aby dojść do przekonania, który z nich odpowiada lepiej i samemu celowi, i usposobieniu tego, który ma się do nich uciec. Gdy po dojrzałym namyśle człowiek wolą swą dokona wyboru (8.) środka najlepiej mu odpowiadającego, następuje ze strony rozumu n a k a z (9,) wykonania zamierzone Czynności i nakaz ten trwa przez cały czas normując działalność woli i podległych jej władz (11.). Nie wyklucza on samego rozumu, który siłą refleksji nieraz sam sobie nakazuje zatrzymać się nad tymi lub innymi odcinkami działalności, póki nie doprowadzi ona do uzyskania zamierzonego celu. Gdy to nastąpi. rozum ma zawsze jeszcze możność rzucić okiem wstecz i wydać o s ą d (13) o całym tym łańcuchu czynów i zastanowić się nad sposobem w jaki został przeprowadzony i nad jego wartością i godziwością z punktu widzenia prawa moralnego.

Punktem kulminacyjnym w całym tym procesie jest nakaz (9.) On to zamyka pierwszą jego fazę przygotowawczą, zwaną zamierzeniem i daje pierwszy impuls do wykonania, które stanowi fazę drugą. Dwie te fazy mają bardzo odrębne cechy. Najpierw różnią się one samą metodą, podczas gdy bowiem pierwsza jest analityczna, mając za zadanie poznać środki prowadzące do celu, druga jest całkowicie syntetyczna, polega bowiem na układaniu sądów, za którymi pójdą czyny. 3) Sądy w pierwszej fazie są w trybie oznajmiającym, najpierw ‘to można lub wolno lub wypada zrobić’ (5.), potem: ‘to należy zrobić’ (7.); natomiast w drugiej fazie sady są już w trybie rozkazującym: ‘zrób to’ (9.) 3) W pierwszej fazie ma być utrzymana łączność między wiadomościami teoretycznymi a dziedziną czynu; w niej jednak należy się też już zająć konkretnymi warunkami, w jakich wypadnie działalność rozwinąć, toteż potrzebuje ona więcej czasu i zbytni pośpiech jest w niej bardzo szkodliwy. W drugiej natomiast nie ma już miejsca na rozważania teoretyczne, natomiast o wiele jeszcze staranniej trzeba będzie zwracać uwagę na konkretne- okoliczności czynu. To, co raz zostało rozważonej postanowione, winno – być teraz sprawnie i bez ociągania i wahania się wykonane. Arystoteles silnie podkreślił, że podczas gdy fazę zamierzenia winno charakteryzować zastanowienie, rozwaga, a więc pewna powolność, to przeciwnie wykonanie winno być uskutecznione sprawnie, nawet szybko, w każdym razie bez marudzenia i wahania się. 4) Dobrze to samo zrozumiał Krasiński w tych słowach ‘Kto się waha, ten do słów się zrodził nie do czynów, śmiechem go witać i śmiechem żegnać będą’.

2. Dotykamy tu bardzo ważnego w etyce punktu, mianowicie nauki o sumieniu. Boć jasnym jest, że cała ta działalność praktyczna rozumu, którąśmy tu przebiegli, niczym innym nie jest, jak tym, co w potocznej mowie nazywamy głosem sumienia. W samej rzeczy sumienie nasze decyduje, czy to lub inne dobro, o którym pomyśleliśmy, może być postawione jako cel jakiegoś przedsięwzięcia. Ono ma następnie rozważyć środki doń prowadzące i to zarówno z punktu widzenia celowości, jak i godziwości, ono ma potem uformować ten ostateczny sąd, na którym się wybór woli oprze i po którym nastąpi nakaz czynu lub jego zakaz, i wreszcie na zakończenie on ma wydać osąd z przebiegu i wartości całego przedsięwzięcia. Wszak wciąż mówimy w życiu o tym, co w sumieniu zamierzamy uczynić, o konieczności rozważenia lub namyślenia się w sumieniu nad drogami postępowania, o nakazach sumienia, lub jego zakazach, o jego zadowoleniu, wyrzutach.

Sumienie jest tedy następstwem świadomości naszej moralnej odpowiedzialności. Świadomością zaś nazywamy refleksję rozumu nad wszystkimi naszymi procesami psychicznymi, nie wyłączając własnej działalności tegoż rozumu. Duchowy bowiem jego charakter pozwala mu, podobnie jak i woli, zajmować się własnymi swymi czynnościami, do czego władze zmysłowe nie są zdolne. Oko nie może widzieć swego widzenia, ani ucho słyszeć swego słyszenia, tymczasem rozum może myśleć o swym myśleniu, podobnie jak wola może wziąć za przedmiot swego chcenia samo to chcenie i ‘chcieć chcieć’. Otóż to ogólne zastanawianie się rozumu nad wewnętrznymi procesami psychicznymi, nad własną swą działalnością woli, nazywamy świadomością, gdy zaś obejmuje ona i stosunek do prawa moralnego i wynikającą z niego odpowiedzialność za postępowanie i jego godziwość, nazywamy je sumieniem. Jesteśmy w lepszym położeniu niż języki łacińskie, które posługują się tu jednym tylko terminem ‘conscientia’ i dlatego zmuszone są świadomość nazywać ‘conscientia psychologica’, zaś sumienie ‘conscientia moralis’. Możemy tedy określić sumienie jako praktyczny sąd naszego rozumu, mówiący nam, co mamy robić a czego nie (sumienie przeduczynkowe) i orzekający już po dokonaniu uczynku o jego wartości moralnej (sumienie pouczynkowe).

W psychologii ostatnich czasów nieraz się można było spotkać z mniemaniem, że sumienia nie należy sprowadzać do czynności poznawczej, lecz że należy w nim raczej widzieć czynność woli czy też uczucia, lub też nawet działalność Jakiegoś zupełnie odrębnego od nich czynnika, funkcjonującego na wzór instynktu. Coś podobnego znajdujemy np. u Hoeffdinga, który jednak przyznaje, że w wyższym stadium rozwoju instynkt ten przekształca się w czynność rozumu praktycznego. 5) Nieporozumienie to tłumaczy się trudnością rozróżnienia w naszym postępowaniu moralnym tego, co do niego wnosi rozum od tego, co sprawia wola. Władze te bowiem, jakeśmy widzieli, wciąż się przenikają nawzajem, co sprawia, że ich wspólna działalność robi wrażenie czegoś bardzo jednolitego, co nie jest ani tylko myśleniem, ani tylko chceniem. Rozum w swej działalności, którą sumieniem nazywamy, jest wciąż pod wpływem woli, tak iż nie wejrzawszy bliżej można mniemać, że to działa wola albo jakaś inna władza pożądawcza, jakieś uczucie czy też instynkt. A jednak dokładna analiza postępowania moralnego każe nam odróżnić czynnik kierowniczy od czynnika wykonawczego i działalność kierowniczą, zwaną właśnie sumieniem, przyznać rozumowi, którego zadaniem w dziedzinie praktycznej jest rozeznawać drogi postępowania i wydawać o nich sądy. Ciekawym jest – i to potwierdza nasze stanowisko – że w naszych językach indoeuropejskich terminy służące do oznaczenia sumienia zawsze wyprowadzają się z pierwiastka oznaczającego poznanie: syneidos, conscientia, Gewissen, sowiest'.

I na zagadnieniu o poznawczym charakterze sumienia znać wpływ intelektualizmu mora1nego ostatnich wieków, sprowadzającego, jak wiemy, całą działalność rozumu do poznania teoretycznego, w którym wola nie wchodzi do wnętrza samego procesu i na sądy nie wpływa. Otóż w czynności sumienia czuć wciąż ten prąd subiektywny chcenia czy pożądania, wywierający wpływ decydujący na sądy poznawcze i odróżniający je tak wybitnie od sądów teoretycznych. Kto w działalności rozumu widział tylko jego czynność teoretyczną, ten nic dziwnego że nie mógł pojąć, aby sumienie mogło być też jego funkcją. Gdy jednak w sądach praktycznych rozumu, kierujących naszą działalnością, uwydatnimy w dostatecznym stopniu ten ciągły wpływ woli, wtedy nie trudno nam będzie uznać, że tę to właśnie czynność naszego umysłu nazywamy sumieniem; nosi ona w sobie cechy i sądu rozumu i aktu woli, a więc czegoś należącego jednocześnie do zakresu poznania i do zakresu chcenia i działania.

3. Udziałowi woli, jakeśmy to już mimochodem zaznaczyli w § 3, tam gdzie była mowa o metodzie etyki, zawdzięcza sumienie pewność swych sądów, której same rozważania rozumu dać mu nie mogą. W samej rzeczy rozum może dojść do pewności fizycznej wobec konkretnych danych doczesnej rzeczywistości; mogę być pewien, że jestem w tej lub owej miejscowości, że spotykam znajomego, że spełniam jakąś czynność. Może on mieć pewność wyższego rzędu, którą nazywamy metafizyczną, a to wobec oderwanych prawd koniecznych, jakimi są oczywiste prawdy podstawowe filozofii i matematyki. Ale ta pewność charakteru teoretycznego nie da się przenieść żywcem do dziedziny czynu, toteż wciąż się nam zdarza, że posiadając ją całkowicie, gdy idzie o zasady oderwane, tracimy ją z chwilą, gdy trzeba z nich wysnuć regułę postępowania w danym konkretnym wypadku. Wiemy np. że 8-e przykazanie zakazuje między innymi obmowy, tj. opowiadania o bliźnich rzeczy złych, choćby i prawdziwych; w teorii ta zasada jest najzupełniej jasna i pewna, i jesteśmy całkowicie przekonani o jej uzasadnieniu. Tymczasem w życiu praktycznym nieraz trudno nam będzie uzyskać pewność, gdy zajdzie okazja lub nawet potrzeba odsłonięcia cudzych braków, ułomności lub przewinień. Czy wolno to uczynić dla niewinnego żartu, czy i w jakim stopniu ma się nawet obowiązek to uczynić dla zapobieżenia złu, ostrzeżenia przed wyzyskiem lub niebezpieczeństwem? Pewność zasady znika tu wobec niepewności: jak w danych warunkach ją zastosować.

A jednak nasze postępowanie me może się obyć bez pewności i daremnie byłoby jej szukać w samych dociekaniach rozumu teoretycznego. Rozkazowi sumienia winien zawsze towarzyszyć spokój, iż postępujemy dobrze, a do tego konieczna jest pewność, ze strony samego praktycznego rozumu, dającego nakaz do czynu. I w samej rzeczy wiemy z doświadczenia, że dyrektywy, jakie nam sumienie daje, w ogromnej większości wypadków zapewniają nam ten spokój i posiadają ten charakter pewności. Wtedy gdy tej pewności nie mamy, zdajemy sobie sprawę, że winniśmy się od czynu powstrzymać, zastanowić się na nowo lub poradzić się kogoś i tą drogą dojść do pewności, że wolno, lub nawet należy tak lub inaczej postąpić. Jeśli pomimo tego, bez uzyskania pewności zaczynamy działać, sumienie nam to wyrzuca, jako coś złego. Każdorazowy przeto nasz uczynek winien zawsze się opierać na nakazie sumienia mającym charakter pewności; bez niej nic nam robić nie wolno.

Gdzież więc jest źródło tej pewności, skorośmy stwierdzili, że do pewności teoretycznej, którą samo poznanie daje, nie da się ona sprowadzić? źródłem jej jest wola i jej prawość w dążeniu do celu. Dochodzimy do niej przez refleksję nad kierunkiem, jaki wola pragnie nadać naszemu postępowaniu, nad motywami, które ją do czynu pobudzają. Pewność sądu nie może być niczym innym jak następstwem oczywistości jakiejś prawdy; zaś prawda sądów praktycznych nie mierzy się tylko zgodnością z przedmiotem poznania, ale też i z nastrojem woli i z prawością jej intencji. 6) Wola przeto nadaje sądom sumienia tę jakąś moc i spokój, które czerpie z pożądania celu, i wpływ, jaki na nie przez to wywiera, nadaje im cechę niewzruszonej pewności i chroni je od wahań. Wartość moralna tego wpływu zależy od tego, czy dany cel, do którego intencja woli zmierza, odpowiada czy też nie prawu moralnemu i zadaniom człowieka. Że zaś poszczególne cele tego życia winny wszystkie zmierzać do celu ostatecznego, który je wszystkie ogarnia i ożywia, i że od tej orientacji otrzymują one swą wartość moralną, przeto stosunek woli do celu ostatecznego decyduje o jej trwałej prawości w życiu i winien być tym stałym regulatorem naszego sumienia.

Podstawowym błędem systemów probabilistycznych, które w ostatnich wiekach opanowały nauczanie etyki chrześcijańskiej, było zapoznanie wpływu tego regulatora oraz mniemanie, że pewność moralna, jaką on winien dać, może być zastąpiona sądem rozumu o większej lub mniejszej dopuszczalności czynu, bez tej refleksji nad prawością woli, nad jej intencjami.

To nam pokazuje raz jeszcze, jak bardzo ważnym jest dla człowieka, aby miał jasne wiadomości o celu ostatecznym życia i aby z nim utrzymywał żywy kontakt. Jedynie tą drogą może on dojść do nadania swemu sumieniu stałego i jednolitego kierunku. Moc, którą wola czerpie z umiłowania celu naczelnego życia, przenika wtedy do głębi sumienia. dając mu wewnętrzny spokój, pewność sądów, a jednocześnie i sprawność w kierowaniu życiem, co wszystko razem nazywamy przekonaniami moralnymi. O nich to myślał św. Paweł, gdy pisał: ‘wszystko co nie jest z wiary, tj. z przekonania, grzechem jest’ 7) Wiara bowiem jest naczelnym naszym przekonaniem obejmującym wszystkie zasady moralne; w połączeniu z nią tworzą one zespół naszych przekonań życiowych, któreśmy nie tylko uznali teoretycznie za prawdziwe, ale któreśmy połączyli przez ukochanie z celem naszego życia i przez to tak głęboko zaszczepili w sumieniu, że przeszły one niejako w naszą krew, tj. stały się stałym i wiernym regulatorem całego na3zego życia moralnego.

4, Ze wszystkiego, cośmy dotąd o sumieniu powiedzieli. jasno wypływa konieczność słuchania jego nakazów. Człowiek nie ma żadnej innej możliwości uzgodnienia swego postępowania z prawem moralnym i skierowania go do celu naczelnego życia, jak tylko idąc za tym, co mu jego rozum wskaże przez rozkaz sumienia. Dlatego to niesłuchanie jego głosu, gdy z całą pewnością przemawia, równa się zawsze dobrowolnemu odchyleniu się od prawa i przeto jest zawsze grzeszne. Sumienie wprawdzie nie zawsze przemawia w sposób równie obowiązujący. Obok bowiem uczynków dobrych, ściśle nakazanych z jednej strony i złych, ściśle zakazanych z drugiej, istnieje wiele takich, które same w sobie rozważone są obojętne i Jako takie nie są konieczne do osiągnięcia celu życia. Pierwsze sumienie nakazuje, drugie zakazuje, na trzecie pozwala i w tym ostatnim wypadku głos jego. nie ma charakteru obowiązującego. Nakazy natomiast i zakazy sumienia mącą ten charakter, tak iż postępowanie przeciw nim ma też zawsze charakter przewinienia.

Czyż jednak wynika z tego, że idąc za głosem sumienia człowiek zawsze dobrze postępuje i grzeszyć już nie może? Na tym stanowisku stoją wszystkie systemy etyczne powstałe z doktryn indywidualistycznych i subiektywistycznych ostatnich wieków. Nader wyrażenie sformułował je Kant twierdząc, że ‘błędne sumienie jest nie do pomyślenia (ein Unding)... gdy ktoś jest świadom, że postąpił wedle sumienia, to, co się tyczy winy lub jej braku, nic więcej od niego nie wolno wymagać’. 9) Stanowisko to przyjął później modernizm; bronił go np. u nas z zapałem Marian Zdziechowski, jeden z pisarzy, który najbardziej u nas uległ wpływom tych mglistych doktryn subiektywistycznych.

Oprócz jednak teoretyków etyki, chętnie przyznają się do tych zapatrywań ci wszyscy, którzy pragną zapewnić sobie bezkarność i zdobyć swobodę postępowania jak im się podoba, a tych jest zawsze legion. Będą oni chętnie powtarzać z Mickiewiczem: ‘chcąc mnie sądzić, nie ze mną trzeba być, lecz we mnie’, i z tej niemożności przeniknięcia do wnętrza cudzego sumienia, uczynią sobie doskonały puklerz przeciw jakiejkolwiek krytyce ich postępowania. Co takich ludzi zdradza, to częste powoływanie się na sumienie. Jak bowiem człowiek zdrowy nie wie nawet, jakie organa wewnętrzne posiada i uświadamia je sobie dopiero, gdy zachoruje i zaczynają go boleć – któż póki go nie zaboli, wie, że posiada ślepą kiszkę? – tak i człowiek ze zdrowym sumieniem posługuje się nim nic o tym nie wiedząc. Gdy zaś potrzebuje usprawiedliwić swe postępowanie, powołuje się nie na sumienie, ale na zasady, którymi się kieruje. Kto się chce, wbrew swemu sumieniu, spod tych zasad wyłamać, nie mogąc się na nie powoływać, pokrywa swe postępowanie powagą sumienia, wiedząc, że nikt w nie nie wierzy bezpośrednio i nie dowiedzie mu kłamstwa. Na tym polega wielka szkodliwość tych tendencji do przypisywania sumieniu charakteru nieomylności, którego nie posiada. Dobrze to podpatrzył Schakespeare w swej tragedii Henryk VIII: chcąc się uwolnić od pierwszej małżonki Marii, król zaczyna się rozwodzić nad wyrzutami sumienia, które spokoju mu nie dają na myśl istniejącego między nimi powinowactwa. A Dickens w ‘Hard times’ każe mówić jednemu ze swych bohaterów, gdy przy nim zaapelowano do sumienia, że zaczął wątpić w jego istnienie, odkąd tyle się o nim mówi! Tam, gdzie sumienie działa sprawnie, nic o nim nie słychać, i nic nie świadczy lepiej o ciężkiej chorobie subiektywizmu, jaką przeszła etyka zarówno w obozie chrześcijańskim jak i laickim, jak to wysuwanie na pierwszy plan swych zainteresowań. zagadnień sumienia, a jednocześnie zapoznanie dawnych bardzo ważnych doktryn o jego wychowaniu.

Sumienie nie jest więc nieomylne, a to dla tej racji, że operuje ono wiadomościami nabytymi przez poznanie teoretyczne i że tam mogą się znajdować wiadomości błędne. Ta możność błądzenia idąc za sumieniem nie zwalnia nas bynajmniej od obowiązku słuchania jego nakazów, gdyż nie posiadamy żadnej innej drogi, aby móc nasze postępowanie oprzeć na prawie moralnym. Ale wkłada na nas obowiązek starannego poznania zarówno tego prawa jak i warunków, w jakich wypadnie działać. Może się przeto zdarzyć, że człowiek pójdzie za nakazem sumienia z głębokim w danej chwili przekonaniem, że powinien tak, a nie inaczej postąpić, a jednak postąpi źle, dlatego że z własnej winy nie poznał prawa moralnego i wynikających z niego konkretnych obowiązków. Znajdzie się wtedy w tym tragicznym położeniu, że czy pójdzie za nakazem sumienia, czy przeciw niemu, zawsze postąpi źle, a winne temu będzie dawne zaniedbanie obowiązku poznania praw rządzących postępowaniem moralnym, albo też warunków konkretnych działalności. Nieraz się może zdarzy, iż człowiek nie miał zupełnie możności nabyć tych wszystkich wiadomości; wtedy nie będzie on oczywiście odpowiedzialny za niezgodność między nakazami sumienia a normami postępowania moralnego.

Widzimy tedy, że zagadnienie sumienia i mocy obowiązującej jego nakazów jest bardziej złożone, niżby się zdawało i że doktryna o autonomii sumienia, zbyt je upraszczając, prowadzi do krańcowego subiektywizmu i ,anarchii. Tradycyjna nauka chrześcijańska o sumieniu opiera się na doktrynie o zależności wiedzy praktycznej od teoretycznej, zapewniającej całemu naszemu postępowaniu mocne podstawy obiektywne, i to jej daje jej głęboką wartość wychowawczą zarówno w dziedzinie indywidualnej jak i społecznej. Zagadnienie to jeszcze dwukrotnie zajmie naszą uwagę: raz w związku ze złem w naszym postępowaniu moralnym, gdzie będziemy musieli bardziej szczegółowo określić rolę sumienia w grzechu i ustalić stopnie jego odpowiedzialności, a następnie w rozdziale o roztropności, będącej, jak to zobaczymy, cnotą dobrze wychowanego sumienia, zapewniającą mu sprawność działania i kierowania życiem moralnym.

 


Przypisy

 

1) Mt 23, 4.

2.) I-II q. 14, a. 5; q, 57, a. 6; II-II, q. 47, a. 8.

3) I-II q, 17, a, 1.

4) Et. Nik, VI. r. 9; II-II q. 47, a. 9; q. 53, a. 3-5.

5) Etyka, cz. I. r. 4. Teoria sumienia, I.

6) I-II q. 57, a. 5, ad 3. Patrz też tamże q, 56, a, 3.

8) Rz 14, 23

9) Tugendlehre, Einleitung XII.

 


Inne paragrafy:

§ 8 Udział rozumu i woli w moralnym życiu człowieka i ich wzajemne oddziaływanie na siebie.

§ 10 Własna działalność woli. Jej czynności bezpośrednie i pośrednie.

 

  Strona główna

 

Powyższy fragment to paragraf 9 książki J. Woronieckiego OP 'Katolicka etyka wychowawcza'. RW KUL, Lublin 1986 r.

 

 

rosa-b.jpg (5076 bytes)