Timothy Radcliffe OP
... Istnieje głębokie przeciwieństwo pomiędzy kapłaństwem i depresją. Możesz być dobrym bankierem albo taksówkarzem z depresją, możesz być przygnębionym i fachowym księgowym lub prawnikiem. Ale nikt nie może być głosicielem Ewangelii i jednocześnie trwać w przygnębieniu. To nonsens. Jedynie wtedy możemy być wiarygodnymi świadkami Dobrej Nowiny, kiedy generalnie, jeżeli nie zawsze, jesteśmy radośni. Nie mam na myśli radosnej postawy happy-clappy człowieka, który chodzi wokoło i klepiąc ludzi po plecach przekonuje, że mają się cieszyć, bo Jezus ich kocha. Takie coś przyprawia mnie o głęboką depresję. Ale istnieje głęboka radość, która przynależy do naszego kapłańskiego powołania. Ta radość jest głęboko powiązana ze smutkiem, a nawet z gniewem. Nasze powołanie przynagla nas nie tylko do tego, by dzielić z Chrystusem jego Mękę, lecz także Jego pasje, Jego radość i smutek, i gniew. Tego typu emocje są udziałem, tych którzy ożyli dzięki Ewangelii. Chciałbym zatem przyjrzeć się pewnym sprawom, które mogą rzeczywiście popychać nas ku depresji, by zobaczyć, jak możemy stawić im czoła doświadczając smutku i radości, a nawet gniewu, w miejsce obezwładniającej demoralizacji. więcej>> (po angielsku)
|