XXXII Niedziela Zwykła, cykl A.  Mdr 6,12-16; Ps 63;1 Tes 4,13-18; Mt 25,1-13

Chrystus przychodzi w nocy...

Notatki z niedzielnej homilii

6 listopada 2005 r., Kijów

- Parafia św. Aleksandra (I wspólnota Drogi Noekatechumenalnej);
- Klasztor sióstr Karmelitanek.


 

Ewangelia mówi o tym, że Oblubieniec ma przyjść w nocy:

Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną.’ (Mt 25, 6-8)

Zanim wynaleziono elektryczność, noc była znacznie ciemniejsza. W miastach było zupełnie ciemno. Nie mieć oliwy, czy później nafty, do swojej lampy oznaczało poruszanie się w zupełnej ciemności, po omacku. Cała przypowieść o pannach jest bardzo symboliczna.

Panna bez oliwy w lampie, to człowiek, który nie ma światła dla swojego życia. Światła, które daje mu rozumieć, jaki jest sens tego, kim jest, co robi – trwa on w całkowitej ciemności.

‘O północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!’

To ‘wołanie’ jest też symboliczne. Oznacza proroków, którzy są w Kościele. Funkcja proroka polega na tym, że widzi to, czego inni nie widzą. Nie dlatego, że są bardziej grzeszni, ale dlatego, że w Kościele są różne powołania. Prorocy mają dar widzenia (por. 1 Sam 9,9), dostrzeżenia przyjścia Mesjasza. Św. Paweł zachęca, żebyśmy się troszczyli o dary duchowe, wśród nich szczególnie o dar proroctwa ( por. 1 Kor 14, 1).

Dlaczego Chrystus ma przyjść w nocy?

On już raz przyszedł w nocy. W Betlejem nie znalazł się nikt, kto by dopomógł mającej rodzić Maryi. To była prawdziwie duchowa ciemność, noc ludzkich serc. Mesjasz znalazł miejsce jedynie w grocie, przeznaczonej dla bydląt.

Ale też nocą było to, co w  wymiarze narodowym przeżywał Izrael, a co symbolizuje para niepłodnych zestarzałych małżonków, Elżbieta i Zachariasz. Izrael był niepłodną, trwającą w ciemnościach Oblubienicą Boga. Mówi o tym  Księga Ozeasza w 2 rozdziale.  Także praktycznie cała Pieśń nad pieśniami, ale szczególnie, w kontekście nocy, następujący fragment:

Ja śpię, lecz serce me czuwa: Cicho! Oto miły mój puka! Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja, gołąbko moja, ty moja nieskalana, bo pełna rosy ma głowa i kędziory me - kropli nocy.  Suknię z siebie zdjęłam, mam więc znów ją wkładać? Stopy umyłam, mam więc znów je brudzić?  Ukochany mój przez otwór włożył rękę swą, a serce me zadrżało z jego powodu.  Wstałam, aby otworzyć miłemu memu, a z rąk mych kapała mirra, z palców mych mirra drogocenna na uchwyt zasuwy.  Otworzyłam ukochanemu memu, lecz ukochany mój już odszedł i znikł; życie mię odeszło, iż się oddalił. Szukałam go, lecz nie znalazłam, wołałam go, lecz nie odpowiedział.  Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto, zbili i poranili mnie, płaszcz mój zdarli ze mnie strażnicy murów. Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie? Że chora jestem z miłości. (Pnp 5, 2-8)

Także na płaszczyźnie społecznej i politycznej Izrael przeżywał noc, noc okupacji, był pod panowaniem pogan – Rzymian.

W tej sytuacji byli wtedy mądrzy, którzy mieli światło w ciemnościach, aby rozpoznać, kim jest Ten, który przychodzi – z nich powstał Kościół pierwotny w Jerozolimie. Byli w Izraelu i ci, którzy mieli lampy, byli religijni, czytali Prawo i Proroków, śpiewali psalmy, składali ofiary – była to lampa ich religijności, ale ona gasła i nie dała im dość światła, by w Jezusie z Nazaretu rozpoznać Mesjasza

Chrystus także na końcu czasów ma przyjść w nocy. Czemu w nocy? Noc to czas kiedy ośmielamy się – bardziej niż za dnia – być sobą w prawdzie naszych słabości, w prawdzie tego kim jesteśmy. W nocy zdejmujemy nasze dzienne ubrania, które czasem są ‘przebraniem’, maski, zmywamy upiększający makijaż.

Chrystus przychodzi w nocy, bo chce nas spotkać, kiedy jesteśmy w piżamie – 'w pieleszach' – jakimi jesteśmy 'pod przebraniem'.

 Ciemności nocy, podobnie jak było z Izraelem, to wszystkie trudne sytuacje, które przeżywamy. One nas odzierają z tego, co udawane. Dają nam też doświadczyć, jak niewiele możemy. Jak wszystko, czym jesteśmy, co posiadamy, co robimy w ciągu dnia – jest darem.

W ciemnościach nocy trzeba mieć światło, żeby być w stanie rozpoznać przychodzącego Chrystusa. Trzeba mieć oliwę w swojej lampie. Albo – odnosząc się do innych słów Chrystusa z Mt 6,22-23 – być wolnym od duchowej ślepoty.

Moim zdaniem są dwie wewnętrzne postawy, które umożliwiają mi ‘kupienie’ sobie oliwy do lampy.

Pierwsza, to uświadomienie sobie swojej wewnętrznej ciemności. Jak bardzo wszystko co robię, myślę o sobie i o innych, mówię - nie ma nic wspólnego z Bogiem.

Druga postawa, to nawrócenie. Wewnętrzne pragnienie odwrócenia się od wszystkich tych czynów, które o ile (na ile) są bez Boga, poza Bogiem, są czynami ciemności. I wewnętrzne zwrócenie się do Boga z miłością – całym sercem, umysłem, mocą.

Każdy, kto walczy o swoje nawrócenie wie, że jest ono łaską. Łaską Boga. Co więcej, samo pragnienie nawrócenia – to już jest działanie Boga w mnie.

O nawróceniu, o odwróceniu się od bożków czytaliśmy w Niedzielę Misyjną (23 października) w drugim czytaniu. Jest ono owocem słuchania słowa i mocy Ducha Świętego:

Pisze św. Paweł:

Nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana... Albowiem oni sami opowiadają..., jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu’. (1 Tes 1,5-10)

Dziś niedziela, dzień Zmartwychwstania Chrystusa, dzień szczególnej łaski. Właściwie nie trzeba czekać na Jego przyjście. On, Zmartwychwstały, już jest tu pomiędzy nami. Pragnie odpowiadać na nasze wewnętrzne pragnienie nawrócenia. Chce wlewać w nasze serca tę mądrość Bożą, o której czytaliśmy w pierwszym czytaniu, że ‘kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi’. (Mdr 6,13).

Większość ludzi doświadcza nocy różnych utrapień. Ale nie wszyscy mają światło, żeby w swoich ciemnościach dostrzec nadchodzącego Chrystusa. Prośmy Zmartwychwstałego, abyśmy dziś otrzymali to światło, abyśmy, gdy przyjdzie poznali Go i wyszli Mu na spotkanie.

 

 

WB01512_.gif (115 bytes) Moje homilie      Strona główna