Homilia o Trójcy Świętej
(2008 r.)


trojca_o.jpg (12309 bytes)


W dzisiejsze święto szczególnie staje przed naszymi oczami prawda o tym, że Bóg stworzył człowieka na "swój obraz i podobieństwo" – "utwórzmy człowieka podobnego Nam".

Człowiek nie został stworzony sam lecz "mężczyzną i kobietą", ponieważ Bóg nie jest sam, ponieważ Bóg jest wspólnotą. Ta Tajemnica zapisana na początku Księgi Rodzaju (Rdz 1, 26n oraz 2,18) odsłania się dla nas dopiero wraz z przyjściem Syna Bożego na ziemię. "Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego", aby objawił nam to, że w Bogu istnieje doskonała Miłość (J 3,16). Taka miłość, jaka jest pragnieniem serca każdego człowieka. Bóg żyjący we wspólnocie osób, wiedział, że nie "jest dobrze, aby [człowiek] był sam", stworzył go, aby żył we wspólnocie. Pragnienie życia z innymi ludźmi – tak jak w Bogu żyją razem Ojciec i Syn w jednym Duchu, jest głęboko wpisane w serce każdego. Dlatego człowiek z natury nie chce być sam, chce tworzyć wspólnotę. Chce wchodzić w relacje podobne do tych jakie są w Trójcy. W Niej Syn jest równy Ojcu, Ojciec Synowi, a Duch nie jest mniejszy ani od Ojca, ani od Syna. Niezgłębiony szacunek, uszanowanie wartości drugiego... Popatrzmy, kim jest Syn dla Ojca i Ojciec dla Syna...? Stanowią dla Siebie wzajem niezgłębioną wartość. Zapewnia im to Duch - Miłość, można powiedzieć, że On, Duch Boży, jest tym Szacunkiem Ojca do Syna i Syna do Ojca i wartością jaką stanowią nawzajem dla Siebie...

Szacunek niezgłębiony, wzajemna wolność. Dążymy do takich relacji w rodzinie, w społeczeństwie, w Kościele. Także ludzkość odłączona od Boga, trwająca w śmierci (por. Ef 2,1-7), ma pragnienie takich relacji międzyludzkich. Choć można je na ziemi osiągnąć jedynie w pewnym stopniu, w zadatku i jedynie jako owoc przyjęcia daru Bożego: „jedno serce i jedna dusza” (por. Dz 4,32) – czasem dochodzi do prób ich ustanowienia metodami ludzkimi, politycznymi, prawnymi. Zawsze z użyciem przemocy.

W historii Europy znamy przynajmniej dwie próby ustanowienia takich relacji międzyludzkich na masową skalę. Pierwsza, to rewolucja we Francji w XVIII wieku. Było to ogromne pragnienie "wolności, równości i braterstwa" (liberté, égalité, fraternité). Druga, to rewolucja sowiecka 1917 roku, w której chciano zbudować świat bez "panów i chamów", "wyzyskiwaczy – fabrykantów i wyzyskiwanych – robotników". Chciano zaspokoić pragnienie równości, braterstwa, wolności, które złożył w sercu człowieka sam Bóg. Niestety BEZ NIEGO. Obie próby były podjęte bez Boga, przeciw Niemu. Wiemy, że ostatecznie obróciło się to w straszną krzywdę i niesprawiedliwość wyrządzaną w imię haseł rewolucji równości jednym przez drugich... Działo się tak, ponieważ oprócz pragnień złożonych w człowieku przez Stwórcę, mieszka w nim także grzech, egoizm, na który nie ma lekarstwa poza Jezusem Chrystusem. Tylko w Jezusie, Odwiecznym Synu Ojca, który "przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem" – w Jego Krzyżu i Zmartwychwstaniu, egoizm został przezwyciężony. W Jego śmierci egoistyczna miłość umiera. W Jego zmartwychwstaniu rodzi się nowa miłość – taka, jaka jest pomiędzy Ojcem i Synem. Już nawet nie miłość podobna do niej, na jej "podobieństwo", ale ta sama. Duch, który jednoczy Ojca i Syna, zostaje posłany, tym, którzy uwierzyli w zbawczą śmierć i zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu. "Miłość rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego..." (Rz 5,5).

Póki jesteśmy "w drodze", jest to miłość naznaczona krzyżem, cierpieniem. Miłość, która przyjmuje kochaną osobę, jak Jezus przyjął nas. Miłość Jezusa do nas zabiła Go. Lecz gdy Zmartwychwstały przyjdzie w chwale – w nas, w świecie w pełni zapanuje Miłość Trójcy, w której osoby kochające się nie zadają sobie więcej śmierci...

Również obecnie, w epoce post-rewolucyjnej, kiedy nic nikomu się nie chce poza "świętym" spokojem – a jeżeli ktoś protestuje, to właśnie dlatego, by go sobie zapewnić – obserwujemy próbę zaspokojenia pragnienia tworzenia wspólnoty. Demokracja w krajach tzw. Zachodu, zdaje się być szansą dla ustanowienia równości między ludźmi. Tylko niestety, okazuje się, że nawet, gdy w tych krajach, zespolonych np. w ramach Unii Europejskiej, w bardziej lub mniej niedoskonały sposób udaje się tę równość zbudować, dzieje się to kosztem krajów tzw. Trzeciego świata. Ich poniekąd celowo podtrzymywane ubóstwo i niedorozwój, a więc chłonny rynek dla produktów rozwiniętego świata, staje się ceną zaistnienia tej równości nielicznych bogatych tego świata.

Rodzina jest podstawową społecznością, gdzie objawia się to naturalne pragnienie człowieka życia we wspólnocie, w równości, we wzajemnym szacunku... Tego nikt nie osiągnie sam, w wyniku najszlachetniejszych nawet cech swojego charakteru. Widzimy, że obie wspomniane rewolucje skończyły się okrutnym fiaskiem. Mimo, iż dokonano – można powiedzieć – wszystkiego, co tylko człowiek potrafi uczynić. Przywódcy rewolucji byli całkowicie wolni w swych działaniach. Nikt nie był w stanie zabronić im dokonywania nawet najbardziej śmiałych prób. I wszystko obróciło się przeciw równości, przeciw szacunkowi człowieka do człowieka... Tak też jest w rodzinie, miłość egoistyczna jest tak silna, że nigdy nie pozwoli małżonkom być równymi wobec siebie, szanować siebie tak, by nie zawłaszczać siebie wzajem czy dzieci, by nie wykorzystywać siebie dla własnej wygody. Tylko Krzyż i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa może otworzyć małżonkom drogę do równości i wolności w miłości. Mówiąc o równości, nie mam na myśli tego, że mężczyzna przestaje być głową rodziny, a kobieta odpowiedzialną za prowadzenie domu. Mówiąc o wolności w miłości nie mówię z kolei o "wolnej miłości", o chodzeniu "na boki", ale o miłości, która buduje współmałżonka, która jest darem dla niego, a nie zawłaszczaniem go sobie. Tak jak w Bogu Syn pozostaje Synem, Ojciec Ojcem, Duch Duchem – ale w tym są doskonale równi sobie – tak w rodzinie ojciec rodziny pozostaje ojcem, głową, matka, matką – a dzieci dziećmi. Ale będąc nimi z natury – nie przez umówienie się, arbitralny podział ról – dzięki Krzyżowi Chrystusa i Jego zmartwychwstaniu uczą się, jak być "nawzajem poddanymi sobie w bojaźni Chrystusowej".(Ef 5,21 )

Szczęśliwi jesteśmy, że zostaliśmy zaproszeni, by stanąć pod Krzyżem Chrystusa, który tu w celebracji Eucharystii jest w centrum, i otrzymać moc zmartwychwstałego Chrystusa. Tę Tajemnicę sprawujemy właśnie w czasie Eucharystii: "głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale". Z tego źródła czerpiemy, aby nasycić nasze wrodzone pragnienie wspólnoty. Szczęśliwi jesteśmy, bo jako jedyni na tej ziemi, na tym ziemskim "globie", zostajemy wyswobodzeni z niewoli egoizmu i otrzymujemy moc zmartwychwstania, by budować wspólnotę. I wiemy, pewnością wiary, że osiągniemy swój cel, że nie będziemy pracować na próżno. A także oczekujemy nadejścia tego Dnia, w którym ten świat i MY SAMI zostaniemy "odmienieni" (1 Kor 15, 52). Nasz egoizm zostanie ostatecznie unicestwiony i zrealizuje się, wypełni się w nas doskonała Miłość Trójcy. Dlatego błogosławmy Boga, i dziękujmy Mu...

Krzysztof op