Słodycz i szczęśliwość
Parę moich uwag na marginesie.


Autor, Błogosławiony Henryk Suzo, to XIV-o wieczny dominikanin z Konstancji.

Zaskakuje konkretność zmysłowa Ciała Jezusa i Jego ran. Zadziwia też włączenie w medytację ciała samej osoby rozważającej. Podobnie jest u Dominika, którego modlitwą życia było, wciąż powtarzające się, przyklękanie przed krzyżem. Przychodzi też na myśl tradycja hezychazmu wschodniego. Widzę tu wagę, jaką przywiązywali ci święci do ćwiczenia cielesnego – powiedziałbym fizycznego. Najpewniej dlatego, że niektóre cnoty człowieka mają swe umiejscowienie w naszej sferze zmysłowej, i ani rusz nie można ich „uruchomić” samym tylko myśleniem....

Zwraca uwagę radykalna asceza, wyrzeczenie się przyjemności tego świata. Niezbyt popularna dzisiaj, przy tak „afirmacyjnym” nastawieniu do świata wielu środowisk zachodniego, łacińskiego chrześcijaństwa. Zauważmy jednak, że przy całym "surowym" nastawieniu ascezy bł. Henryka, odrzucajacej przyjemności, które dostarcza ten świat - w samych rozważaniach znajdziemy wiele afirmacji piękna świata, przyrody, jest mowa o "słodyczy", "świeżości", "rozkosznym pięknie"... Wniosek stąd, że życie duchowe to dynamika szarości pustyni i rajskiego kolorytu. Może właśnie dlatego monastyczna wspólnota od Betlejem – współczesne siostry i bracia pustyni - przykładają tak wiele uwagi, by jedzenie było smaczne i różnorodne (przynajmniej to dla gości)?

       Błogosławiony Henryk pisze:

        "...czar rzeczywistości łaski,  bardziej niż cokolwiek porusza serce człowieka ... dlatego gorliwy powinien biegnąć do zdroju tej słodkiej nauki, i rozumienia jej uczyć się u samej krynicy, tam gdzie miała ona jeszcze całą swoją świeżość i rozkoszne piękno" 

  Powrót do Stu rozważań