![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Jacek Woroniecki OP |
![]() |
NAUKA O MODLITWIE
![]() Wiara jako źródło modlitwy |
![]() |
"Sprawiedliwy z wiary żyje."
Rz 1, 17 |
![]() |
Na to, aby Boga chwalić jak należy, aby Mu dziękować za
dobrodziejstwa, jakie nam wyświadcza, przepraszać Go za nasze
niewierności i bunty i prosić o łaski do wytrwania w dobrym,
koniecznym jest dobrze wiedzieć, kim jest Bóg i co dla nas
zrobił, a także, kim jesteśmy my i do czego zostaliśmy przez
Boga przeznaczeni. Innymi słowy, na to, aby modlitwa mogła się
normalnie w naszej duszy rozwijać, musi mieć silne oparcie w
prawdach objawionych przez Boga, że zaś te prawdy są przedmiotem
wiary, przeto wypadnie zastanowić się teraz nad stosunkiem
modlitwy do wiary i zobaczyć, czym wiara winna być dla naszego
życia duchowego. Widzieliśmy już, że modlitwa jest czynnością
naszego rozumu; wypadnie nam teraz zobaczyć, jak wiara dodaje
rozumowi mocy nadprzyrodzonej i jak go prowadzi do źródeł, skąd
ma czerpać wyższe światło Boże do kierowania naszymi czynami.
|
![]() |
Bez wiary o modlitwie chrześcijańskiej mowy być nie może. Umysł
ludzki sobie pozostawiony może odkryć pewne fragmenty prawd
Bożych, ale nigdy nie będą one dość jasne i ścisłe, nigdy nie
dadzą one dość pełnego całokształtu wiadomości o życiu ducha,
aby człowiek mógł się nimi zadowolić i z nich wysnuć obowiązek
ciągłej, stałej, a jednocześnie ufnej a serdecznej modlitwy.
|
![]() |
Dopiero wiara otwiera przed modlitwą jasne drogi. Daje
jej najpierw głębokie uzasadnienie, wykazując z jednej strony
jej konieczność jako służby Bożej, z drugiej jej pożytek dla
człowieka. Następnie wiara wypełnia modlitwę treścią, przez co
jest jakby jej pokarmem, nigdy nie dającym się wyczerpać. Wreszcie
wiara prowadzi modlitwę do natchnionych źródeł Pisma Świętego
i tam uczy ją na tych wzorach Boskiego pochodzenia, jak wyrażać
Bogu wszystkie poruszenia duszy.
|
![]() |
Pierwsze zadanie wiary dostatecznie rozwinęliśmy w początkowych
rozdziałach naszego studium. Pozostanie nam więc zatrzymać się
nad dwoma następnymi i pokazać, jak postęp modlitwy zależy od
gruntownej znajomości prawd wiary i gorącego zainteresowania tym
wszystkim, co się do wiary odnosi, szczególnie zaś od rozmiłowania
się w źródłach wiary: w Piśmie Świętym, w Ewangeliach, Listach
i Psalmach.
|
![]() |
Jeśli tylu katolików, nieraz nawet zacnych i poczciwych,
nie żyje u nas pełnią modlitwy, nieraz nawet skarży się na to,
że ta modlitwa tak mało im daje, to w wielu wypadkach winne
tu jest, przynajmniej częściowo, pewne skrzywienie życia
religijnego, bardzo rozpowszechnione wśród wyższych warstw
naszego społeczeństwa, a zwane fideizmem.
|
![]() |
Fideizm przy pozorach wywyższania wiary nie ufa jej siłom,
obawiając się zawsze, że w zatargu z rozumem musi ona ulec. Stąd
dąży on do uniezależnienia wiary od rozumu i kopie między nimi
głęboki rów, mający na celu zabezpieczyć wiarę od destrukcyjnych
wpływów rozumu.
|
![]() |
Bardzo rozpowszechniony w Europie w pierwszej połowie XIX
wieku, fideizm został ostatecznie potępiony przez Kościół na
soborze watykańskim (w roku 1870) jako nadzwyczaj szkodliwy dla
życia chrześcijan.
|
![]() |
U nas, niestety, wpływ fideizmu do dziś dnia daje się
odczuwać. Mamy wielu wierzących katolików, którzy żyją w
przekonaniu, że o prawdach wiary lepiej jak najmniej myśleć, bo
wszelkie zastanawianie się nad nimi grozi osłabieniem przekonania
o ich wiarygodności. Pewną bezmyślność w dziedzinie wiary,
obojętność na jej treść rozumową, nawet ślepotę uważają oni
za konieczne zalety wiary, bez których może ona być na wielkie
niebezpieczeństwo narażona.
|
![]() |
Jasne jest chyba, że takie pojmowanie wiary jest dla życia
duchowego fatalne. Jeśli Bóg nam objawił tajemnice swego życia
ukrytego, jeśli nam objawił tyle prawd, odnoszących się do
naszego przeznaczenia; jeśli dla uprzystępnienia nam całej tej
nauki objawionej zesłał swego Syna Jednorodzonego, swe Słowo
Odwieczne — Zbawiciela, który w tak prostych a głębokich wyrazach
sformułował podstawowe dane wiary; jeśli wreszcie przez tegoż
Syna ustanowił Kościół święty i obdarzył go darem nieomylnego
nauczania prawd objawionych, toć chyba nie dlatego, abyśmy się
starali o tych prawdach jak najmniej myśleć, abyśmy się od nich
odgradzali jakimś murem bezmyślności.
|
![]() |
Przeciwnie, już od pierwszych wieków Kościół żądał, aby wierni
byli, podług słów o. Morawskiego, "święcie ciekawi" prawd wiary,
a św. Piotr sformułował to w pierwszym Liście w tych słowach:
Bądźcie zawsze gotowi do zadośćuczynienia każdemu, kto
domaga się od was sprawy o tej nadziei, która w was jest
(3, 15). To znaczy, że każdy w miarę tego, na co mu jego rozwój
umysłowy pozwala — powinien być w stanie uzasadnić swą wiarę i
nadzieję i pokazać tym, którzy go o to pytają, że nie bezmyślnie
przyjął te prawdy, ale że jest o nich rozumnie przekonany. Ma
się rozumieć, że obowiązek ten wzrasta wraz z rozwojem umysłowym
i wykształceniem. Ludzie, posiadający wyższe wykształcenie,
winni i swe życie religijne podnieść do równego poziomu z
innymi dziedzinami myśli, inaczej sami są odpowiedzialni za
ten rozdźwięk, tak często spotykany wśród inteligencji, między
ogólną kulturą umysłową a wiadomościami życia religijnego,
pozostającymi nieraz na poziomie wprost dziecinnym.
|
![]() |
I cóż dziwnego, że wtedy modlitwa kuleje i ciąży! Jakże tu z
pełną ufnością zwracać się do Boga Ojca, skoro się nie ma jasnego
pojęcia o Jego nieskończonych doskonałościach, skoro nawet nieraz
te pojęcia są zanieczyszczone najróżniejszymi uprzedzeniami,
którym nie potrafiło się przeciwstawić nic innego, jak strusią
taktykę niemyślenia o nich wcale!
|
![]() |
Jakże tu wytworzyć sobie serdeczny stosunek z Chrystusem
i czerpać z nieskończonych skarbów Jego Najświętszego Serca
otuchę i moc do walk życiowych, skoro się nie ma najmniejszego
zainteresowania do prawd wiary, odnoszących się do Jego Osoby,
skoro nawet nosi się może w podświadomości różne wątpliwości,
zaczerpnięte ze współczesnej atmosfery umysłowej, o Jego Boskim
charakterze i posłannictwie!
|
![]() |
To samo :można powiedzieć o sakramentach świętych z
Eucharystią na czele, o Kościele, o Matce Najświętszej i świętych
Pańskich. Wszystkie te tak obfite źródła mające zasilać naszą
modlitwę, nic nam nie dają, skoro nie okazujemy najmniejszego
zainteresowania nimi, skoro pozwalamy im porastać chwastem
uprzedzeń i sądzimy, że jedynym naszym wobec nich obowiązkiem
jest ślepo wierzyć i jak najmniej się nad nimi zastanawiać.
|
![]() |
Modlitwa wtedy przetwarza się w czcze marzycielstwo, okraszone
od czasu do czasu wzruszeniami natury uczuciowej. Dusza się w
niej rozmazgaja, traci hart i zrozumienie służby Bożej; z czasem
nawet, gdy uczucia w inną stronę się zwrócą i przestaną modlitwę
zasilać, potrafi ona o Bogu zupełnie zapomnieć.
|
![]() |
Tymczasem żywa, oświecona, utrzymana na poziomie ogólnego
wykształcenia i wciąż pogłębiana gorącym zainteresowaniem prawdami
objawionymi, tą świętą ciekawością rzeczy Bożych, jest wiara dla
modlitwy niewygasającym nigdy źródłem odrodzenia i ochłody. Wtedy
się wie,. kogo się chwali i za co, wtedy nie brak pobudki do
dziękowania Bogu ani do przepraszania Go, wtedy też wiadomo, o
co Go prosić i jak Mu najważniejsze sprawy życia polecać. Wiara
staje się prawdziwym pokarmem modlitwy, ona ją żywi, oświeca,
rozgrzewa, ona nią kieruje i sprawia, że człowiek, im więcej się
modli, tym więcej się do wiary przywiązuje, a im więcej się do
wiary przywiązuje, tym chętniejszym się staje do modlitwy.
|
![]() |
Wielką pomoc wiara otrzymuje od daru Ducha Świętego, który
nazywamy "rozumem". Nadzwyczajna pomoc Ducha Pocieszyciela,
która się ukrywa pod tą nazwą, daje nam pewien bezpośredni
wgląd w prawdy wiary, pewne intuicyjne ich przenikanie. W samej
wierze zawsze konieczne jest pewne rozumowanie, dające nam
możność dokładniejszego poznania tajemnic objawionych. Otóż w
modlitwie rozumowanie to może nieraz zbyt dużo miejsca zajmować,
może nawet przesunąć punkt ciężkości na sam proces rozmyślania,
odsuwając na drugi plan miłosne wyrywanie się woli do Boga.
|
![]() |
Dar rozumu zapobiega temu całkowicie; najściślej związany z
cnotą miłości, z niej biorąc swój początek i wzrastając z jej
wzrostem, upraszcza on proces wiary i daje to głębokie wniknięcie
w tajemnice Boże bez zbytnich rozumowań i dociekań. Tym się
tłumaczy to nieraz zadziwiające pojmowanie prawd wiary przez ludzi
prostych, niewykształconych, ale gorąco oddanych modlitwie!
|
![]() |
Naturalnie, nie idzie o to, aby rozumowe poznanie prawd
wiary, w miarę jak jest możliwe, miało być niepotrzebne lub
szkodliwe dla modlitwy. Owszem, jakeśmy widzieli, jest ono dla
niej koniecznym przygotowaniem, ale w samym procesie modlitwy
wiara potrzebuje pewnego uproszczenia i to właśnie daje jej dar
rozumu, zastępujący częściowo dyskursywne rozmyślanie intuicyjnym
wglądem w głąb objawionych tajemnic. Oczywiście, że o tym, aby
się stały one tak zrozumiałe, jak przyrodzone prawdy rozumowe,
mowy być nie może; tajemnica zawsze zostaje tajemnicą, a pomoc
Ducha Świętego sprawia tylko, że zewnętrzne je uzasadnienia
stają się coraz jaśniejsze i że pewnymi analogiami z dziedziny
przyrodzonej możemy utworzyć sobie prostsze i dokładniejsze
pojęcia o jej treści wewnętrznej.
|
![]() |
Wiara jest więc pierwszorzędnym źródłem modlitwy, nie dającym
się niczym zastąpić. Ona to sprawia, że modlitwa nasza staje się
czynnością rozumną, świadomą swych zadań i swych celów i zdolną
wywrzeć na całe nasze życie moralne potężny i trwały wpływ.
|
![]() |
Kto chce więc modlitwę swą na silnych oprzeć podstawach,
winien położyć pod nią silny fundament wiary. Gruntowna znajomość
katechizmu, wciąż pogłębiana, w miarę jak się umysł rozwija i
dojrzewa, musi tu być postawiona na pierwszym miejscu, bez niej
modlitwa nigdy nie dojdzie do pełni rozkwitu.
|
![]() |
Oprócz jednak samego katechizmu, czy też nauki wiary, są
jeszcze i inne źródła, mogące bardzo wydatnie zasilić naszą wiarę,
a z nią i modlitwę. Mamy tu na myśli Pismo Święte, które jako
pokarm dla modlitwy jest w naszych czasach mało uwzględniane.
|
![]() |
Tłucze się jeszcze w naszych sferach katolickich mniemanie, że
Pisma Świętego wiernym czytać nie wolno, że jeśli nawet Kościół
na czytanie go pozwala, to czyni to niechętnie, widząc w tym
jakby jakieś naleciałości protestanckie. Mniemanie to jest z
gruntu fałszywe. Jeśli niegdyś, w czasach wielkiego podniecenia
zagadnieniami religijnymi, Kościół widział się zniewolonym
ograniczyć prywatne czytanie Pisma Świętego przez wiernych,
to dziś, w epoce obojętności religijnej — wprost przeciwnie,
gorąco pragnie, aby wierni obficie z tego źródła natchnionego
czerpali. (...)
|
![]() |
Dla życia modlitwy znajomość Pisma Świętego ma niesłychane
znaczenie. Przez swe natchnione słowo sam Bóg uczy nas wprost
modlić się, sam niejako kieruje naszą myślą i porywami naszej
woli, i naszego serca. Z natchnionych Jego słów czerpiemy formuły
i wyrażenia, najlepiej oddające wszystkie nastroje duszy ludzkiej
wobec wielkich zagadnień życia religijnego; modlitwa, ujęta w
krótkie a tak wyraziste zdania, nabiera jakiejś mocy, której myśl
ludzka, pozostawiona sama sobie, zdobyć nie potrafi. Oczytanie w
Piśmie Świętym nadaje życiu modlitwy szczególny ton namaszczenia,
a jednocześnie prostoty i siły; uczymy się do Boga mówić prościej,
krócej, ale wyraziściej i silniej, i powtarzane bez końca te
same modlitwy natchnione dla tej właśnie prostoty i siły nigdy
nas nie znudzą.
|
![]() |
Na pierwszym miejscu postawimy Ewangelie, w których modlitwa
winna bez ustanku szukać swego pokarmu i orzeźwienia. Sama
osoba Zbawiciela, za którego pośrednictwem wszystkie nasze
modlitwy wznoszą się do nieba, jest punktem centralnym modlitwy
chrześcijańskiej, a gdzież można ją lepiej poznać, jak nie w
tych cudownych kartach ewangelicznych, które nam Jego Boską
postać uwieczniły do końca świata. I nie wystarcza raz czy dwa
razy pobieżnie przeczytać Ewangelie: trzeba je wciąż mieć w ręku
i powoli, przeżuwając każde niemal słowo, przetwarzać sobie na
własne swe dobro ich niezrównaną zawartość.
|
![]() |
Każda władza duszy znajdzie tam swój pokarm. Rozum,
czytając proste, a tak promienne słowa Zbawiciela, łatwiej
sobie przyswoi prawdy wiary, bardziej abstrakcyjnie podane w
katechizmie. Wola i serce, każde na swój sposób, silniej się
przywiążą do Jego świetlanej postaci poznanej w konkretnych
ramach cudownych opowiadań ewangelicznych, a to przywiązanie
stanie się z czasem duchem ożywczym całej modlitwy. Wyobraźnia,
ujęta czarem prostego opowiadania, wchłonie powoli to całe tło,
na którym się życie Zbawiciela rozgrywa, i z czasem stanie się
ono tłem całej naszej modlitwy. Wreszcie i pamięć przyswoi sobie
cały szereg krótkich jędrnych wyrażeń, zwrotów, wykrzyków duszy,
które potem staną się punktem wyjścia lub punktem oparcia dla
całego procesu modlitwy.
|
![]() |
Takie słowa Zbawiciela, jak Módlcie się, abyście nie weszli
w pokusę (Mt 26, 41), Miejcie wiarę w Boga (Mk 11,
22), Jednego potrzeba. Maria najlepszą cząstkę obrała, która
od niej odjęta nie będzie (Łk 10, 42), Już nie będę was
zwał sługami, (...), ale was nazwałem przyjaciółmi (J 15,
15) i szczególnie te najczcigodniejsze, które wypowiedział w
Ogrodzie Oliwnym lub na krzyżu, jak Nie moja wola, ale twoja
niech się stanie wszystkie one winny być na zawsze obecne w
pamięci wiernych, aby umysł wciąż do nich się zwracał i z nich
czerpał światło i siłę do modlitwy.
|
![]() |
Podobnie i niektóre słowa z otoczenia Chrystusa do
Niego wypowiedziane tak bardzo się nadają, aby służyć naszej
modlitwie za punkt wyjścia; takie np. odezwanie się apostołów,
jak Panie, naucz nas modlić się (Łk 11, 1), w odpowiedzi
na co Zbawiciel nauczył ich Modlitwy Pańskiej, lub też Panie,
wzmocnij w nas wiarę (Łk 17, 5), albo też choćby te słowa
św. Tomasza apostoła: Pan mój i Bóg mój (J 20, 28),
lub też św. Piotra: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa
żywota wiecznego (J 6, 69), albo wreszcie ten gorący krzyk
duszy tegoż św. Piotra: Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję
(J 21, 15) i tyle innych. Wszystkie one mają w sobie tę dziwną
jakąś własność, że podług wyrażenia Matki Marceliny Darowskiej,
tak łatwo rozwijają się w modlitwę.
|
![]() |
To samo można powiedzieć i o Dziejach Apostolskich,
o Apokalipsie (Przyjdź, Panie Jezu, Ap 22, 20), o
Listach Katolickich (Bóg jest miłością, 1 J 4, 8),
a szczególnie o Listach św. Pawła, którego krótkie a jędrne
porywy do Chrystusa nie przestaną nigdy być źródłem radości i
pocieszenia dla dusz wiernych, dla których żyć jest Chrystus,
a umrzeć zysk (Flp 1, 21), które to jedno pragnienie mają,
aby być rozwiązanym i być z Chrystusem (Flp 1, 23).
|
![]() |
Naturalnie, że i Stary Testament nie powinien być jako
źródło modlitwy pomijany. Zarówno w zaraniu dziejów ludzkich,
jak i później, gdy Bóg powoli kształtował sobie lud wybrany i
sam wychowywał go do swej służby i do modlitwy, znajdujemy w
postaciach patriarchów, proroków i innych wielkich mężów cudowne
wzory sług Bożych, a w ich słowach i modlitwach przeobfity
materiał do modlitwy.
|
![]() |
Ale spośród ksiąg Starego Testamentu wysuwa się na czoło
jedna, którą jej doniosłość dla modlitwy każe stawić na
pierwszym miejscu, nawet przed Nowym Testamentem, a jest
nią Psałterz. Psalmy — to pieśni modlitewne, powstałe ze
współdziałania geniuszu religijnego Izraela z natchnieniem Ducha
Świętego; stąd ich zupełnie wyjątkowe miejsce w dziejach modlitwy,
stąd i rola uprzywilejowana, jaką posiadają i posiadać będą po
wieki w publicznym nabożeństwie Kościoła.
|
![]() |
Psałterz w stu pięćdziesięciu pieśniach — modlitwach,
pochodzących w przeważnej części od króla — proroka Dawida,
obejmuje całą skalę duszy ludzkiej i na wszystkie jej nastroje,
na wszystkie jej porywy, pragnienia, zmagania się i bóle
znajduje wyraz jasny, prosty, a tak przejmujący, jak żadne
słowa ludzkie. Kto po raz pierwszy otworzy taki np. Psalm 102,
ten będzie musiał sobie powiedzieć: "Nie! tak nigdy jeszcze
nie dziękowałem Bogu za to, co dla mnie zrobił". Podobnież nie
przepraszał Boga z głębi duszy za grzechy, kto do Niego nie
wołał słowami Psalmu 50: Zmiłuj się nade mną, Boże, według
wielkiego miłosierdzia Twego, a według mnóstwa litości Twojej
zgładź nieprawość moją.
|
![]() |
Toteż powrót do Psałterza, jako do tej książki do
nabożeństwa, której się nigdy z rąk nie wypuszcza, jest dziś
jedną z najpilniejszych potrzeb odrodzenia religijnego. Jego
nie zastąpią nigdy zbiory modlitw największych świętych, nie
mówiąc już o różnych książeczkach do nabożeństwa, układanych
przez różne dusze pobożne, a mogących nieraz bardziej zrazić do
modlitwy niż do niej zachęcić. Jeden jest nauczyciel wasz
mawiał Chrystus do swych uczniów. Toteż za Nim jednym możemy bez
znudzenia powtarzać te same słowa modIitwy, bo On w nie włożył
coś ze swej nieskończonej mądrości i mocy Bożej, tak iż umysły
ludzkie nigdy ich głębi nie zdołają wyczerpać. Ludzkie utwory,
choćby najświętsze i najpobożniejsze, mieć tego nie mogą. Toteż
niesłychanie rzadkie będą między nimi takie, które by miały trwałą
wartość, a i one zawsze do Psalmów; do Pisma Świętego nas w końcu
doprowadzą, jemu zawdzięczając swą moc oddziaływania na dusze.
|
![]() |
Tak się nam przedstawia zagadnienie stosunku modlitwy do
wiary i do tych źródeł, u których wiara powinna modlitwę wciąż
poić. Zapewne, że Pismo Święte, nie będąc jedynym źródłem
objawienia, nie jest i jedynym źródłem modlitwy. Podanie
kościelne, ten żywy i nie milknący nigdy głos Kościoła
nauczającego i modlącego się, jest w całym swym wiekowym
rozwoju nie mniej potężnym źródłem modlitwy chrześcijańskiej,
a jednocześnie i szkołą społeczną modlitwy dla wiernych.
|
![]() |
Na zakończenie zwróćmy jeszcze uwagę na jedno poszczególne
źródło, do którego wiara i modlitwa nieraz powinny przyjść po
podnietę, a mianowicie: żywoty świętych. Zapewne, że modlitwy
przez nich ułożone i napisane książki nie będą mogły nigdy
zająć miejsca Pisma Świętego. "Naśladowania" nie wolno stawiać
przed Ewangeliami. Ważniejszym dla nas od modlitw przez nich
ułożonych — między nimi są cudowne, że wymienimy tylko hymny
eucharystyczne świętego Tomasza z Akwinu i jego modlitwy, modlitwy
św. Katarzyny Sieneńskiej, św. Gertrudy, św. Bernarda i tylu,
tylu innych — ważniejszym dla nas jest ich życie przeniknięte
modlitwą. Dopiero na jego tle zrozumiemy modlitwy przez nich
ułożone, ale jednocześnie przekonamy się, że są one odbiciem
ich wiary i miłości, karmionej bezustannie życiem liturgicznym
Kościoła i tym, co jest jego rdzeniem — Pismem Świętym.
|
![]() |
Modlitwie w życiu świętych należałoby poświęcić też
osobno nieco miejsca. Tu tylko zaznaczam, że i to źródło
pokrzepienia wiary i zagrzania modlitwy nie powinno być pomijane,
byleby naturalnie nie brać do ręki tandety hagiograficznej,
przedstawiającej świętych jako coś nieżywego, doskonałego,
bez wysiłku niemal — jakby jakieś maszyny do robienia cudów,
ale sięgnąć po takie tylko żywoty, które przedstawiają świętych
jako .i z krwi i kości, podległych słabościom naszej natury, ale
umiejących je przemóc siłą ducha za pomocą łaski i modlitwy.
|
![]() |
Spis treści |