![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Jacek Woroniecki OP |
![]() |
NAUKA O MODLITWIE
![]() Modlitwa za bliźnich |
![]() |
"Módlcie się wzajem za siebie, abyście byli zbawieni;
albowiem wiele może ustawiczna prośba sprawiedliwego." Jk 5, 16 |
![]() |
Rozważania poprzedniego rozdziału nie wyczerpały jeszcze
zagadnienia, o co winniśmy w modlitwie prosić Boga. Mówiliśmy
tam bowiem tylko o tym, co się do nas samych odnosi i do naszego
stosunku do Boga. Tymczasem modlitwa sięga szerzej; ona obejmuje
nasz stosunek do bliźniego; dobro bliźniego też powinno być
przedmiotem naszych modlitw.
|
![]() |
Obowiązek ten wypływa z celu świata, jakim jest chwała
Boża. Kto jest na chwałę Bożą czuły, ten nie może się zadowolić
tymi nielicznymi jej promieniami, które sam z ziemi do nieba
posyła, on musi pragnąć, aby ziemia najobficiej promieniowała
chwałą Bożą, i winien się do tego w miarę swych sił przyczyniać. W
ten sposób z miłości Boga i dbałości o Jego chwałę wypływa miłość
bliźniego i dbałość o jego dobro. W miarę jak swoim wysiłkiem
sprawiamy, że bliźni lepiej Bogu służy, zwiększamy chwałę, która
się Bogu od świata należy i sprawiamy, że sam bliźni zbliża się do
Boga, największego swego dobra i źródła szczęścia wiecznego. Stąd
miłość Boga i miłość bliźniego są z sobą nierozłączne, mając
jedna w drugiej swe źródło, podnietę i sprawdzian.
|
![]() |
Już w dziedzinie przyrodzonej człowiek może silnie oddziaływać
jeden na drugiego. Bóg dał nam naturę społeczną, to znaczy, że
nasz rozwój osobisty jest w swych najistotniejszych składnikach
i przejawach uzależniony od otaczającego nas społeczeństwa,
tak iż nikt sam bez pomocy sobie podobnych nie może dojść do
jakiego takiego stopnia doskonałości swego życia duchowego. Toteż
oddziaływanie wzajemne wypełnia całe nasze życie, przejawiając
się w niezliczonych formach i postaciach. Niewystarczalność
jednostki ludzkiej w dziedzinie przyrodzonej skłania ją wciąż do
szukania oparcia u innych jednostek, czy to pojedynczo wziętych,
czy też zrzeszonych między sobą, do podziału pracy, do wymiany
rezultatów tej pracy itd., co wszystko razem składa się na tak
zwane życie społeczne.
|
![]() |
Porządek nadprzyrodzony nic tu nie zmienia; owszem, on też,
przystosowując się całkowicie do społecznej natury człowieka,
przybiera społeczne kształty Kościoła i wszystkie podstawowe
prawa życia społecznego. Poza tym i samo przyrodzone życie
społeczne przez kontakt z czynnikami życia nadprzyrodzonego
zostaje oczyszczone ze skrzywień skażonej natury ludzkiej,
podniesione do wyższego rzędu i wciągnięte w granice królestwa
Bożego, w którym wszystko; nawet czynności społeczne, polityczne
i ekonomiczne winny być skierowane do ostatecznego celu życia
człowieka na ziemi. Najdalej to wzajemne przenikanie się
czynników przyrodzonych i nadprzyrodzonych doszło w dziedzinie
życia rodzinnego, gdzie przez ustanowienie sakramentu małżeństwa
Chrystus nadał tej komórce życia społecznego, jaką jest rodzina,
charakter związku nadprzyrodzonego.
|
![]() |
I wzajemne przeto modlitwy, jakie wierni zanoszą jedni
za drugich, nie są niczym innym, jak zastosowaniem w porządku
nadprzyrodzonym tej konieczności pomagania sobie wzajem, która w
samej naturze człowieka jest złożona. Modlitwy wzajemne nie były
zresztą obce i religiom pogańskim, gdzie niestety jednak bardzo
często bywały spaczone różnymi przesądnymi praktykami. Stary
Testament zawiera co do nich różne przepisy Boskiego pochodzenia,
mające je chronić od zanieczyszczeń ze strony sąsiednich ludów
pogańskich, i widzimy, że praktyka modlitwy za bliźnich żywych i
umarłych jest tam silnie ugruntowana. Dopiero jednak Objawienie
Nowego Testamentu ukazało w całej pełni tę naukę o nadprzyrodzonej
solidarności dusz, którą nazywamy świętych obcowaniem. Wzór
Chrystusa, Jego śmierć ofiarna na krzyżu za nas wszystkich,
Jego modlitwy, następnie nauka św. Pawła o ciele mistycznym
Chrystusa, które stanowią wszyscy wierni, wreszcie praktyka
pierwszych chrześcijan, wszystko to razem otwarło przed nami
nieograniczone pole wymiany wzajemnych usług i pomocy, jakie w
dziedzinie nadprzyrodzonej winniśmy sobie wyświadczać w dążeniu
do wspólnego celu.
|
![]() |
Jak w stosunku do nas samych, do naszego zbawienia, podobnie i
w stosunku do dusz bliźnich Bóg chciał nam użyczyć czegoś ze swej
nieskończonej mocy i przyczynowości sprawczej, tak iż byśmy mogli
nie tylko w dziedzinie przyrodzonej, ale i nadprzyrodzonej być
dla nich w pewnej mierze przyczyną dóbr nieskończonych. Podobnie
jak dla nas samych, tak i dla bliźnich nie mógł On nam tu dać
siły twórczej, ale nam dał moc błagalną, dzięki której możemy
wyprosić sobie lub innym te łaski i dobrodziejstwa, które sam
postanowił nam dać przez nasze lub cudze modlitwy.
|
![]() |
Ta moc błagalna, rozciągająca się na bliźniego sprawia, że w
Kościele jest wieczna wymiana wartości nadprzyrodzonych. Modlitwa
pojedynczego człowieka i wszystkie jego prace, cierpienia,
zasługi, słowem wszystko, co natchnione intencją może się
stać modlitwą, wszystko to może być przelane na rachunek innej
jednostki i stać się jej dobrem w tej mierze, w jakiej ona jest
zdolna korzystać z dóbr nadprzyrodzonych. Naturalnie nie dzieje
się to bezpośrednio, ale zawsze przez pośrednictwo Chrystusa; On
jest tym łącznikiem między wiernymi, głową ciała mistycznego.
|
![]() |
I solidarność ta nie ogranicza się do życia doczesnego,
ona przekracza granice śmierci, pozwalając na wymianę wartości
nadprzyrodzonych między tymi, co pozostają na świecie, a tymi,
co już opuścili jego podwoje. Duszom cierpiącym w czyśćcu możemy
nieść ciągłą pomoc w wypłacaniu się sprawiedliwości Bożej przez
to wszystko, co może tu mieć charakter zasługi, szczególniej zaś
przez modlitwę. Natomiast dusze, które już doszły do oglądania
chwały Bożej w niebie, aktami swej bezmiernej miłości mogą
nas zasilać i wypraszając nam nowe łaski, wzmacniać w zapasach
życiowych.
|
![]() |
Z tej nauki o świętych obcowaniu wynika dla nas cały szereg
ścisłych obowiązków. W życiu naszym nadprzyrodzonym dużo
zawdzięczamy modlitwie innych, przede wszystkim modlitwom
Kościoła, który nigdy nie przestaje zanosić przed tron Boży
swych próśb za wszystkich wiernych; następnie zaś, w mniejszym
czy większym stopniu, modlitwom poszczególnych osób ściślej
z nami związanych. Wkłada to na nas obowiązki odpłacenia za
łaski wymodlone, a możemy to uczynić tylko modlitwą, za pomocą
której stajemy do współpracy z Opatrznością Bożą w wielkim
dziele rozdziału łask, jakie mają być przez modlitwy udzielone
światu.
|
![]() |
Modlitwa za bliźnich w ten sposób podwójnie nas obowiązuje:
raz z tytułu ogólniejszego — chwały Bożej, do której szerzenia
winniśmy wszelkimi środkami, a więc przede wszystkim modlitwą,
z bliźnim współdziałać; następnie zaś z tytułu społecznej
solidarności między ludźmi, która w dziedzinie nadprzyrodzonej
nie zmniejsza się, ale raczej jeszcze wzmaga, i która żąda od
nas czynnego udziału w wymianie wartości nadprzyrodzonych.
|
![]() |
Z tego jednak drugiego tytułu w modlitwach naszych za
bliźnich musi być osobny porządek, jakby pewna hierarchia. Im
bardziej jesteśmy z kimś związani, im więcej mu zawdzięczamy,
czy to w porządku przyrodzonym, czy też nadprzyrodzonym, tym
ściślejszy jest nasz obowiązek modlenia się zań. Nie wolno nam tu
kierować się tylko sympatiami, i aczkolwiek przyjaźń, sympatie i
upodobania mogą nas pobudzić do modlitwy za najbardziej oddalone
od nas dusze, to jednak na pierwszym miejscu będą zawsze ci,
z którymi nas Opatrzność Boża szczególnymi więzami przyrodzonymi
czy nadprzyrodzonymi związała.
|
![]() |
A więc ci, którym życie i wychowanie zawdzięczamy, tj. rodzice,
nieraz dziadkowie, o ile ich znamy i w wychowaniu naszym udział
brali; następnie małżonkowie i własne dzieci, jeśli kto wstąpił
w związki małżeńskie, a Bóg go potomstwem obdarzył; wreszcie
rodzeństwo i bliżsi krewni, oto najszczuplejsze grono najbliższych
bliźnich, które ma szczególne prawo do naszych modlitw.
|
![]() |
Życie rodzinne zawiera nieraz duże trudności, zarówno
w stosunkach dzieci do rodziców, jak i rodziców do dzieci
lub rodzeństwa i krewnych między sobą. Aby sprostać tym
podstawowym obowiązkom i w duchu chrześcijańskim je spełniać,
trzeba na modlitwie je rozważać, trzeba prosić o pomoc Bożą do
ich wypełnienia i dla siebie, i dla tych najdroższych istot,
którym by się chciało nieba przychylić. Nieraz dopiero w świetle
modlitwy te obowiązki wystąpią w całej pełni; zrozumie się wtedy
ich doniosłość i dojrzy jednocześnie, jak się je zanieczyszczało
miłością własną.
|
![]() |
Naturalnie, że inne stosunki, nie oparte na związku krwi,
mogą na równi ze stosunkami rodzinnymi zdobyć sobie szczególne
prawa do naszych modlitw. Wychowawcy i dobroczyńcy, przyjaciele,
przełożeni lub podwładni, jak np. w życiu zakonnym, nieraz
nie mniej niż najbliżsi krewni winni zająć naszą myśl i serce
na modlitwie. Tu też modlitwa powinna zarówno wypłacać długi
wdzięczności, jak i oświetlać obowiązki, nie sposób bowiem, aby
człowiek nie przejrzał jasno swych obowiązków względem tych osób,
za które się szczerze modli.
|
![]() |
Jest jednak jeszcze jedna kategoria osób, co do której
mamy szczególne obowiązki modlitwy — są to nasi wrogowie lub
- jeśli, dzięki Bogu, wrogów nie mamy — nasi przeciwnicy,
ci wszyscy, z którymi nas coś poróżniło, do których jesteśmy
skłonni mieć pewną niechęć. Zbyt łatwo zapominamy o tym, że w
nauce Chrystusa Pana nie wystarcza w stosunku do takich osób
stanowisko tylko negatywne, nierobienie im zła, niemszczenie
się na nich, nieodpłacanie im złem za złe. Chrystus żąda od
nas względem nich pozytywnych czynów miłości i w tej czynnej
miłości nieprzyjaciół widzi charakterystyczną cechę swej
nauki w porównaniu z niezdolną jeszcze do tego etyką Starego
Testamentu. Słyszeliście, iż powiedziano: ...będziesz
miał w nienawiści nieprzyjaciela twego. A ja wam powiadam:
Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was mają
w nienawiści, a módlcie się za prześladujących i potwarzających
was (Mt 5, 43-44). W praktyce od modlitwy trzeba zaczynać;
do dobrego uczynku względem przeciwnika nie zawsze nadarza
się sposobność, ale modlić się za niego zawsze można, a nic
tak dobrze jak modlitwa nie usposobi do darowania uraz i do
prawdziwie chrześcijańskiego umiłowania tych, na których serce się
zżyma. Jakże tu potem odmówić jakiegoś małego dobra człowiekowi,
dla którego się błagało o stokroć większe dobra Boże.
|
![]() |
Nie tylko jednak bliźni pojedynczo wzięty ma być przedmiotem
naszych modlitw. Zrzeszenia ludzkie, do których należymy, nie
mniej potrzebują łaski i świateł Bożych, i im też muszą one być
zdobyte błagalną modlitwą wiernych.
|
![]() |
Na pierwszym miejscu postawmy Kościół Chrystusowy, to
największe zrzeszenie ludzkie o nadprzyrodzonym charakterze. Ono
ma nam zapewnić te wszystkie środki, bez których zbawienia uzyskać
nie możemy: czystość nauki wiary i obyczajów, sakramenty święte
z Najświętszą Ofiarą na czele, wychowanie chrześcijańskie i
pokierowanie zgodne z zasadami chrześcijańskimi całym naszym
życiem. Na to jednak, aby Kościół mógł to wielkie swe zadanie
spełnić, potrzebuje on wielkich pomocy nadprzyrodzonych, a te
po części muszą mu być zdobyte modlitwą wiernych.
|
![]() |
Kościół jest tą skałą, której nic zniszczyć nie potrafi i
która przetrwa do końca wieków, jest on nieomylny w rzeczach
wiary i obyczajów, tak iż za jego nauką zawsze bez najlżejszego
wahania iść winniśmy. Ale błędnie by rozumował ten, kto by z tego
wyprowadzał wniosek, że Kościół, obdarzony takimi nadprzyrodzonymi
przywilejami, nie potrzebuje modlitw wiernych. Zapewne, że te
istotne własności trwałości i nieomylności są mu zapewnione bez
względu na nasze modlitwy, ale sposób, w jaki on swą misję będzie
wypełniać, jest w wysokim stopniu od nich zależny.
|
![]() |
Dzieje dwudziestu wieków chrześcijaństwa uczą nas zresztą
bardzo wyraźnie, że ten Kościół, aczkolwiek niezmienny w swych
istotnych cechach, nie zawsze z równą siłą promieniował wokoło
siebie dobrą nowiną Chrystusa. Raz go widzimy potężniejszym,
czystszym, świętszym, w innych zaś okresach dziejowych moc jego
i świętość zmniejsza się i nie jaśnieje tak czystym blaskiem.
|
![]() |
Otóż to falowanie tak wyraźne w dziejach Kościoła dowodzi,
że przyrost łask bywa w nim rozmaity i że dla wypełnienia swoich
odwiecznych zadań potrzeba mu ich jak najwięcej. I wierni mają
tu wielką rolę do wypełnienia nie tylko doskonałością swego
życia, ale i modlitwą. Będąc członkami jednego mistycznego
ciała Chrystusowego, jakim jest Kościół, każdym czynem,
mającym wartość zasługi, wzmagają oni moc nadprzyrodzoną tego
Kościoła. Szczególnie jednak modlitwy, zanoszone za Kościół,
za jego Głowę widzialną — Namiestnika Chrystusowego, Ojca
Świętego, za episkopat, za duchowieństwo, za zakony męskie i
żeńskie, za wszystkich wiernych jako całość, słowem, za całe
ciało Chrystusowe, szczególnie one to wzmagają łaski, które Bóg
Kościołowi przeznaczył, aby nadać mu przez nie więcej jedności,
spoistości i świętości. I nad Kościołem rozwieszone są niejako
nieskończone łaski Boże, które jednak muszą być dopiero wymodlone
przez wiernych. Tyle łask Bóg daje Kościołowi bez naszych próśb,
są jednak takie, które uzależnił od naszych modlitw; więc jeśli
chcemy podnieść atmosferę duchową Kościoła, mieć w nim więcej
gorliwych kapłanów i świętych dusz, to musimy się o to gorąco
modlić.
|
![]() |
Zresztą to pewne podnoszenie się i obniżanie poziomu życia
duchowego w Kościele nie zawsze odbywa się jednocześnie na całym
świecie. W jednych krajach może się ono podnosić, kiedy w innych
może właśnie znajdować się w chwili upadku. Nie pomijając więc
ogólnych potrzeb Kościoła, jego promieniowania na niewierzących
w krajach niewiernych, jego walk i zmagań, obejmujących świat
cały, w szczególności winniśmy modlić się o spełnienie jego
odrębnych potrzeb w naszym kraju, za tych, których u nas Duch
Święty postawił, aby rządzili Kościołem Bożym (Dz 20,
28), za nasze duchowieństwo, jego stały i większy niż dotąd
przyrost, jego wychowanie i wykształcenie, jego gorliwość w
duszpasterstwie i świętość w życiu osobistym. Prócz niezliczonych
łask, jakie Bóg nam daje bez próśb naszych, dla Kościoła w Polsce
przygotowane są łaski, które muszą być wymodlone przez wiernych,
Bóg bowiem wszystkich nas wzywa do współpracy w odrodzeniu
tej cząsteczki mistycznego ciała Chrystusowego, jaką jest
Polska katolicka. Odrodzenie życia religijnego w Polsce musi
być wymodlone; od modlitw, jakie będą z Polski wznosić się ku
niebu, zależeć będzie i podniesienie poziomu duchowieństwa, i
zwiększenie powołań, i rozwój życia zakonnego, i cała ta tężyzna
duchowa, którą Bóg gotów w całej pełni nam dać, ale którą musimy
u Niego wybłagać.
|
![]() |
Ma się rozumieć, że nie jedna tylko strona religijna naszego
życia narodowego winna być przedmiotem naszych modlitw. Jeśli
w życiu jednostki modlitwa o dobra przyrodzone, doczesne jest
najzupełniej uzasadniona i nawet konieczna, to tym bardziej ma to
miejsce w życiu społeczeństwa, w życiu narodu. Jednostka może się
w większym czy mniejszym stopniu wyrzec dóbr tego świata, naród -
nie. Dlatego też winien naród roztaczać w modlitwie przed Bogiem
swe potrzeby i błagać Go bez przestanku, aby nie odmówił dóbr
i darów przyrodzonych, będących koniecznym warunkiem naszego
życia moralnego.
|
![]() |
Naturalnie, że dobra duchowe muszą być i tu postawione na
pierwszym miejscu. Przede wszystkim więc winniśmy prosić dla
naszej ojczyzny o ten ład i porządek wewnętrzny, bez którego i
dobrobytu materialnego nie da się uzyskać; o harmonię społeczną i
zgodę między dziećmi jednego narodu; o światła i cnoty, o dobrą
wolę i odpowiednie zdolności dla rządzących państwem; o męstwo,
wytrwałość dla jego obrońców, szczególnie w czasie wojny; o
wieczny odpoczynek dla tych, którzy mu poświęcili swą pracę, a
może i życie. Wszystkie te tak istotne potrzeby duchowe naszego
młodego państwa winny być przedmiotem naszych modlitw w czasie
tak częstych nabożeństw patriotycznych, które niestety nieraz
stają się tylko czczą paradą, zamiast być prawdziwą modlitwą za
pomyślność kraju.
|
![]() |
Kościół ma w swoich księgach liturgicznych wiele specjalnych
modlitw za interesy doczesne społeczeństwa. Modli się on za
rządzących narodami w myśl rozkazu św. Pawła, który pisze do
Tymoteusza: Polecam tedy przede wszystkim, aby odprawiane były
prośby, modlitwy, wstawiennictwa, dziękczynienia za wszystkich
ludzi: za królów i za wszystkich, którzy są na dostojeństwie,
abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności
i czystości (1 Tm 2, 1-2). Kościół modli się o spokój i
zgodę, o odwrócenie nieszczęść, jak wojny, głodu, ognia, zarazy
na ludzi i na bydło, o pogodę, o urodzaje. Chętnie poświęca
on osobnymi modłami to wszystko, czym człowiek się posługuje
w swej działalności przyrodzonej, jak pola i ich płody, domy
i mieszkania, narzędzia i maszyny, nawet maszyny elektryczne
i przyrządy lotnicze. Słowem na wszystko, co ma służyć życiu
społecznemu, porządkowi i dobrobytowi narodu, Kościół wzywa
błogosławieństwa Bożego, zachęcając wiernych, aby i oni o tych
społecznych potrzebach nie zapominali przed Panem.
|
![]() |
I nie tylko interesy tej największej społeczności, jaką
jest państwo, winny być przedmiotem naszych modlitw; mniejsze
zrzeszenia, jak przede wszystkim rodzina, związki zawodowe i
różne inne stowarzyszenia, gminy lub miasta nie powinny też być
zapomniane. Dawny chrześcijański zwyczaj oddawania poszczególnych
grup społecznych pod opiekę poszczególnych świętych winien
by i w naszych czasach być odnowiony. Niech ci, których łączą
wspólne interesy, czy to rodzinne, czy miejscowe, czy zawodowe,
nie zapominają, że powodzenie ich pracy w najwyższym stopniu
zależy od Boga i że o błogosławieństwo Jego we wszystkich swych
przedsięwzięciach wytrwale winni Go prosić.
|
![]() |
Nie zapominajmy wreszcie, że obowiązek modlitwy za tych
wszystkich, z którymi nas Opatrzność Boża zbliżyła i związała,
nie kończy się z ich śmiercią. Niezależnie od tego, jakie było
ich życie, bardzo dobre czy bardzo złe, winniśmy dalej otoczyć
ach opieką naszych modlitw, pamiętając, że sądy Boże są inne niż
sądy ludzkie, i że nie wolno nam przestać modlić się za kogoś
zmarłego w przekonaniu, że już jest potępiony lub też że już jest
w posiadaniu chwały Bożej. Bóg sądzi podług ukrytych przed naszym
sądem stanów sumienia, i nie wolno nam Jego wyroków przesądzać
ani nadziei w Jego nieskończone miłosierdzie tracić.
|
![]() |
Ta możność dalszego służenia duszom drogich nam zmarłych jest
jedną z tych wielkich pociech, jakie nasza wiara święta daje nam
w ciężkich chwilach rozstania, i nieraz innowiercy szczerze nam
jej zazdroszczą.
|
![]() |
Z ogólnym upadkiem życia religijnego ostatnich wieków praktyka
modlitwy za umarłych bardzo poszła w zapomnienie. Jeszcze
wśród ludu stary obyczaj się zachował i modlitwa za umarłych,
szczególnie za rodziców, ofiarowywanie mszy świętej za spokój ich
duszy jest ogólnie praktykowane. Stokroć gorzej jest u nas wśród
warstw wykształconych, nawet w środowiskach szczerze katolickich:
o zmarłych mało kto tam myśli i po pogrzebie, nieraz bardzo
paradnym i pełnym wieńców, idą w zupełną niepamięć.
|
![]() |
Tymczasem właśnie modlitwa za spokój dusz zmarłych świadczy w
wysokim stopniu o duchu wiary i miłości chrześcijańskiej. Wszelkie
interesy i wyrachowania ziemskie są tu już wykluczone i ten,
kto modli się za umarłych, pełni bardzo bezinteresowną funkcję
pomagania duszom, które nie zadośćuczyniły jeszcze sprawiedliwości
Bożej w tym procesie oczyszczenia się, co i zbliżyć je ma do
szczęścia nieskończonego, i wzmóc chwałę Bożą, z chwilą gdy się
z czyśćca wyzwolą.
|
![]() |
Jest więc rzeczą ogromnej wagi dla podniesienia u nas życia
religijnego, ożywić dawny obyczaj modlitwy za umarłych, i to
nie tylko za swoich bliskich lub znajomych, ale za wszystkich
cierpiących w czyśćcu i czekających tam wyzwolenia. Koniecznym
jest dać zrozumieć w większym stopniu wszystkim wiernym, ale
szczególnie naszej inteligencji, obowiązek nadprzyrodzonej
solidarności, wynikający z jedności mistycznego ciała
Chrystusowego, którego jesteśmy wszyscy członkami czy to na ziemi,
czy w czyśćcu, czy wreszcie w niebie.
|
![]() |
Wzajemna modlitwa ma w naszej świętej wierze ogromne
znaczenie. Daje ona nam ten wielki zaszczyt współpracy z Bogiem w
wielkim dziele rządzenia światem i prowadzenia dusz do zbawienia,
wzmacnia jedność i spoistość mistycznego ciała Chrystusowego,
jakim jest Kościół, i jest najlepszą szkołą prawdziwej miłości
bliźniego. Kto chętnie i gorliwie modli się za innych, ten
będzie umiał i zgodnie żyć z bliźnimi, i służyć im, i znosić ich
przywary. Słowem, wzajemna modlitwa lepiej niż cokolwiek innego
zaprawi nas do wzajemnego noszenia naszych brzemion, a na tym,
jak mówi św. Paweł, polega wypełnienie zakonu Chrystusowego
(Ga 6, 2).
|
![]() |
Spis treści |