Pełnia modlitwy
Jacek Woroniecki OP



NAUKA O MODLITWIE
O co winniśmy się modlić

"Nie proszę za światem, ale za tymi, których mi dałeś, albowiem są Twoi."
J 17, 9


Przyjrzeliśmy się w poprzednich dwóch rozdziałach dwom podstawowym funkcjom modlitwy, jakimi są chwalić i prosić. Konieczną będzie jednak rzeczą wejść głębiej w szczegóły tego wielkiego procesu duchowego, aby poznawszy lepiej istotne jego składniki i różne przejawy, móc lepiej je w swej duszy odtwarzać.

Widzieliśmy już, że modlitwy chwalebnej i błagalnej nie można zbyt ostro rozdzielać, gdyż ostatnia ma zawsze w sobie coś z pierwszej; każda prośba, zanoszona do Boga, szerzy Jego chwałę, wyznając Jego nieskończoną mądrość i potęgę, dobroć i miłosierdzie.

W obu tych kategoriach możemy jeszcze odkryć pewne podziały. Oto, chwaląc Boga, możemy myśl swoją zatrzymać na Jego nieskończonych doskonałościach i na tym ogólnym promieniowaniu Jego dobroci na świecie — będzie to modlitwa chwalebna w najczystszej formie. Możemy jednak także zwrócić myśl do tych szczególnych dobrodziejstw, których Bóg rodzajowi ludzkiemu udzielił i udziela, i za to Mu z głębi duszy cześć i dziękczynienie składać — modlitwę taką nazwiemy dziękczynną. W miarę jak od ogólnych dobrodziejstw Bożych przechodzić będzie do bardziej szczegółowych, osobiście nas dotyczących, i modlitwa nasza będzie coraz bardziej nabierała tego charakteru dziękczynnego; z chwalebnej stawać się będzie coraz bardziej dziękczynną.

Podobnież i w modlitwie błagalnej nietrudno rozróżnić dwie zasadnicze tendencje duszy. Z łask, o które Boga prosimy, wyróżnia się jako coś osobnego, odrębnego od innych potrzeb - potrzeba uzyskania przebaczenia za grzechy, za to zło, którym się człowiek dobrowolnie odgrodził od Boga. Jakże tu prosić Boga o nowe dobrodziejstwa, nie uczyniwszy nic, aby zadośćuczynić Jego sprawiedliwości za to wszystko, czym się Jego majestatowi uchybiło, co się zrobiło przeciw Jego chwale na ziemi? Modlitwa przebłagalna jest więc jakby pewnym gatunkiem modlitwy błagalnej, mającym na celu zdobycie dla nas wewnętrznym wysiłkiem ducha tego przebaczenia, którego Bóg postanowił nam udzielić tylko na skutek naszych kornych modlitw.

Mamy więc jakby cztery podstawowe formy modlitwy, które jednak zawsze mają w sobie cechy modlitwy chwalebnej, gdyż wszystkie przynoszą cześć i chwałę Bogu. Najpierw sama modlitwa chwalebna w czystej formie, skierowana do Boga bez myśli o sobie, następnie modlitwa dziękczynna, chwaląca Boga za dobrodziejstwa nam okazane, następnie przebłagalna, przepraszająca Go za nasze nieprawości, i wreszcie błagalna, prosząca o nowe łaski, dary i dobrodziejstwa. Ma się rozumieć, że można by ten podział jeszcze dalej przeprowadzić i wskazać szereg innych odcieni w modlitwie.

Pomimo różnego stopnia doskonałości i konieczności, wszystkie te cztery rodzaje modlitw muszą mieć miejsce w życiu religijnym wiernych, i nie wolno żadnej z nich zupełnie zaniedbywać dla innych. Ta rozmaitość niemało uroku nadaje modlitwie, pozwala ona w razie potrzeb lub okoliczności przechodzić od jednej formy do drugiej, raz chwaląc Pana dla Jego nieskończonych doskonałości, raz Mu dziękując za Jego dobrodziejstwa, to znów przepraszając za grzechy lub prosząc o nowe łaski.

I w modlitwie Zbawiciela znajdujemy te cztery przejawy. Oto słyszymy, jak sam mówi, iż wsławił swego Ojca na ziemi (J 17, 4), i jasną jest rzeczą, że całe Jego życie ziemskie, a szczególnie modlitwa, jest jednym hymnem chwały. Słyszymy, jak dziękuje Bogu już to za tajemne drogi, którymi Opatrzność świat prowadzi, objawiając nieraz prostaczkom to, czego mędrcy pojąć nie mogą (Mt 11, 25); już to za wysłuchanie Jego prośby u grobu Łazarza (J 11, 41). Słyszymy, jak zanosi do Boga Ojca prośby zarówno za siebie, prosząc Go o tę chwałę, która Mu się w niebie należy (J 17, 1) lub o oddalenie kielicha męki krzyżowej (Mk 14, 36), jak i za tych, którzy zostali powierzeni Jego pieczy (J 17, 9n) i którzy w coraz większej liczbie przez słowa apostołów weń uwierzą (J 17, 20). Za wszystkich, którzy uwierzą w Jego imię, modli się On słowami: Ojcze, chcę, aby także ci, których mi dałeś, byli ze mną tam, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którąś mi dał (J 17, 24). Wreszcie nie brak w modlitwie Chrystusowej nuty przeproszenia za grzechy, nie za swoje, bo sam był bez skazy, ale za grzechy świata, które przyszedł zgładzić. Najsilniej występuje ona na Golgocie w cudownych słowach modlitwy za oprawców: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Wszystkie te momenty znajdują się zresztą, pośrednio lub bezpośrednio, w Modlitwie Pańskiej, jak to zobaczymy później.

Podobnież i w Listach św. Pawła można by wskazać wszystkie te rodzaje modlitwy w najróżniejszych przejawach i formach. Największe jednak ich bogactwo znajdziemy w Psałterzu, który pod tym względem zajmuje pierwsze miejsce. Jak pryzmat rozkłada białe światło słoneczne na jego składowe barwy, tak Psałterz rozkłada porywy duszy do Boga na cały szereg podstawowych nastrojów, które znowu składają się z różnych odcieni. Wszystko, co tylko dusza może. zapragnąć wyrazić Bogu, znajduje tam swój wyraz, toteż Psałterz zostanie po wsze czasy ,w Kościele Chrystusowym podstawowym podręcznikiem modlitwy, jej źródłem. i jej szkołą. I w nim też znajdujemy te cztery główne formy modlitwy, któreśmy powyżej poznali. Na ich tle jednak rozwijają się różne drugorzędne jej przejawy, odpowiadające bardziej szczegółowym potrzebom modlącej się duszy.

Treść Psałterza musi jednak jeszcze z innego punktu widzenia zatrzymać naszą uwagę. Musimy mianowicie wejrzeć nieco głębiej w modlitwę błagalną i poznać jej zakres i jej przedmiot: O co, w jakim porządku i w jaki sposób winniśmy Boga prosić: oto pytanie, które sobie teraz postawimy.

Pierwszym przedmiotem naszej modlitwy jest sam Bóg, Jego chwała, którą każdą czynnością naszej duszy winniśmy szerzyć. Od tego święcenia Imienia Bożego kazał nam Chrystus modlitwę zaczynać, chcąc utrwalić w nas to głębokie przekonanie, że o to wielkie dobro całego świata przede wszystkim dbać powinniśmy. Każda przeto nasza modlitwa winna się podporządkowywać chwale Bożej, prosząc Pana Zastępów tylko o takie dobra, które są w stanie w ten lub inny sposób przyczynić się do święcenia Imienia Bożego na ziemi.

Spośród tych poszczególnych dóbr, które mogą być przedmiotem naszej modlitwy, nie wszystkie w równym stopniu do tej chwały się przyczyniają: jedne są jej składnikami istotnymi, inne tylko zewnętrznymi warunkami, mniej lub bardziej niezbędnymi.

Do pierwszych należy wszystko, co ma styczność z życiem duchowym, ze zbawieniem wiecznym; do drugich wszystko, co ma styczność z życiem doczesnym, będącym tylko drogą do życia wiecznego.

Po chwale przeto Bożej pierwszym dobrem, o które winniśmy prosić, jest zbawienie duszy. Ono jest najistotniejszym składnikiem tej chwały, jaką świat ma Bogu przynieść, i choć potępieni także na swój sposób, aczkolwiek wbrew swej woli, szerzą chwałę Bożą, to jednak chwała, świadomie i dobrowolnie składana Bogu przez zbawionych, jest stokroć większa, i dlatego nie wolno nam, jak to chcieli janseniści, być obojętnymi na to, czy drogą zbawienia, czy potępienia będziemy się przyczyniać do święcenia Imienia Bożego.

Zbawienie duszy jest dziełem łaski, ale nie bez udziału rozumu i woli. Zapewne, że przez zasługi Męki Zbawiciela niezliczone zastępy dzieci, zmarłych przed dojściem do używania rozumu, dopuszczone zostaną do oglądania chwały Bożej bez żadnego ze swej strony wysiłku, tylko na mocy łaski chrztu świętego. Ale kto doszedł do wieku, w którym wie, co robi, i jest za swe uczynki odpowiedzialny, ten nie może być zbawiony bez osobistego współdziałania: Kto cię stworzył bez ciebie — mawiał św. Augustyn — nie zbawi cię bez ciebie.

Zbawienie duszy jest przeto podstawowym przedmiotem naszej modlitwy, ono musi być nie tylko zdobyte dobrym życiem, ale i wymodlone wytrwałą modlitwą. Kto się nie modli o to, co winno być dla niego czymś najważniejszym, jednym koniecznym (por. Łk 10, 42), ten nie może liczyć, że Bóg go dopuści do swej chwały. Bóg chce, abyśmy Go prosili — o to, co gotów nam dać, gdy Go tylko poprosimy. Od tej modlitwy, jakeśmy to widzieli, uzależnia On swe dobrodziejstwa, a więc przede wszystkim i to największe dobrodziejstwo, jakim jest zbawienie duszy.

Toteż całe Pismo Święte, cała liturgia Kościoła katolickiego, pełne są nieustannego błagania duszy ludzkiej o tę wielką łaskę nad łaskami, jaką jest oglądanie oblicza Bożego po śmierci. Prośba o królestwo Boże idzie zaraz po prośbie o święcenie się Imienia Bożego, i gdy chodzi o to, czego dla nas samych pragniemy, winna ona być centrum naszych modlitw błagalnych. Okaż nam, Panie, oblicze Twoje, a będziemy zbawieni (Ps 79), winniśmy śpiewać z Psalmistą lub też z Kościołem prosić: Boże, któryś miłującym Cię przygotował dobra niewidzialne, wlej w serca nasze uczucia Twej miłości, tak iż byśmy, kochając Cię we wszystkim i ponad wszystko, uzyskali Twe obietnice, które przewyższają wszelkie nasze pragnienia (Niedz. V po. Zesł. Ducha Św.).

Myśl więc nasza winna na modlitwie stale mieć przed sobą wielki cel człowieka i to wszystko, co jest z nim związane, jak śmierć, sąd, zbawienie i potępienie. Rozważanie tych prawd na modlitwie w duchu miłości i pokory musi wpłynąć na całe życie, w myśl tych słów Księgi Kaznodziejskiej We wszystkich sprawach twoich pamiętaj na ostatnie rzeczy, a na wieki nie zgrzeszysz (Syr 7 , 36). Kto błaga o zbawienie, ten. będzie się starał robić to, co doń prowadzi, a unikać tego, czym może je na szwank narazić.

Stąd wynika, że przedmiotem naszej modlitwy może, a nawet winno być wszystko, co jest potrzebne jako środek do uzyskania celu ostatecznego. Środków tych jest wiele.

Jedne z nich są bardziej konieczne, tak iż bez nich cel naszego życia osiągnięty być nie może. Tego rodzaju są łaski nadprzyrodzone, które nas w tym życiu czynią dziećmi Bożymi i dają możność zasłużenia sobie na chwałę wieczną; toteż o nie winniśmy wciąż i bez ustanku prosić Boga.

Winniśmy Go błagać o oświecenie umysłu łaską wiary, tak iż byśmy drogę, prowadzącą do zbawienia, jasno przed sobą widzieli; o wytrwałość w nadziei i o zapał w miłości, które by pozwoliły równym krokiem po tej drodze zmierzać do celu; o opanowanie zmysłów i podporządkowanie ich działalności wielkim zadaniom duchowym człowieka.

Jednym z bardzo ważnych przedmiotów modlitwy jest też prośba o darowanie nam przewinień. To, co zwykliśmy nazywać rachunkiem sumienia, nie powinno być obrachowywaniem na zimno ilości grzechów i utrzymywaniem jakoby ich ewidencji, ale takim gorącym kajaniem się przed Bogiem, w którym miłość nieskończonego dobra sprawia, iż człowiek z całej siły odrywa się od tych dóbr, do których był grzesznie przylgnął i których teraz zaczyna nienawidzić. Już św. Katarzyna Sieneńska zauważyła, że to zbyt szczegółowe grzebanie w swych grzechach, które w ostatnich wiekach tak bardzo się rozpowszechniło, nie jest pożyteczne dla duszy, że dużo ważniejszy jest ten akt miłości przepraszającej, mający tę własność, że wolę oczyszcza od złych przywiązań i obmywa przez to duszę w krwi Baranka bez skazy.

Wszystkie te i tym podobne łaski duchowe, tak ściśle związane z wielką łaską zbawienia, winny być stałym przedmiotem naszej modlitwy. Zapewne, że i o nie trzeba prosić z poddaniem się woli Bożej i że nieraz dla naszego dobra Bóg nam ich zaraz nie da albo da w innej formie, niżeśmy tego pragnęli. A jednak nie wolno nam przestać prosić o te łaski, prowadzące do zbawienia; nie wolno nam na nie zobojętnieć, jak tego żądali kwietyści, byłoby to bowiem uchyleniem się od współpracy z Bogiem, który chce, abyśmy tym wewnętrznym wysiłkiem duszy, jakim jest modlitwa, współdziałali z Nim w wielkim dziele naszego zbawienia.

Wszystkie więc łaski, łączące się z naszym zbawieniem, są koniecznym przedmiotem naszej modlitwy. Kto się nie modli o odpuszczenie grzechów, o światło wiary, o gorliwość i wytrwałość nadziei i miłości, i o te wszystkie cnoty nadprzyrodzone, bez których nie ma pełni życia chrześcijańskiego, ten ich mieć nie będzie, a bez nich nie osiągnie zbawienia.

Ale oprócz tych łask nadprzyrodzonych zbawienie i całe nasze życie moralne jest też w wysokim stopniu zależne od przyrodzonych warunków życia i one przeto w tej mierze, w jakiej są do życia moralnego potrzebne, winny być przedmiotem naszych modlitw. W Modlitwie Pańskiej potrzeby doczesne, przyrodzone nie zostały pominięte. Zbawiciel każe nam prosić o chleb nasz powszedni, jako o tę podstawę przyrodzoną życia ziemskiego, a i następne prośby, szczególnie ostatnia zbaw nas; ode złego, rozciągają się nie tylko na zło w dziedzinie nadprzyrodzonej, ale i na zło przyrodzone, jak np. choroba, krzywda doznana od ludzi, utrata majątku itp.

I o to wszystko więc wolno nam się modlić w tym stopniu, w jakim się to wiąże z życiem moralnym. Naturalnie, tej doniosłości, co łaski nadprzyrodzone, przyrodzone dary mieć nie mogą. Toteż nieraz trzeba będzie umieć się bez nich obyć i z poddaniem się woli Bożej przyjąć czy to chorobę, czy krzywdę ludzką, czy utratę majątku. Nieraz nawet, gdy Pan Bóg do wyższych zadań powoła, trzeba będzie do pewnego stopnia na te potrzeby życia codziennego zobojętnieć i spuściwszy się na Opatrzność Bożą, nie za wiele im miejsca w modlitwie poświęcać. Ale ogólnej reguły dla wszystkich, broń Boże, z tego robić nie należy. Owszem, ci, którzy pozostają na świecie i szczególnych zadań od Boga nie dostają, koniecznie powinni się modlić o swe interesy doczesne na to, aby je widzieć w świetle nadprzyrodzonym i nie tracić z oczu ich związku z przeznaczeniem wiecznym człowieka. Liturgiczne modlitwy o dobra doczesne, znajdujące się w mszale i rytuale, najlepszym są dowodem, iż Kościół pragnie, aby wierni się modlili o dobra tego rodzaju.

Człowiek, który się szczerze modli o powodzenie swej pracy, o pomnożenie majątku i zdobycie lepszego stanowiska, na pewno w swych zabiegach nie użyje środków nieuczciwych, o których skuteczność nie śmiałby się modlić.

Każda przeto rzecz przyrodzona godziwa może stać się przedmiotem modlitwy, byleby została podporządkowana nadprzyrodzonym celom człowieka. W świetle i ogniu modlitwy oczyści się ona ze wszystkiego, co ją zanieczyszcza, i stanie się środkiem do uzyskania wyższych celów. Wolno więc człowiekowi starać się zwiększyć swój majątek i modlić się o to, o ile pragnie tą drogą zdobyć dla siebie i rodziny silniejsze podstawy życia moralnego. Wolno kobiecie chcieć się podobać i modlić się o to, jeśli tą drogą pragnie zdobyć towarzysza życia, stworzyć rodzinę i spełnić te obowiązki, które Bóg włożył na ród ludzki. Modlitwa o te rzeczy doczesne utrzyma ich zabiegi w granicach dozwolonych przez prawo Boże i wciąż im będzie przypominać, że to, o co proszą, ma im służyć jako środek do zbawienia duszy i do szerzenia chwały Bożej.

Bez tego podporządkowania rzeczom wiecznym — modlić się o rzeczy doczesne nie wolno.  Nie proszę za światem, — mówi Zbawiciel w swej modlitwie kapłańskiej po ostatniej wieczerzy - ale za tymi, których mi dałeś, albowiem są Twoi (J 17, 9) i miał On tu na myśli te wszystkie cele, które świat wysuwa wciąż na plan pierwszy i które nas tak często odwracają od prawdziwego celu naszego życia.

I nam więc o nic nie wolno się modlić, co by miało tylko świat, jego radości i interesy na celu. Natomiast wolno nam się modlić o wszystko, co jest lub może być środkiem do wypełnienia nadprzyrodzonych zadań życia. I dobrze jest wtedy o to się modlić, choćby to nawet były rzeczy pozornie błahe, gdyż modlitwa dopiero nam pokaże, w jakim stopniu to, o co prosimy, może służyć chwale Bożej i zbawieniu duszy, i oczyści nasze prośby od naleciałości światowych, którymi tak często, aczkolwiek nieraz niezupełnie świadomie, umiemy zanieczyszczać swoje intencje nadprzyrodzone.





Spis treści