![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Jacek Woroniecki OP |
![]() |
NAUKA O MODLITWIE
![]() Modlitwa chwalebna |
![]() |
"Ja, Pan, to jest imię moje — a chwały mojej nie
oddam innemu..."
Iz 42, 8 |
![]() |
Podstawowym zagadnieniem naszej wiary, od którego zależy
wszystko, co się do naszego życia duchowego odnosi, jest
zagadnienie celu, dla którego Bóg stworzył świat.
|
![]() |
Wiemy z Objawienia, że Bóg świat stworzył z niczego; choć i
sam rozum, pozostawiony własnym siłom, musi dojść do wniosku, że
ta całość przemijająca, którą światem nazywamy, nie mając w sobie
racji swojego bytu, musi pochodzić od Tego, który jest samym bytem
i źródłem bytu — od Boga. Ale to nam nie wystarcza. Umysł ludzki
musi zadać sobie pytanie, jaki cel mógł mieć Bóg, stwarzając
świat, jaki motyw, aby się po ludzku wyrazić, zaważył tu na woli
Bożej, co Bóg chciał osiągnąć, powołując do bytu tę niezliczoną
ilość istot skończonych, stanowiących wszechświat.
|
![]() |
Pytanie to w dziejach myśli ludzkiej najrozmaiciej bywało
rozstrzygane. Ponad tymi jednak rozważaniami wiara chrześcijańska
przechowywała od wieków jedyną możliwą do przyjęcia odpowiedź,
podaną nam przez samego Boga w tych słowach natchnionej Księgi
Przypowieści: Universa propter semetipsum operatus est Dominus
(Wszystko dla samego siebie uczynił Pan — Prz.. 16, 4).
|
![]() |
W samej rzeczy Istota nieskończenie doskonała, bo posiadająca
całkowitą pełnię bytu, nie mogła potrzebować niczego poza sobą,
co by miało zaspokoić jakiś Jej niedostatek lub pożądanie. Nic
Jej nie zmuszało do stworzenia czegoś, co by poza nią istniało,
skoro miała w sobie samej, dobru nieskończonym, pełne źródło
szczęścia, któremu niczego brakować nie może. Zniewolić Boga do
stworzenia świata nie mogło nic ani z zewnątrz, ani od wewnątrz,
ale skłonić Go do tego mógł tylko jeden motyw, wysnuty z samej
doskonałości Jego natury i odpowiadający niezmierzonej Jego
mądrości — mianowicie własna Jego dobroć.
|
![]() |
Chęć, by dobroć nieskończona, będąca źródłem własnego
Jego Boskiego szczęścia, stała się źródłem szczęścia istot
Jemu podobnych, aby ktoś poza Nim miał udział w tym dobru i
szczęśliwości, które w całej nieskończonej pełni On jeden posiada
- oto jedyna racja, która mogła skłonić Boga do powołania świata
z nicości do bytu. Św. Augustyn z tą swoją genialną umiejętnością
ujmowania wielkich prawd w krótkie, lapidarne słowa, doskonale
wyraził tę ostateczną rację istnienia stworzeń w słowach:
Ponieważ Bóg jest dobry — my jesteśmy.
|
![]() |
Bóg więc nie mógł, stwarzając świat, dać mu celu poza sobą. On
sam tylko mógł być celem swego dzieła, stworzonego na to, aby mieć
udział w Jego dobru nieskończonym i w tym szczęściu, które jest
od Niego nierozłączne. To znaczą słowa, że Bóg stworzył wszystko
dla siebie samego. Nie z potrzeby, ale z dobroci, z umiłowania
własnej dobroci; nie dla zwiększenia swego szczęścia, bo ono jako
nieskończone, zwiększone być nie może, ale dla udzielenia go z
miłości innym istotom, odzwierciedlającym w rozmaitym stopniu
nieskończone doskonałości Boże.
|
![]() |
Dla zeświecczałej myśli współczesnej, nawykłej szukać norm
bytu w analizie natury człowieka, a nie Boga, powyższa racja
stworzenia nasuwa poważne trudności. Niejeden współczesny
półchrześcijanin stanie wobec niej zakłopotany i powie sobie,
czy to jednak nie jest egoizmem, tym egoizmem, który moralność
chrześcijańska tak bardzo zwalcza.
|
![]() |
Nie, nie tylko nie jest to egoizmem, ale przeciwnie, szczytem
bezinteresowności, do jakiego stworzenie nigdy nie dotrze. Zło
egoizmu polega na tym, że istota stworzona, a więc skończona,
ograniczona, nie mająca w sobie pełni bytu, ale wciąż poszukująca
poza sobą środków do utrzymania się przy bycie i uzyskania
szczęścia, że taka istota chce z siebie zrobić cel i sobie
wszystko podporządkować. Krzywdzi ona tym samym sama siebie,
krzywdzi i innych, którym się chce jako cel narzucić, gdyż sama
nie ma możności dać sobie i im pełni szczęścia, a odwraca siebie
i ich od celu, w którym to szczęście znaleźć mogą.
|
![]() |
U Boga wprost przeciwnie: dając stworzeniu siebie za cel,
otwiera On mu jedyną pewną drogę do szczęścia. Łącząc się bowiem
z Nim, osiąga stworzenie dobro nieskończone, a w nim pełnię
bytu szczęścia. Sam zaś Bóg z łączenia się z Nim Jego stworzeń
istotnego wzmożenia swego szczęścia nie otrzymuje, szczęście
Jego, jako nieskończone zwiększyć się bowiem nie może. To, co
stworzenia Mu przynoszą, ta chwała zewnętrzna, nie jest w żadnym
stopniu konieczna do Jego szczęścia i nic istotnego Mu nie dodaje,
On jej dla siebie nie potrzebuje, ale On jej chce dla stworzeń,
aby i one nieco z Jego szczęścia zaznały.
|
![]() |
To więc, co u człowieka jest egoizmem, u Boga jest szczytem
bezinteresowności. On jeden ma prawo siebie stawiać za cel światu,
bo On jeden jest w stanie dać każdej istocie to, czego ona w tym
celu ostatecznym szuka, a mianowicie pełnię bytu i szczęścia.
|
![]() |
Tak uzasadniona racja stworzenia świata daje temu światu
jasny i wyraźny cel. Jest nim sam Bóg, z którego dobroci
świat powstał i do którego jako do dobra najwyższego ma wciąż
wracać. Powrót ten odbywa się bez przerwy; w miarę bowiem, jak
każde stworzenie rozwija się w swej swoistej naturze o dochodzi
do pełni doskonałości, nakreślonej przez Stwórcę — mądrość i
doskonałość Boża uwydatnia się w nim coraz bardziej; upodabnia się
ona do swego pierwowzoru, zbliża się niejako do niego i łączy się
z nim. Ten proces nazywamy szerzeniem chwały Bożej, wielbieniem
Boga przez całe stworzenie, i o nim to myśli Pismo Święte, gdy na
każdej niemal karcie wskazuje ten hymn chwały i błogosławieństwa,
które ziemia i niebo posyłają do Stwórcy. Otwórzmy Psalmy, taki
np. Psalm 95, 96, 97 albo 112, 146, lub przypomnijmy sobie hymn
trzech młodzieńców w piecu ognistym zapisany u proroka Daniela
(3, 52 — 88), a przekonamy się, jak dusze, oddane Bogu, umieją
wsłuchać się w niemą pieśń chwały, którą wszystkie stworzenia
świata zanoszą bez przerwy do Stwórcy.
|
![]() |
Ten jednak nieświadomy hymn, którego martwa i żywa, ale
nierozumna przyroda nie przestaje nigdy śpiewać, nie mógł
wystarczyć Stwórcy. On chciał mieć stworzenia, bardziej jeszcze
podobne do Niego, zdolne świadomymi aktami ducha z Nim się łączyć,
wiedzące, skąd wyszły i dokąd mają powrócić (J 13, 3). Dla
uwydatnienia całej pełni Jego mądrości i mocy nie wystarczyło
stworzyć świat materialny, ale wypadało nadto powołać do bytu
świat ducha, to znaczy szereg istot wolnych od więzów materii,
a przez to stokroć bardziej uzdolnionych do połączenia się z
nieograniczonym duchem, jakim jest sam Bóg.
|
![]() |
Jedne z nich stworzył Bóg raczej dla swej bezpośredniej służby
- to aniołowie, czyste duchy, wolne od wszelkiej przymieszki
materii i nie mające kontaktu ze światem materialnym. Inne
przeciwnie — przeznaczone zostały dla utrzymania stałego stosunku
między światem widzialnym a Stwórcą, i w tym celu do samej
ich konstytucji weszły oba pierwiastki, cielesny i duchowy -
to ludzie. Dusza ludzka ten pierwiastek duchowy, posiadający
wszystkie własności czystych duchów; a więc i nieśmiertelność
osobistą, i pozostałe uniwersalne, i wolność czynów, nie stanowi
całej natury człowieka. Ciało jest również istotnym tej natury
składnikiem i w stanie doczesnym związek tych dwóch pierwiastków
jest taki ścisły, że dusza bez współdziałania ciała czynności
swych rozwijać nie może
|
![]() |
Postawieni na pograniczu świata materialnego i duchowego,
tam, gdzie kończy się czas, a zaczyna się wieczność, mamy
przeznaczone sobie od Stwórcy zadanie bardziej złożone, niż to
by się na pozór wydawało. Jak każde stworzenie, winniśmy wracać
do źródła, z któregośmy wyszli, i szerzyć chwałę Bożą, świadcząc
całym życiem o nieskończonej mądrości, dobroci i doskonałości
Stwórcy. Ale jako istoty duchowe, rozumne i wolne, winniśmy to
czynić świadomymi aktami tych wszystkich władz naszej natury,
które w naszym życiu moralnym biorą udział i które wszystkie
winny nieść Bogu swą służbę. Poza tym jednak to świadome zwracanie
Bogu chwały i czci Mu należnej winniśmy spełniać nie tylko przez
wzgląd na siebie, na nasz cel osobisty, ale i przez wzgląd na
świat materialny, który przez nas jedynie przychodzi świadomie
do głosu i znajduje możność oświadczać Bogu ustami człowieka to,
co niemym hymnem śpiewa Mu bez ustanku.
|
![]() |
Trzeba się dobrze wmyślić w to wyjątkowe stanowisko, jakie
człowiek otrzymał od Boga w dziele stworzenia, aby zrozumieć
w całej pełni doniosłość modlitwy, jej wielostronne zadanie i
rozmaite formy, jakie przybiera.
|
![]() |
Pierwszym, co nas musi uderzyć, jest to ta naiwność ludzi,
którzy w modlitwie widzą tylko pewne żebranie lub targowanie się
z Bogiem i nie rozumiejąc stosunku człowieka do Boga, skłonni są
zupełnie modlitwę odrzucić. Wnet zobaczymy, że modlitwa błagalna
ma głębokie uzasadnienie i lekceważona być nie może, a jednak
nie ona jest pierwszą i najistotniejszą formą modlitwy. Pierwszą
i najistotniejszą funkcją modlitwy jest chwała i cześć Boża,
które każde stworzenie winno Bogu przynosić. O Bogu, a nie o
sobie, winien więc człowiek najpierw myśleć, toteż i Zbawiciel,
ucząc apostołów, jak się mają modlić, zaczął od słów chwały,
aby dopiero potem przejść do słów prośby: najpierw święć się
Imię Twoje, a potem dopiero chleba naszego powszedniego.
|
![]() |
Modlitwa jako najważniejsza funkcja życia powinna najpierw
iść do Boga, o Nim myśleć, Jemu służyć, w myśl słów św. Pawła:
a co żyje, żyje Bogu (Rz 6, 10). Potem dopiero wolno jej się
zająć potrzebami modlącego się i w kornej prośbie przedstawić je
Stwórcy. Łatwo zrozumieć, że nierachowanie się z tymi podstawowymi
prawami wiary, odnoszącymi się do celu stworzenia świata i
do celu modlitwy, może wprowadzić poważne spaczenie w życiu
chrześcijan, szerząc w nich pewien ukryty egoizm lub utylitaryzm
duchowy i utrwalając wśród ludzi, którzy stoją poza Kościołem,
to przekonanie, że pobożność chrześcijańska nie tyle polega na
służeniu Panu Bogu, ile na posługiwaniu się Panem Bogiem.
|
![]() |
Gdy natomiast modlitwę chwalebną postawimy, jak należy,
na pierwszym miejscu, natychmiast pojmiemy, że nutą dominującą
naszej wiary jest nie egoizm, nie utylitaryzm, nie posługiwanie
się Bogiem, ale służba Boża, zapominanie o sobie dla Boga, to
gubienie własnej duszy, o którym mówi Zbawiciel (Mk 8; 35). Tego
maksimum bezinteresowności żaden system moralny nie osiągnął, bo
żaden nie był w stanie tak wyraźnie wskazać człowiekowi celu, dla
którego został stworzony, ani zadań, które zeń wypływają.
|
![]() |
I podkreślmy raz jeszcze, że modlitwa chwalebna z podwójnego
tytułu człowieka obowiązuje: raz ze względu na niego samego,
drugi raz ze względu na świat materialny, którego jest rzecznikiem
wobec Boga.
|
![]() |
Jak każde stworzenie Boże, człowiek winien wracać do Boga,
upodobniając się do Niego i uwydatniając w swym rozwoju te cechy
doskonałości Bożej, które Stwórca złożył w jego naturze. To jest
to pierwsze podstawowe szerzenie chwały Bożej, które i stworzenia
nierozumne spełniają w sposób nieświadomy, rozwijając w sobie te
pierwiastki Boże, które są istotnymi składnikami ich natury.
|
![]() |
Człowiek, jako istota obdarzona pierwiastkiem ducha, a więc
rozumna i wolna, winien tę chwałę szerzyć świadomie, tak kierując
działalnością wszystkich władz swoich, aby go ona do Boga coraz
bardziej zbliżała i przez to coraz silniej promieniowała chwałą
na cześć Stwórcy.
|
![]() |
Funkcja ta na tym większą zasługuje uwagę, że dzięki
swej wolności człowiek może ją zaniedbać, a nawet wbrew
niej postępować, popełniając czyny oddalające go od Boga
i. sprzeciwiające się czci i chwale, którą Mu jest winien. Może
on w pewnej mierze to, czego istoty nierozumne nie mogą,
mianowicie całym swym rozwojem duchowym pokierować w kierunku
przeciwnym celowi przeznaczonemu mu od Boga. Człowiek jest w
stanie odwrócić się od Boga, nawet przeciwstawić siebie Bogu,
stawiając sobie własną wielkość i własne wywyższenie za cel
życia. Ma się rozumieć, że wyłamując się dobrowolnie z planu
Bożego pod jednym względem, wraca doń pod innym i niedobrowolnie
go wypełnia. Ponosząc bowiem następnie skutki swego grzechu,
oddaje on świadectwo sprawiedliwości Bożej i w ten sposób też
przyczynia się do szerzenia chwały Stworzyciela. Doskonale wyraził
to Goethe, mówiąc o szatanie, że jest on tą potęgą, która wciąż
chce zła, a jednak wciąż przyczynia się do dobra: jene Kraft,
die stets das Böse will und stets das Gute schafft. I
człowiek więc nie może z ogólnego planu Opatrzności Bożej
się wyłamać. Jeśli nie chce, spełniając swe własne zadanie,
dobrowolnie współdziałać w tym planie i szerzyć z własnej woli
chwałę Bożą, to ponosząc skutki swego odstępstwa, będzie oddawał
świadectwo sprawiedliwości Bożej i tym sposobem będzie też
mimo swojej woli współdziałał w pracy szerzenia chwały Bożej,
podobnie jak to czynią nierozumne stworzenia. Podczas jednak
gdy dobrowolne szerzenie chwały Bożej byłoby dla niego źródłem
szczęścia, niedobrowolne musi być, przeciwnie, źródłem cierpienia,
męki i w końcu może nieszczęścia na wieki.
|
![]() |
Lecz oprócz tych funkcji osobistych, wspólnych z każdym
stworzeniem, a w szczególności ze stworzeniami duchowymi, człowiek
ma, jakeśmy widzieli, i pewną szczególną funkcję wobec świata,
którą by się chciało nazwać społeczną. Będąc istotą złożoną
z pierwiastka cielesnego i duchowego, jest on jakby łącznikiem
między dwoma światami — tym jedynym przedstawicielem wszechświata
materialnego, zdolnym chwalić Boga językiem ducha.
|
![]() |
I oto w samym założeniu świata widzialnego jest jakby pewien
układ między człowiekiem a resztą stworzenia nie obdarzoną
rozumem. Wszystko poddane jest pod stopy człowieka
(Ps 8, 7), cały świat mu służy i jest do jego dyspozycji, ale
za to on ma temu światu pomagać wracać do Boga i szerzyć Jego
chwałę. On ma w imieniu świata wypełniać to, czego wszystkie
stworzenia świata nie są w stanie uczynić, a co jest w mocy
najmarniejszego człowieka, dziecka nawet, gdy dojdzie do używania
rozumu, mianowicie świadomym aktem rozumu i woli posyłać Bogu
tę chwałę, która rozsiana jest po całym świecie, i łączyć się
z Nim aktami miłości i modlitwy.
|
![]() |
Na tym polega głęboki symbolizm modlitwy przed i po
jedzeniu. W czasie posiłku całe stworzenie, przedstawione
przez trzy królestwa: mineralne, roślinne i zwierzęce, staje
do usług człowieka, aby go utrzymać przy życiu, człowiek zaś
przed i po spożyciu pokarmu już nie tylko w swym imieniu, ale
w imieniu całego stworzenia składa hołd i dzięki Bogu i Stwórcy
wszechrzeczy.
|
![]() |
Mamy w Księdze Mądrości ciekawy ustęp, opisujący, z jaką
gotowością przyroda staje do usług tym, którzy chcą Bogu służyć,
jak natomiast buntuje się przeciw tym, którzy nią się posługują,
a sami o Bogu zapominają albo się odeń odwracają: Stworzenie
bowiem Tobie, Stworzycielowi, usługując, zapala się ku męce na
niesprawiedliwe, a ucisza się ku okazaniu dobrodziejstwa tym,
którzy w Tobie ufają (Mdr 16, 24).
|
![]() |
Jest w tych słowach coś więcej niż przenośnia. Korzystać ze
stworzenia, a nie chcieć służyć Bogu, jest pewnego rodzaju
wyzyskiem świata, oszukaństwem, niedotrzymaniem umowy,
niewypełnieniem podstawowej swej funkcji, dla której się jest
przez świat utrzymywanym. Kto się odwróci od Boga i cel swój
w stworzeniu pomieści, szczęścia w nim nie znajdzie. Żadne
stworzenie nie zgodzi się okradać Stwórcy z tej czci i chwały,
która Mu się należy jako ostatecznemu celowi wszechrzeczy. Nie
będąc w stanie nasycić tego głodu dobra nieskończonego, jaki tkwi
na dnie każdej duszy nieśmiertelnej, z konieczności stanie się
ono źródłem udręczenia dla tych, którzy w nim szukają najwyższego
szczęścia. To znaczą słowa, że stworzenie zapala się ku męce
na niesprawiedliwe.
|
![]() |
Gdy natomiast człowiek, wiernie służąc Bogu i nie zapominając,
że On jest jego celem, posługuje się stworzeniem do osiągnięcia
tego celu, wtedy i stworzenie ucisza się ku okazaniu
dobrodziejstwa, ma bowiem pewność. że służba, jaką świadczyć
będzie człowiekowi, nie zostanie odwrócona od swego właściwego
przeznaczenia, że dotrze ona w formie aktów miłości i czci do
stóp tronu Bożego.
|
![]() |
Dziś, wobec skażenia natury ludzkiej przez grzech pierworodny,
świat słusznie może być uprzedzony do człowieka. Wie on, jak
często jest wyzyskiwany i oszukiwany, jak liczne są jednostki
ludzkie, które ani myślą zwracać Bogu w formie czci i chwały
tych wszystkich dobrodziejstw, które ze stworzeń czerpią. Toteż
świat jest w stosunku do człowieka wciąż na stopie wojennej i
ze wszech stron czyha na jego życie. Ale niech spostrzeże duszę
prawdziwie Bogu oddaną, wnet gotów się uciszyć i otoczyć ją
wprost cudowną opieką. Tym się tłumaczy ta moc nadprzyrodzona,
którą nieraz wobec sił przyrody posiadali wielcy święci. Wielka
miłość Boga, panująca całkowicie w ich duszy, była gwarancją,
że ani jeden pierwiastek chwały nie zostanie odwrócony od swego
przeznaczenia, że wszystko, co im świat da, upiększone i cudownie
przeistoczone, wróci do Boga w modlitwie promieniem chwały.
|
![]() |
Do takich wszystko się garnie: bałwany morskie i wiatry
słuchają ich rozkazów, góry i skały ustępują im miejsca, trucizny
tracą moc zabójczą, dzikie zwierzęta, lwy i wilki, jak baranki,
łaszą się im do nóg, ptaszki na ich głos zlatują się, aby im
śpiewać i świergotem swym ich rozweselać, nawet rybki wyskakują
na brzeg, aby im za pokarm służyć: słowem, świętość daje coś z
tej mocy panowania nad światem, którą pierwsi rodzice posiadali
przed grzechem pierworodnym. Sprawia bowiem, że człowiek staje się
doskonałym łącznikiem między światem a Bogiem i wiernie spełnia
swą funkcję przetwarzania niemego hymnu chwały istot nierozumnych
na stokroć potężniejszy i wymowniejszy hymn chwały, jaki jedynie
duch zdolny jest śpiewać w modlitwie Stwórcy wszechrzeczy.
|
![]() |
Zapewne, że ta władza świętych nad przyrodą jest dla legendy
i poezji cudownym polem, którego nigdy nie przestaną uprawiać. A
jednak na dnie tych cudownych opowiadań jest coś więcej niż
twory wyobraźni; jest tam pewna rzeczywistość, której sowie oczy
ludzi, przyzwyczajonych do ciemności świata przyrodzonego, nie
dostrzegają. Do tego trzeba mieć oczy zaprawione do światła
nadprzyrodzonego, do badania głębokości Bożych (1 Kor 2,
10). Inaczej ma się oczy do patrzenia, a nie widzi się,
ma. się uszy do słuchania, a nie słyszy się(Ez 12, 2).
|
![]() |
Oto jak się przedstawia podstawowe uzasadnienie modlitwy. Z
żelazną koniecznością wypływa ona z celu, jaki Bóg miał, tworząc
świat, i z istnieniem świata jest tak ściśle związana, że gdyby
pewnego dnia rodzaj ludzki przestał się modlić, świat straciłby
świadomą łączność z Bogiem i nie wiadomo, czy by mógł dalej
istnieć, czy by go Bóg w mgnieniu oka nie obrócił w nicość,
tak jak go kiedyś z nicości powołał do bytu.
|
![]() |
Jasne jest jednak, że ten charakter absolutnej konieczności
ma jedna tylko modlitwa — chwalebna; modlitwa błagalna, której
głębokie uzasadnienie wnet zobaczymy, tej absolutnej konieczności
nie ma. Bóg mógłby był tak stosunki ludzkie urządzić, aby
człowiek miał wszystko, co mu jest potrzebne do osiągnięcia
szczęścia, i o nic nie potrzebował Go błagać. Tak też rzeczy
się mają u kresu naszego życia, gdy dojdziemy do oglądania Boga
twarzą w twarz (1 Kor 13, 12); tam już o nic nie będziemy
potrzebowali Go prosić dla siebie. Ale obowiązek chwalenia Boga
nigdy nie ustanie, żadne stworzenie nie może być odeń uwolnione,
jest on bowiem konieczną konsekwencją celu, dla którego zostało
ono stworzone.
|
![]() |
Dla człowieka obowiązek ten jest jeszcze większy, gdyż on jeden
jest w stanie świadomie go spełniać i za siebie samego, i za cały
świat, który jemu służy. Toteż konieczną jest rzeczą przypominać
mu wciąż to pierwsze i najważniejsze zadanie życia. Już od
dzieciństwa trzeba, aby każdy pojął pierwszą część Modlitwy
Pańskiej, szczególnie pierwszą prośbę święć się Imię Twoje, w
niej bowiem kryje się najistotniejszy obowiązek życia duchowego -
świadome szerzenie chwały Bożej.
|
![]() |
Od zrozumienia tych podstawowych prawd zależy cały rozwój życia
duchowego, to, co by się chciało nazwać nastawieniem duszy. One
jedynie mogą się stać podkładem poprawnego stosunku duszy do Boga,
w którym bezinteresowne szerzenie chwały Bożej winno dominować
nad interesownym poszukiwaniem własnego szczęścia. One tylko mogą
sprawić, że zasadniczym tonem naszego życia religijnego będzie
służyć Bogu, a nie posługiwać się Bogiem. One wreszcie mogą
powiązać nierozerwalnymi więzami modlitwę z życiem codziennym i
dać pełne zrozumienie słów Zbawiciela, że trzeba się zawsze
modlić i nie ustawać (Łk 18, 1). Jeśli bowiem pierwszą
funkcją modlitwy jest chwalić Boga, modlitwą będzie wszystko,
co Go chwali. Otóż chwałę Bożą nie mniej od modlitwy szerzy
pełnienie woli Bożej w codziennym życiu chrześcijanina.
|
![]() |
Spis treści |