Wielki Tydzień 2013


Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych,
szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus
zasiadając po prawicy Boga
(Kol 3,1).


Wielki Tydzień
Niedziela Palmowa >>
Wielki Poniedziałek >>
Wielki Wtorek >>
Wielka Środa >>

Triduum paschalne
Msza Wierzerzy Pańskiej >>
Liturgia Męki Pańskiej >>
Wielka Noc paschalna >>




Niedzielą Plamową rozpoczęliśmy Wielki Tydzień


Na początku liturgii Niedzieli Palmowej odczytaliśmy Ewangelię o wjeździe Jezusa Chrystusa do Jerozolimy. W tym roku wg św. Łukasza 19,28-40. Jest w niej mowa o ogromnej ilości (gr. to pletos) uczniów: "całe mnóstwo uczniów radując się poczęło wielbić Boga za wszystkie cuda, które widzieli". Radość uczniów przywykliśmy interpretować w podobnym kluczu co entuzjazm tłumów nasyconych rozmnożonym chlebem, które chciały obrać Chrystusa na króla. Jednak nie o powierzchowność i zmienność ludzkiej radości tu chodzi. W opisie Ewangelisty radość uczniów ma bardzo istotne mesjańskie znaczenie, podobnie jak radość Maryi w "Magnificat", wysławiającej Pana z powodu wielkich rzeczy, które Pan uczynił dla niej: "wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu zbawicielu moim".

Warto przy tym wskazać – jak czyni to Janowy opis 12,17-18 – które konkretnie wielkie rzeczy i cuda wysławiali uczniowie w Jerozolimie: było nim przede wszystkim wskrzeszenie z martwych Łazarza: "Dawał więc świadectwo ten tłum, który był z Nim wówczas, kiedy Łazarza z grobu wywołał i wskrzesił z martwych. Dlatego też tłum wyszedł Mu na spotkanie, ponieważ usłyszał, że ten znak uczynił". Radość uczniów i Maryi, podobnie jak wcześniej Symeona i Anny (por. Łk 2,25-40), była radością z powodu spełnienia Izajaszowej eschatologicznej zapowiedzi odnowy miasta Jeruzalem, Dziewicy Syjonu: "Za to, iż byłoś opuszczone, znienawidzone i bez przechodniów, uczynię cię wieczystą chlubą, rozradowaniem wszystkich pokoleń (...) Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty" (Iz 60,15; 61,10).

Tak więc radość uczniów nie jest wyrazem powierzchowności i zmienności nastrojów tłumów. W intencji Ewangelisty jest oznaką przyjęcia z wiarą Mesjasza przez tę część Izraela – resztę Izraela, "całe mnóstwo uczniów" – która rozpoznała swego Pana. Podczas gdy przywódcy i faryzeusze, podobnie jak Judasz i ci, którzy ich posłuchali, okazali się niezdolni "rozpoznać czasu swego nawiedzenia" (Łk 19,44). Jak prorokował Izajasz: "nawet wół i osioł rozpoznaje swego pana, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie" (Iz 1,3). Jezus mówił do tych ostatnich: "Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata" (J 8,23). Znaczyło to nie co innego tylko: "Wy należycie do tego świata, podobnie jak narody (poganie)". Bardzo mocne słowa w odniesieniu do tych, którzy modlili się co szabat – ale też i w większe święta, zwłaszcza rozpoczynając świętowanie Paschy – błogosławiąc Boga za to, że konsekrował, oddzielił ich spośród narodów: "Błogosławiony jesteś Adonaj, nasz Boże, Królu wszechświata, który wybrałeś nas spośród wszystkich ludów, wywyższyłeś nas spośród wszystkich języków i uświęciłeś nas Swoimi przykazaniami".

Aby więc właściwie odczytać wjazd Jezusa do Jerozolimy i radość "całego mnóstwa uczniów" oraz następującą zaraz potem Mękę, aby zrozumieć główne przesłanie tej niedzieli Męki Pańskiej ("Niedzieli Palmowej") – trzeba wziąć pod uwagę, po pierwsze, cud wskrzeszenia z martwych Łazarza (J 11), po drugie to, czym jest „świat”, do którego należała ta część Izraela, która konsekwentnie dążyła do zabicia Go.

Chodzi więc o Mękę zakończoną Śmiercią i złożeniem do grobu, ale i o przezwyciężenie mocy śmierci przez Zmartwychwstanie. Jezus jako Mesjasz wchodzi do Jerozolimy, aby wypełnić obietnice proroków wobec niej. Wchodzi jako mocniejszy od śmierci – co ukazało wskrzeszenie Łazarza, ale też i zmarłej córki Jaira, o której mówił, że po prostu "zasnęła" (por. Mk 5, 35-43) – aby samemu stoczyć z nią "bój chalebny" i ją pokonać, powstając z grobu trzeciego dnia. Jezus jest tym, który wszedł w naszą rzeczywistość, aby ją odkupić, przemienić, uczynić szczęśliwą. Idzie na przedzie i pokazuje nam drogę: "Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę zawiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności" (Oz 6,1-2). Jezus dokonując tego nie czyni z nas konsumentów, robiąc wszystko za nas, lecz pokazuje nam drogę, którą mamy podążyć za Nim: przez śmierć do zmartwychwstania – tym przecież jest chrzest, który nie może pozostać tylko samym obrzędem. Trzeba wejść w śmierć przede wszystkim dla grzechu, dla tego wszystkiego, do czego pociąga nas świat, ale także śmierć fizyczną, wierząc, że jest tylko snem, z którego powstaniemy z Chrystusem.

Świat jest pojęciem szczególnie ważnym w kontekście woli Soboru watykańskiego II, który chciał, by Kościół odnowił swoje nastawienie do doczesności. Trzeba z jednej strony porzucić kwas osądów, czyli mieć wobec świata postawę paschalną. Taką drogę na nowo pokazuje nam Papież Franciszek.

Jednak jednocześnie trzeba popatrzeć na niego w perspektywie historii stworzenia i zbawienia: świat powstał jako doskonały, następnie jednak doznał ogromnych zniszczeń moralnych i materialnych przez grzech pierworodny. Jest w buncie wobec Boga, nie rozpoznał Słowa, przez które się stał i które przyszło do niego jako Ciało (por. J 1,3.10). Jednak za niego właśnie oddaje swoje życie Jezus: "tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony" (J 3,14-17). Rozpoczynamy więc świętowanie narodzin nowego świata, który rodzi się w bólach krzyża i objawia się w zmartywchwstaniu, wniebowstąpieniu i zesłaniu Ducha Świętego! (KB op)




Wielki Poniedziałek

Ewangelia dzisiejsza (J 12,1-11) prowadzi nas do domu Marii i Marty w Betanii, gdzie przy stole obecny jest także wskrzeszony z martwych ich brat Łazarz. Jakże ważna jest jego obecność dzisiaj. Maria namaszcza Jezusa "na dzień jego pogrzebu" (w.7). Łazarz każe nam kontemplować zbliżające się wydarzenie ukrzyżowania i śmierci Jezusa poprzez to wydarzenie: Chrystus jest mocniejszy od śmierci, jest niepokonany. Jeśli namaszczamy Go wraz z Martą, jeśli wzrusza nas Jego droga krzyżowa – jest to cudowny wyraz naszej miłości łączącej nas z Nim. Ale patrzmy się na śmierć i pogrzeb Jezusa z wiarą. Jego śmierć będzie lekarstwem na naszą śmierć, jego miłość, z jaką odda życie za przyjaciół, będzie lekarstwem na nasz egoizm, na nasz lęk o siebie i o tych, których kochamy. Jego zaufanie i posłuszeństwo woli Ojca będzie lekarstwem na nasz brak zaufania i postawy "non serviam" ("nie będę służył") (por. Jer 2,20).



Wielki Wtorek

Wielki Wtorek jest w wielu diecezjach dniem, w którym w katedrze odprawiana jest Msza krzyżma. Wszyscy, w miarę możliwości, przynależący do diecezji prezbiterzy i diakoni, a także biskupi pomocniczy, oraz prezbiterzy z innych diecezji pracujący w niej gromadzą się w katedrze wokół biskupa. Uczestniczymy w poświęceniu olejów świętych, używanych do sakramentów: chrztu, bierzmowania, święceń oraz namaszczenia chorych. Odnawiamy też swoje zaangażowanie w posługę prezbiteratu, odpowiadając trzykrotnie "tak" na pytanie biskupa, które konfrontuje, stawia nas na nowo wobec trzykrotnego Jezusowego pytania skierowanego do Piotra: czy miłujesz mnie, bardziej aniżeli ci? (por. J 21,15n) Po zadaniu tych pytań, biskup zwraca się do wiernych: módlcie się za swoich księży i diakonów.

Dzisiejsza Ewangelia (J 13,21-33.36-38) pozwala nam usłyszeć dialog Jezusa z jednym ze swoich Apostołów, Judaszem. Słyszymy, że Pan doznał "głębokiego wzruszenia". Użyte w polskim tłumaczeniu wyrażenie sugeruje, że Jezus doznał jakiegoś rodzaju uczucia – wzruszenie wynika z miłości. Polski tłumacz użył go zapewne po to, by podkreślić miłość Jezusa do Judasza. Słowo greckie tarasso (etarachthe) oraz jego tłumaczenia w innych jezykach mówią o uczuciu zamętu, niepokoju. Wulgata tłumaczy jako "turbatus est spiritu", angielska Biblia Króla Jakuba: "was troubled in spirit".

Św. Jan mówi o Judaszu, że „miał pieczę nad trzosem” (w.29). Wcześniej – fragment ten proklamowaliśmy wczoraj – mówił otwarcie: "był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano" (J 12,6). Postawa Judasza, który wydał Jezusa na śmierć za trzydzieści srebrników, wydaje się nie do pojęcia. "Jeden z was mnie zdradzi" oznajmia Pan. Jak to możliwe? Faktycznie, po ludzku nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć. Apostoł? Wybrany? Jednak grzech nie jest sprawą ludzką, jest postawą szatańską. Jezus nauczał w Kazaniu na górze o pieniądzach: "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie" (Mt 6,24-25). Poprzedził te słowa podkreśleniem, że nie jest to sprawa błaha: "Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!" (Mt 6,22-23)

Judasz nie był jedynym, który miał bardzo ludzkie, a przecież w rzeczywistości szatańskie pokusy. Wystarczy wspomnieć pragnienie władzy samego Jana Ewangelisty i jego brata Jakuba, a może jeszcze bardziej ich matki. Mateusz mówi o jej "macierzyńskiej dyplomacji" w kontekście zapowiadanej Męki (por. Mt 20,18-28). Również i Piotr był nazwany przez Pana "szatanem", z powodu swego bardzo konsekwentnego zabiegania – aż do zaparcia się Mistrza w decydującym momencie – o swoje życie (Mt 16,23; 26,69-75). Miał tę postawę mimo nauki Jezusa, że kto chce zachować swoje życie, straci je (J 12,24). Apostołowie, gdy chodzili za Jezusem, nie byli herosami świętości. Stali się nimi dopiero w wyniku przyjęcia z wiarą – która też przecież nie przyszła im tak łatwo – Zmartwychwstałego Jezusa i jego Ducha Świętego, Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który nauczył ich stopniowo wszystkiego, o czym Jezus mówił im w czasie, gdy chodzili z Nim (J 14, 16-17; 15,26; 16,13n).




Chrystus nauczający Apostołów, Kapadocja, XII w.

Zdradzenie Jezusa staje się w jakimś sensie zrozumiałe, gdy uznamy, że Judasz wcześniej lekceważył słowo Boże. Konkretnie nie uwierzył słowu Mistrza na temat pieniądza. Jeśli będziesz miłował pieniądze, wzgardzisz Panem, aż do znienawidzenia Go...

W dniu, w którym odnawiamy swoje zaangażowanie w posługę w Kościele, módlmy się za diakonów, prezbiterów i biskupów, abyśmy wzgardzili pieniądzem i potrafili nie troszczyć się o swoje życie, abyśmy w ten sposób uczynili miejsce w naszym sercu dla umiłowania Pana. Aby Duch Święty pomógł nam uwierzyć Jego słowom i aby stały się w nas ciałem: "Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6,25-34).

Wielka Środa

Dzisiejszy dzień, poprzedzający rozpoczęcie Triduum paschalnego, stawia nas wobec tajemnicy cierpienia. W liturgii Słowa proklamowany jest fragment Izajaszowej trzeciej pieśni o cierpiącym Słudze Pańskim (Iz 50,4-9a). Wczoraj i przedwczoraj słyszeliśmy dwie poprzednie (Iz 42,1-7; 49,1-6). Nie jest łatwo kontemplować cierpienie. Według św. Pawła, dla pogan jest ono głupstwem, a dla osób, które mają podejście religijne, nazwijmy je przedchrześcijańskie – na wzór religii naturalnych – zgorszeniem (1 Kor 1,23). Osoby o takiej religijności pytają: jak to? Skoro Bóg jest dobry, dlaczego zsyła mnie czy mojej bliskiej osobie to bolesne wydarzenie? Gorszą się Bogiem doświadczając cierpienia.

Dzisiejszy fragment Pieśni Sługi Pańskiego mówi o cierpieniach moralnych, znoszonych, dzięki pomocy Pana, z godnością: "jestem nieczuły na obelgi, uczyniłem twarz moją jak głaz".

Natomiast Ewangelia wg Mateusza 26,14-25 – która na nowo opowiada nam o dialogu Jezusa z Judaszem – ukazuje inne cierpienie, cierpienie przeklęte. Jezus mówi o tym, który Go wyda: "lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził". O takim cierpieniu słyszymy u Hioba:
"Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, gdy powiedziano: Poczęty mężczyzna. Niech dzień ten zamieni się w ciemność, niech nie dba o niego Bóg w górze. Niechaj nie świeci mu światło, niechaj pochłoną go mrok i ciemności. Niechaj się chmurą zasępi, niech targnie się nań nawałnica. Niech noc tę praciemność ogarnie i niech ją z dni roku wymażą, niech do miesięcy nie wchodzi! O, niech ta noc bezpłodną się stanie i niechaj nie zazna wesela! Niech ją przeklną złorzeczący dniowi, którzy są zdolni obudzić Lewiatana. Niech zgasną jej gwiazdy wieczorne, by próżno czekała jutrzenki, źrenic nowego dnia nie ujrzała: bo nie zamknęła mi drzwi życia, by zasłonić przede mną mękę. Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać? Po cóż mnie przyjęły kolana a piersi podały mi pokarm? Teraz bym spał, wypoczywał, odetchnąłbym w śnie pogrążony z królami, ziemskimi władcami, co sobie stawiali grobowce, wśród wodzów w złoto zasobnych, których domy pełne są srebra. Nie żyłbym jak płód poroniony, jak dziecię, co światła nie znało" (Hi 1,3).

Słowa Jezusa, jeśli je przyjmiemy "bez znieczulenia", bez zmiękczania, po prostu – wybijają nas z sentymentalnego podejścia do życia wiary. Mówią o ludziach, którzy doświadczają piekła. Hiob doświadczył piekła na ziemi. Zdrajca Jezusa, podobnie jak bogacz z przypowieści o żebraku Łazarzu (Łk 16,19-31), doświadczy piekła po śmierci, które będzie wiecznym oddaleniem od szczęścia i bliskości Boga: "teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać" (w.25n).

Świadomość tego pozwoli nam świętować misterium paschalne tak, by doświadczyć całego dramatu, jaki się w nim odgrywa, dramatu, który nie jest przedstawieniem, ani grą komputerową. Objawia tajemnicę realnego życia, w którym skutki naszych postaw i działań nie są wirtualne. Oby Triduum, które jutro rozpoczynamy, było dla nas lekarstwem na cały rok, obudziło nas z beztroski i poprowadziło nas do zufania zbawczej mocy Chrystusowej Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Póki żyjemy i mamy pragnienie zbawienia – ta uwaga jest szczególnie adresowania do ludzi, którzy słysząc o piekle boją się, że zostaną potępieni – Chrystus czeka na nasze nawrócenie i nigdy nas nie odtrąci. Prawdziwą przegraną jest stan, gdy człowiek już nie pragnie miłości Bożej i zbawienia. Jego życie może stać się wiecznym piekłem, jedyne na co będzie go stać, to przeklinanie Boga. Jeśli jednak człowiek pragnie Boga – jest to znak, że sam Ojciec pociąga go do Chrystusa. Jeżeli Ojciec pociąga, jakże Chrystus odrzuci? (por. J 6,44; Rz 8,1-4.31-39) Słowa Listu do Hebrajczyków brzmią jednak niezwykle mocno jako przestroga: "Niemożliwe jest bowiem tych – którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a /jednak/ odpadli – odnowić ku nawróceniu. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko. Ziemia zaś, która pije deszcz często na nią spadający i rodzi użyteczne rośliny dla tych, którzy ją uprawiają, otrzymuje błogosławieństwo od Boga. A ta, która rodzi ciernie i osty, jest nieużyteczna i bliska przekleństwa, a kresem jej spalenie" (Hbr 6,4-8).

Triduum paschalne

Msza Wieczerzy Pańskiej

Msza Wieczerzy Pańskiej rozpoczyna Triduum paschalne. Właściwie, żeby je przeżyć takim, jakim ono jest potrzeba odejść od liczenia dni i nocy. Ustanowienie Eucharystii rozpoczyna wydarzenie, które jest całością, będzie trwało aż do niedzieli, a w pewnym sensie przez cały okres Wielkanocny. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: "Misterium Paschalne Chrystusa – przeciwnie – nie może pozostawać jedynie w przeszłości, ponieważ przez swoją Śmierć zniweczył On śmierć, a ponadto to, kim Chrystus jest, to, co uczynił i co wycierpiał dla wszystkich ludzi, uczestniczy w wieczności Bożej, przekracza wszelkie czasy i jest w nich stale obecne. Wydarzenie Krzyża i Zmartwychwstania trwa i pociąga wszystko ku Życiu" (
KKK 1085).

Triduum jest więc taki sposobem przeżywania czasu, dzięki któremu doczesność otwiera się na wieczność. Podobnie, jak każda niedziela w ciągu roku, która jest szabatem chrześcijańskim, małą paschą tygodnia – jak pisze o tym Jan Paweł II w liście o świętowaniu niedzieli Dies Domni (więcej>> ) – tym dniem w tygodniu, w którym odchodzimy od zajęć codziennych, pochłaniających nas w ciągu sześciu dni, do kosztowania świętej wieczności. Dojrzałość chrześcijańska mierzy się zdolnością karmienia się tym nie-dzielnym (czyt. "pozbawionym działania"), paschalnym pokarmem wieczności, innym niż "duchowe mleko" (por. 1 Kor 3,1-2). Dochodzi się do tej dojrzałości przez oczyszczenie zmysłów i wiary, które św. Jan od Krzyża nazwał nocą (więcej>>).

W Ewangelii (J 13,1-15) proklamowany jest dialog Chrystusa z Piotrem, który wiąże się ściśle z dialogami poprzedzających dni – mówi bowiem o dwóch drogach: o drodze życia wiecznego, uczestnictwa w szczęściu samego Chrystusa, oraz o drodze wiecznego oddalenia od Chrystusa: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Obmycie jest znakiem, który ma charakter znaku-sakramentu – znaku, który, gdy jest sprawowany, wprowadza obmywanego w moc i głębię misterium paschalnego. Mówi niejako także o mocy samej Eucharystii, jej działania oczyszczającego z grzechów, co jest warunkiem prawdziwej jedności. Słusznie więc Ewangelia Wieczerzy Pańskiej koncentruje się na znaku obmycia nóg, dając mu pierwszeństwo nawet wobec opisu ustanowienia sakramentu Eucharystii, który nb też jest znakiem-sakramentem misterium paschalnego. W ten sposób ukazane jest to co najważniejsze w Tajemnicy paschalnej: zbawienie i zjednoczenie w miłości.

Niestety, jak podkreślał Benedykt XVI, z powodu stechnicyzowanej mentalności, współcześnie cierpimy na brak umiejętności rozumienia i posługiwania się językiem znaków i symboli sakramentalnych (por. część poświęcona katechezie mistagogicznej adhortacji Sacramentum caritatis 64 (więcej>>).

Prowadząc dialog z Piotrem, "wykąpanym", Jezus mówi także o tych, którzy są obecni w trakcie tej wieczerzy, ale są nieczyści. "Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: 'Nie wszyscy jesteście czyści'". Judasz jest typem każdego, kto poprzez poważne nieuporządkowane przywiązanie do rzeczywistości tego świata doczesnego, poprzez czyny sprzeczne z przykazaniami Bożymi, wydaje Jezusa na ukrzyżowanie. Są dziś chrześcijanie, którzy nie zauważając swego brudu, jak inni – obmyci – przystępują do stołu Pańskiego.

O samym ustanowieniu Eucharystii słyszymy jednak w pierwszym czytaniu z 1 Listu do Koryntian (11,23-26). Paweł mówi, "Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie" (w.26). Eucharystia jest więc głoszeniem wydarzenia ofiary Krzyża, wyrazu największej miłości (por. J 15,13), dlatego, że jest ofiarą "Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia" (2 Kor 3, 6). Przymierze to można wypełnić jedynie wtedy, kiedy powstanie się z martwych razem z Chrystusem. Tajemnica ta będzie w centrum celebracji Triduum paschalnego.


Wielki Piątek – Liturgia Męki Pańskiej

Uczestnictwo w liturgii Wielkiego Piątku połączone z postem umożliwia nam wejście z całym swoim życiem w tajemnicę Męki Pańskiej. Słowo Boże proklamowane dziś mówi nam o ogromnym cierpieniu Chrystusa, ale też pomaga nie zatrzymywać się na samym Jego ludzkim wymiarze. Od czasów nowożytnych, pod wpływem humanizmu, cierpienia fizyczne Zbawiciela zaczęły nabierać emocjonalnie zbyt dużego znaczenia. Taki charakter miał też film Pasja Mela Gibsona. Popularna pobożność i sztuka koncentrująca się na cierpieniach fizycznych i emocjonalnych niekoniecznie przekaże nam wiarę. Chrześcijanie podchodzą do nich z wiarą, nie wywyższają ich dla nich samych – uwielbiają je, gdyż kryją w sobie lekarstwo tego świata.

Niezwykły pod tym względem jest fragment Czwartej pieśni Sługi Pańskiego Deutero-Izajasza (Iz 52,13-53,12), który słyszymy w pierwszym czytaniu. Wizja, którą prorok miał na ponad pięćset lat przed Chrystusem, zdumiewa. Mówi o cierpieniu Mesjasza przekraczającym ludzkie wyobrażenie, ale też dodaje, że właśnie w tym cierpieniu "objawiło się ramię Pana". Prorok świadomie użył tego wyrażenia, gdyż oznacza ono w tradycji Izraela działanie paschalne Boga – właśnie ramię Pana wyprowadziło Izraela z domu niewoli (Wj 3,19n; 6,1; 13,3.7.14; 32,11; 136,11-12; Ps 44, 3). Cierpienia Mesjasza mają charakter paschalny. Mimo iż ludzie uznali Go "za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego", nie widząc sensu w jego cierpieniu, prorok tłumaczy ten sens. Używa charakterystycznego "lecz": "lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze zdrowie". Prorok w swej wizji zapewnia też o szczęśliwym końcu Jego zbawczej misji: "Jeśli wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pana spełni się przez niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości on sam dźwigać będzie".

Sam Chrystus, chcąc wprowadzić uczniów w sens swego cierpienia, w Przemienieniu ukazał swą chwałę trzem z nich: Piotrowi, Jakubowi i Janowi. Mojżesz i Eliasz, także obecni na Taborze, kontemplowali Jego przyszłą Mękę z perspektywy chwały: "ukazali się w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie" (Łk 9,30n). Słowa Chrystusa na Krzyżu, "Eloi, Eloi, lema sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" (Mk 15, 34), ukazują, że dotarł On do granicy i jednocześnie źródła ludzkiego cierpienia: poczucia oddalenia od Boga. Ale, jak ukazał to w swoim Przemieniu, nigdy bardziej miłość Boża – ze względu na zjednoczenie natury boskiej z naturą ludzką w Osobie Chrystusa – nie była bardziej Obecna w ludzkim cierpieniu, jak w tym Chrystusowym doświadczeniu haniebnej śmierci w opuszczeniu, zdawałoby się, przez Boga i ludzi.

Świętowanie Paschy dla Żydów jest zawsze radością, nawet gdy jest to radość przez łzy, jak wtedy, gdy śpiewali paschalny Wielki Hallel w obozach koncentracyjnych. Modlitwa rozpoczynająca Paschę mówi o radości i rozkoszy: "Z miłością wyznaczasz, Adonaj, nasz Boże, pory roku dla radości, dni i okresy świąteczne dla radowania się, dzień Święta Pesach, czas naszej wolności, święte zgromadzenie, na pamiątkę wyjścia z Egiptu. Bo wybrałeś nas i uświęciłeś nas spośród wszystkich narodów i dałeś nam pory Twoich błogosławionych świąt dla radowania się i rozkoszy. Błogosławiony jesteś Ty, Adonaj, który udzielasz świętości Izraelowi i okresom świątecznym".

W takim paschalnym sensie chrześcijański Wielki Piątek nie może być smutny. Oto jesteśmy świadkami Śmierci, która nada wodom chrzcielnym moc uśmiercenia i pogrzebania starego człowieka i zrodzenia nas do życia wiecznego (por Rz 6,1-11). Katarzyna ze Sieny w swoim Dialogu zapisała słowa Chrystusa o tym, że w miarę, gdy zwiększały się cierpienia Jego Drogi krzyżowej, doznawał coraz większej ulgi. Jego Męka uśmierzała ból, którego doświadczał z powodu grzechów ludzkich, ból Pasji był prawdziwie lekarstwem dla bólu nieporównanie większego, duchowego.


Wielka Noc paschalna

Chrystus umarł. Adorowaliśmy Jego krzyż, modląc się do Boga – jednego w Trójcy: Święty Boże, Święty mocny, Święty nieśmiertelny, Panie, zmiłuj się nad nami!, (Agios Theos, Agios ischyros, Agios athanatos, Kyrie, eleison imas!). To, iż złożyliśmy Pana do grobu nie oznacza, że tajemnica krzyża jest przeszłością. Podobnie jak Msza Ostatniej Wieczerzy nie była jedynie wspominaniem pożegnalnego świątecznego posiłku Chrystusa, lecz raczej świętowaniem ustanowienia Eucharystii. Adoracja Ukrzyżowanego nie jest kwestią wydarzenia, które jest już "za nami". Wyraża to ulubiona maksyma kartuzów: Krzyż stoi, gdy świat się obraca (Stat crux dum volvitur orbis). Stoi jako głupstwo dla pogan i zgorszenie dla osób o niedojrzałej wierze. Dla nas, którzy poznaliśmy jego życiodajne działanie stoi jako umocnienie i punkt odniesienia i nadziei.

Wielka Noc paschalna jest zwieńczeniem Triduum, jest sakramentem nad sakramentami. Doświadczenie jej mocy pozwala przywrócić właściwe spojrzenie na sakramenty: w życiu chrześcijańskim spełniają zadanie uobecniania w ciągu roku tego, co celebrujemy w czasie tej Wielkiej Nocy. Mówi o tym Katechizm przywołując w n.1163-1165 fragment Konstytucji Soborowej o liturgii Sacrosanctum concilium 102: "Każdego tygodnia Kościół obchodzi pamiątkę Zmartwychwstania Pańskiego w dniu, który nazwał Pańskim, a raz w roku czci je także razem z Jego błogosławioną Męką na Wielkanoc, w to swoje największe święto. Z biegiem roku Kościół odsłania całe misterium Chrystusa... W ten sposób obchodząc misteria Odkupienia, Kościół otwiera bogactwa zbawczych czynów i zasług swojego Pana, tak że one uobecniają się niejako w każdym czasie, aby wierni zetknęli się z nimi i dostąpili łaski zbawienia".

Dalej Katechizm naucza, że życie sakramentalne jest przeniknięte "nowością misterium Chrystusa" i jest wchodzeniem w "dzisiaj" Boga, którym jest Pascha naszego Pana:

"W czasie Kościoła, usytuowanym między wypełnioną już raz na zawsze Paschą Chrystusa a jej spełnieniem w Królestwie Bożym, liturgia sprawowana w ustalone dni jest głęboko przeniknięta nowością misterium Chrystusa. Gdy Kościół celebruje misterium Chrystusa, w jego modlitwie powraca słowo "dzisiaj" niby echo modlitwy, której nauczył go jego Pan (Por. Mt 6, 11) i echo wezwania Ducha Świętego (Por. Hbr 3, 7-4, 11; Ps 95, 7). Tym "dzisiaj" Boga żywego, do którego człowiek ma wejść, jest "Godzina" Paschy Jezusa, która przenika i prowadzi całą historię".

Dalej Katechizm przytacza fragment z O Passze (De paschate), 1-2 św. Hipolita:

"Życie rozciągnęło się na wszystkie istoty i wszyscy zostali napełnieni jasnym światłem. Wschód nad wschodami ogarnął wszechświat, a ten, który był "przed jutrzenką" i przed gwiazdami, nieśmiertelny i wielki, wspaniały Chrystus oświeca wszystkie istoty jaśniej niż słońce. Dlatego dla nas, którzy w Niego wierzymy, zaczyna się dzień światła, długi i wieczny, który nie gaśnie – mistyczna Pascha".

Oto czym jest Noc paschalna, w czasie której kiedyś wszyscy zostaliśmy zanurzeni w śmierć – śmierć Chrystusa. Pozostaje jeden praktyczny sprawdzian, w jakim stopniu rzeczywiście – nie tylko intelektualnie – weszliśmy w tę tajemnicę: mój stosunek do śmierci fizycznej. Wszyscy prędzej czy później umrzemy. Jest to prawda, z którą chyba już się oswoiliśmy, ale jak zareagował bym na konkretne znaki zbliżającej się śmierci? Panika? Litania rzeczy, które chcę jeszcze zrobić na tym świecie? Lista osób, których nie chcę opuścić, obowiązków, w których jestem niezastąpiony? A może traktowałbym te znaki paschalnie, jako "wody śmierci", do których mam zstąpić z Chrystusem – aby z Nim wyjść zmartwychwstały, w ciele uwielbionym, napełniony miłością niewymowną?


Chrzest Augustyna z Hippony i jego przyjaciela Alipiusza w katedrze w Mediolanie w Wielką Noc 387 r.
Chrzci św. Ambroży, świadkami są syn Augustyna Adeodatus i św. Monika.


Bardzo ważne jest tu słowo Pana, by nienawidzić swego życia na tym świecie: "Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne" (J 12,25). Święty Paweł uważał śmierć za zysk, a jeśli był gotów pozostać, to dlatego, że chciał kontynuować posługę w Kościele: "Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze" (Flp 1,23-25).

I jeszcze krótko o historii Nocy paschalnej. O. Raniero Cantalamessa OFMCap w monografii poświęconej Wielkanocy (Tłum angielskie: Easter in the Early Church, Collegeville, Minnesota: The Liturgical Press, 1993) zwraca uwagę na to, że od początku Kościoły lokalne świętowały paschę w dość zróżnicowany sposób, wprowadzając w celebrację paschy żydowskiej nowość misterium Chrystusa. W następstwie dwóch tradycji Starego Testamentu: Pascha jako przejście i ofiara paschalna (por. Wj 12) oraz jako wyjście i przaśniki (por. Wj 13-14), dominowały zasadniczo dwie tradycje rozumienia misterium Paschy-Wielkanocy. Jedna bardziej akcentowała Śmierć Chrystusa jako prawdziwego Baranka paschalnego, taką tradycję mógł przejąć Paweł (por. 1 Kor 11,26). Druga w centrum stawiała Chrystusowe zmartwychwstanie. Zawsze jednak, jak pokazał Odo Casel, niezależnie od tego czy świętowano w tym dniu, w którym Żydzi składali ofiarę paschalnego baranka, czyli 14 nissan – zwyczaj Kościołów Azji mniejszej, do których należał Meliton z Sardes, nazwano je Quatrodecimanami – czy w niedzielę (tzn. w noc z soboty na niedzielę) po żydowskiej passze, treścią celebracji były zarówno męka i śmierć, jak i zmartwychwstanie Chrystusa. Chrystus jest wypełnieniem paschy żydowskiej, jak mówi Meliton w swej homilii Peri Pascha:

"Prawo stało się Słowem,
stare stało się nowym,
(...)
model stał się rzeczywistością,
baranek stał się Synem".

Specyfiką chrześcijańskiej Paschy w stosunku do Paschy żydowskiej było włączenie w nią zupełnie nowego elementu: zmartwychwstania Chrystusa (por. 1 Kor 15:3-8; Rz 4,25). Wcześni autorzy łacińscy z przełomu II i III w., którzy pochodzili z Azji mniejszej lub otrzymali swą formację w tym regionie, jak Ireneusz, Tertulian, Hipolit i Laktancjusz tłumaczyli grecki termin Pascha jako Passio (Pasja). Stąd, jak pisze o. Cantalamessa, dla tych autorów "początkowo Pascha w ścisłym sensie oznaczała Wielki Piątek, lub także czas między śmiercią Chrystusa i Jego zmartwychwstaniem. Wigilia w sobotę wieczorem jest końcem Paschy a początkiem Piećdziesiątnicy" (Ibid., s. 17). Chrystus zmartwychwstał! Wkraczamy zatem w pięćdziesiąt dni świętowania królestwa Bożego, które staje się pomiędzy nami poprzez liturgiczne celebrowanie misterium paschalnego Chrystusa.

"Ja jestem tym, kto pokonał śmierć,
Ja – mówi Chrystus.
Przyjdźcie więc wszystkie rodziny ludzkie,
przeniknięte grzechem
a otrzymacie przebaczenie grzechów,
bo Ja jestem waszym przebaczeniem,
Ja – pascha zbawienia,
Ja – baranek za was zabity,
Ja – wasze odkupienie,
Ja – wasze życie,
Ja – wasze światło,
Ja – wasze zbawienie,
Ja – wasze zmartwychwstanie,
Ja – wasz król".

(Meliton, Homilia paschalna, 102-103)







  Klasycy     Strona główna