Święty Jan od Krzyża


droga.jpg (15434 bytes)

O radości płynącej
z dóbr naturalnych

Droga na Górę Karmel,
Księga III, rozdz. 21-23

 


Rozdział 21

Mówi o tym, jak próżne jest pokładanie radości woli w dobrach naturalnych. Poucza, jak należy ich używać w dążeniu do Boga.

 

1. Przez dobra naturalne rozumiemy tu piękność, wdzięk, przymioty, kształtną budowę i inne dary ciała. Co do duszy zaś rozumiemy jej dary, jak zdolności i rozsądek wraz z innymi przymiotami umysłu.

Radość, jaką człowiek odczuwa, [że sam lub jego bliscy posiadają takie przymioty] jest według słów Salomona marnością i złudzeniem. "Zwodnicze wdzięki i marna jest piękność: bojąca się Boga, ta będzie chwalona" (Prz 31, 30). Człowiek bowiem powinien Bogu za te dary dziękować i starać się, by przez nie był On bardziej znany i miłowany. Raczej więc powinien się człowiek obawiać tych darów naturalnych, gdyż przez nie łatwo może być zwiedziony i popaść w próżność, a tym samym odstąpić od miłości Boga. "Zwodnicze są wdzięki ciała", gdyż sprowadzają z drogi właściwej, pociągając go ku zgubie. Próżna radość i upodobanie w sobie czy w innym jest tego przyczyną. "Marna również jest piękność", gdyż przez nią człowiek wielokrotnie upada. Można się nią radować jedynie wtedy, jeśli przez nią my sami lub inni służymy Bogu. Człowiek powinien odczuwać bojaźń, by jego dary i wdzięki naturalne nie były powodem obrazy Boga.

Dzieje się zaś tak zawsze wówczas, gdy człowiek z próżną zarozumiałością zważa na nie i zbytnio się do nich skłania uczuciowo. Komu więc Bóg udzielił tych przymiotów, niech się wystrzega, zachowując skromność, próżnego wystawiania ich na pokaz, by nie odwrócić, choćby na krótko, czyjegoś serca od Boga. Wdzięki i dary naturalne są bardzo niebezpieczne i łudzące zarówno dla tego, kto je posiada, jak i dla tego, kto je podziwia, tak że trudno jest uniknąć usidlenia w nich serca. Toteż wiele osób duchowych, obdarzonych hojnie tymi przymiotami a powodowanych bojaźnią, wypraszało sobie u Boga zniekształcenie wyglądu, by nie były dla siebie ani dla innych okazją do uczuciowej skłonności i próżnej radości.

2. Niech więc człowiek duchowy oczyszcza i uwalnia swą wolę z próżnej radości w takich rzeczach. Niech pamięta, że piękność i wszystkie dary naturalne to marny pył ziemski. Z ziemi powstały i wracają do ziemi; wdzięk i powab, to dym i para ziemi. Kto tak je będzie oceniał i tak na nie patrzył, nie popadnie w próżność. Wśród tych przymiotów serce jego zwracać się będzie do Boga z radością i weselem, że w Nim wszystkie te radości i wdzięki istnieją w stopniu najdoskonalszym. On bowiem nieskończenie przewyższa wszystkie stworzenia, które przy Nim, jak mówi Dawid, jako szata zwietrzeją i zaginą, a tylko On jeden i tenże sam zostanie zawsze (por. Ps 101, 27-28). Jeśli dusza nie zwraca się we wszystkim ku Bogu, jej radość będzie zawsze fałszywa i zwodnicza. Do tego bowiem odnoszą się słowa Salomona, mówiącego o radości stworzeń: "A do wesela rzekłem: co mię darmo zwodzisz?" (Koh 2, 2). To się zdarza wtedy, kiedy serce ludzkie pozwala się pociągnąć do stworzeń.

 

Rozdział 22

O szkodach, jakie ponosi dusza pokladając radość swej woli w dobrach naturalnych.

 

1. Liczne rodzaje szkód i korzyści, o jakich mówię, mają jedno wspólne źródło: radość i upodobanie, lub oderwanie się od niej. Radość ta powstaje z któregokolwiek rodzaju tych sześciu dóbr, o których [mówię] i w każdym tym dobru jest jakaś szkoda lub pożytek, gdyż łączą się one wszystkie razem w związku z radością, jaką w nich znajduje wola.

Głównie jednak chcę tu omówić niektóre [szczególne] szkody i korzyści, jakie wynikają dla duszy z każdej rzeczy, jeśli wola pokłada w niej swą radość lub się od niej odrywa. Określam je tutaj jako szczególne korzyści lub szkody, gdyż wynikają w pierwszym rzędzie i bezpośrednio z danego rodzaju radości. Inne zaś są tylko drugorzędne i pośrednim ich następstwem. Tak na przykład przyczyną oziębłości ducha jest każdy rodzaj radości, dlatego ta szkoda wynika ze wszystkich sześciu wspomnianych dóbr. Natomiast nieczystość jest szkodą szczególną, wynikającą bezpośrednio z radości w dobrach naturalnych, o których obecnie mówimy 1).

2. Jest sześć różnych rodzajów szkód, do których się sprowadzają wszystkie szkody ducha i ciała, dotykające bezpośrednio duszy, jeśli ona pokłada swą radość w dobrach naturalnych.

Pierwsza szkoda to chełpliwość, zarozumiałość, pycha i pogarda dla bliźnich. Nie można bowiem patrzeć z nadmiernym uznaniem na jedną rzecz, by równocześnie nie odwracać oczu od innych. Stąd rodzi się w duszy rzeczywiste lekceważenie wszystkiego, co jest poza nią. Przykładając bowiem zbytnio wagę do jednego przedmiotu, siłą rzeczy zacieśnia się serce co do innych. Z tej rzeczywistej pogardy łatwo jest wejść w zamierzoną i dobrowolną pogardę innych rzeczy poszczególnych lub w ogóle. Objawia się ona nie tylko w ocenie wewnętrznej, lecz i w wypowiedziach: taka lub inna rzecz, ta lub tamta osoba jest lepsza lub gorsza od innych.

Druga szkoda polega na tym, że zmysły zostają pobudzone do upodobania w rozkoszy zmysłowej oraz do nieczystości.

Trzecia szkoda sprawia, że dusza lubuje się w pochlebstwach i w próżnych pochwałach, a to wszystko jest oszukanie i próżność, jak mówi Izajasz prorok: "Ludu mój, którzy cię błogosławionym zowią, ci cię zwodzą" (Iz 3, 12). I rzeczywiście tak jest, bo choć czasem chwali się prawdziwe wdzięki i piękność, to jednak trudno uniknąć tu szkody. Takie bowiem pochwały wzbudzają w bliźnichpróżne upodobanie w sobie, radości, afekty i niedoskonałe pragnienia.

Czwarta szkoda jest raczej ogólna. Radość bowiem w dobrach naturalnych, w większym jeszcze stopniu niż radość w bogactwach, przytępia rozum i osłabia wyczucie duchowe. Dobra naturalne bliższe są człowiekowi od bogactw doczesnych, więc i radość z nich wciska się skuteczniej i szybciej, zostawia w zmysłach ślad i przywiązanie, a tym samym bardziej je zwodzi. Pod ich wpływem rozum traci jasność i swobodę sądu, jest bowiem przyćmiony uczuciami radości tak bardzo z nim związanej.

Piąta szkoda jest następstwem czwartej i polega na tym, że umysł człowieka rozprasza się na stworzenia.

Rodzi się wtedy oziębłość i słabość duchowa. I to jest szósta szkoda również ogólnej natury. Czasem dochodzi ona do takiego stopnia, że dusza w rzeczach Bożych znajduje tylko wielką odrazę, smutek, a niejednokrotnie zupełnie je sobie obrzydza. W tej radości, przynajmniej w początkach, zatraca się niezawodnie czystość duchowa. A jeśli się zachowa jakiegoś ducha, będzie on bardzo zmysłowy i przyziemny, mało duchowy, mało wewnętrzny i skupiony. Opiera się bowiem więcej na upodobaniu zmysłowym niż na sile ducha. I duch ten wówczas jest tak niski i słaby, że nie zdoła zwalczyć w sobie przyzwyczajenia do tych radości. (Taki zaś habitualny stan niedoskonałości, chociażby nawet bez przyzwolenia na pewne akty takiej radości, wystarczy, by splamić czystość duchową). W takim stanie dusza żyje pewnego rodzaju słabością zmysłów, a nie siłą ducha. Ujrzy to jasno wówczas, gdy przy danej sposobności powróci znów do doskonałości i odwagi. Co prawda, nie wyklucza to posiadania wielu cnót, które jednak będą połączone z wielu niedoskonałościami, gdyż w tej radości nie zwalczonej nie można zachować ani czystości, ani wewnętrznej słodyczy ducha. Króluje bowiem wówczas ciało i walczy przeciw duchowi (por. Ga 5, 17), który, chociażby nie odczuwał tej szkody, otrzymuje jednak stąd co najmniej ukryte roztargnienie.

3. Wracam jednak do owej drugiej szkody, zawierającej w sobie tak wielką ilość innych, że nie da się tego powiedzieć ani opisać. Nie jest żadną tajemnicą, do jakiego stopnia dochodzi i jak wielkie jest nieszczęście zrodzone z radości opartej na piękności i wdziękach naturalnych. Codziennie bowiem wielu ludzi traci z tej przyczyny swe życie, cześć, popełnia wiele niegodziwych czynów. Z tej również przyczyny wielu traci majątki, daje się porwać zawiści i kłótniom, popełnia cudzołóstwa, gwałty i wszeteczeństwa. Dla tej przyczyny upada tylu świętych, że porównuje się ich do trzeciej części gwiazd strąconych z niebios na ziemię ogonem węża (Ap 12, 4). Z tej przyczyny czyste złoto traci swój blask i wpada w błoto. "Szlachetni Syjonu ubrani w przedniejsze złoto: jakże poczytani są za naczynia gliniane, za robotę rąk garncarzowych!" (Lm 4, 7-2).

4. O, jakże daleko rozlewa się jad tej szkody! I któż, mniej lub więcej, nie pije ze złoconej czary tej niewiasty babilońskiej, o której mówi Apokalipsa (17, 4)? Siedzi ona na owej wielkiej bestii, mającej siedem głów i dziesięć rogów. Rozumie się przez to, że nie ma tak wzniosłego człowieka ani tak niskiego, świętego ani grzesznika, którego by nie raczyła winem swoim. Ujarzmia ona na różny sposób serca, bo powiedziano o niej, że wszyscy królowie ziemi upili się winem jej wszeteczeństwa (Ap 17, 2). Ulegają jej ludzie ze wszystkich stanów aż do wzniosłego i najwyższego sanktuarium, aż do boskiego kapłaństwa, gdyż ona, jak mówi Daniel, stawia swoje obrzydliwe naczynie w miejscu świętym (9, 27). Nie daje spokoju i najodporniejszemu, by go nie częstować, mniej lub więcej, winem z tego kielicha, tj. próżnym upodobaniem, Mówiąc zaś, że "upili się jej winem wszyscy królowie ziemi", daje poznać, że i wśród świętych znajduje się niewielu, których by nie nęcił i nie odurzał ten napój radości i upodobania w piękności i wdziękach naturalnych.

5. Należy zastanowić się nad tym, iż powiedziane jest, że "upili się". Samo już zakosztowanie kielicha tych radości opanowuje serce i pociąga za sobą zaćmienie rozumu, podobnie jak u tych, co się winem upijają. I jeśli się natychmiast przeciwko tej truciźnie nie zastosuje takiego środka, który by ją unieszkodliwił, to życiu duszy grozi niebezpieczeństwo. Człowiek bowiem pozbawiony sil duchowych popada w taką nędzę, że jest jak ów Samson z wyłupionymi oczyma i z obciętymi włosami jako niewolnik (por. Sdz 16, 21). Otaczają go zewsząd wrogowie i ginie wtedy wtórną śmiercią, jak Samson poległ razem ze swymi wrogami (tamże, 30). Picie tych radości sprowadza na człowieka te nieszczęścia duchowo, podobnie jak na Samsona sprowadziło je cieleśnie. Wtedy, ku wielkiemu zawstydzeniu zwyciężonego, szydzą z niego wrogowie, mówiąc mu: Tyżeś to jest, któryś rozrywał po trzykroć więzy, rozdzierałeś lwy, zabijałeś tysiące Filistynów, wywalałeś bramy i uwalniałeś się ze wszystkich nieprzyjaciół twoich?

6. Na koniec podajemy skuteczne lekarstwo przeciw tej truciźnie. Gdy człowiek poczuje, że serce jego pociąga próżna radość z jakiegoś dobra doczesnego, niech przypomni sobie, że próżna jest wszelka radość oprócz samej służby Bożej. Niech również pamięta, jak niebezpieczna i zgubna może być ta radość dla niego. Niech rozważy, jaką to klęską stała się dla aniołów owa radość i upodobanie w swojej piękności i w darach naturalnych, iż przez to wpadli w otchłanie brzydoty. Niech się zastanowi, ile nieszczęść wynika dla ludzi z tej próżności na każdy dzień i niech odważnie użyje w porę przeciwdziałającego środka, o którym mówi poeta, zwracając się do tych, którzy się skłaniają ku takiej radości: "Zaraz z początku szukajcie lekarstwa, bo gdy dacie czas złu wzrosnąć w sercu, bezużyteczne będą środki i lekarstwa" 2) . Mędrzec zaś podaje przestrogę: "Nie patrz na wino, gdy się rumieni, gdy się rozjaśni w szklanicy barwa jego; łagodnie wchodzi, ale na końcu ukąsi jak wąż i jak żmija jad rozpuści" (Prz 23, 31-32).

 

Rozdział 23

Mówi o korzyściach, jakie dusza odnosi nie pokładając radości w dobrach naturalnych.

 

1. Liczne korzyści odnosi dusza odrywając się od takich radości. Najpierw czyni się sposobną do umiłowania Boga i do osiągnięcia innych cnót. Następnie, bezpośrednio przygotowuje miejsce dla pokory w stosunku do siebie oraz dla powszechnej miłości bliźniego. Nie skłaniając się uczuciowo do nikogo, z powodu dóbr naturalnych, pozornych i zwodniczych, dusza jest wolna i czysta, oraz może wszystkich kochać rozumnie i duchowo, zgodnie z wolą Bożą. Rozumie wtedy, że kochać należy jedynie dla cnót, jakie ktoś posiada. Miłość taka jest miłością wedle woli Bożej, daje swobodę duchową, a jeśli lgnie, to lgnie do Boga. Ze wzrostem tej miłości wzrasta również miłość Boga, z tą zaś wzrasta i miłość bliźniego. Jeden bowiem i ten sam jest ich motyw i ta sama przyczyna w Bogu.

2. Inną szczególną korzyścią, wynikającą z wyzucia się z takiego rodzaju radości jest to, że dusza wypełnia radę naszego Zbawiciela: "Kto chce za Mną iść, niech się zaprze samego siebie" (Mt 16, 24). Nie mogłaby dusza spełnić tej rady, gdyby pokładała radość w swych dobrach naturalnych, kto bowiem zbyt pamięta o sobie, nie idzie drogą zaparcia i nie postępuje za Chrystusem.

3. Dalszą korzyścią, wypływającą dla duszy z oderwania się od tegoż rodzaju radości, jest wielkie uciszenie duszy i odsunięcie roztargnień, oraz skupienie zmysłów, zwłaszcza zmysłu wzroku. Kto bowiem nie szuka radości w przedmiotach naturalnych, nie pragnie ich ani widzieć, ani pojmować innymi zmysłami. Nie pociągają go one wówczas, nie traci czasu na zajmowanie się nimi, staje się podobny do roztropnego węża, stulającego uszy, aby nie słyszeć zaklęć (Ps 57, 5), i by te nie czyniły na nim wrażenia. Kto strzeże bram duszy, którymi są zmysły, zachowuje i pogłębia jej uciszenie i czystość.

4. Inny rodzaj korzyści, równie wielkiej i zbawiennej, wynikającej z umartwienia tego rodzaju radości jest ten. że żadne przedmioty i żadne zgubne myśli nie mącą i nie brudzą duszy, tak jak to czynią z tymi, których jeszcze zadowala cośkolwiek z tego. Z umartwienia i wyrzeczenia się tych próżnych radości rodzi się czystość duszy i ciała, a więc ducha i zmysłów i osiąga się anielskie obcowanie z Bogiem, gdyż dusza uczyniła z siebie i swego ciała godną świątynię Ducha Świętego. Do takiej czystości nie może dojść dusza, jeśli jej serce raduje się w dobrach i wdziękach naturalnych. I nie chodzi tu ani o przyzwolenie pamięci na rzeczy brzydkie, bo sama radość starczy, by zabrudzić duszę i zmysły takimi wiadomościami. Mędrzec powiada, że "Duch Święty oddala się od myśli bezrozumnych", czyli od tych, które nie dążą ku Bogu właściwą drogą (Mdr l, 5).

5. Dalszą korzyścią natury ogólnej jest to, że dusza nie tylko unika wspomnianych nieszczęść, lecz także uwalnia się od wielu innych próżności. Unika wielu szkód, tak duchowych jak i doczesnych, a szczególnie lekceważenia, jakiego w końcu doznają wszyscy, którzy cenią sobie i radują się ze wspomnianych przymiotów naturalnych, własnych lub cudzych. Stąd uchodzą za roztropnych i statecznych (jakimi są rzeczywiście) ci, którzy nie cenią takich rzeczy, ale tylko te, które podobają się Bogu.

6. Z tych wszystkich korzyści na pierwszy plan wysuwa się ostatnia, którą jest owo szlachetne dobro duszy, niezbędne dla prawdziwej służby Bogu, tj. wolność ducha. Przez nią łatwo zwycięża się wszystkie pokusy, pokonywa wszystkie trudności i pomnaża się pomyślnie cnoty.

 


Przypisy:

1) Na temat szkód ogólnych i wspólnych wszystkim pożądaniom wypowiedział się Święty obszernie w I księdze, rr. 6-12, Drogi na Górę Karmel.

2) Tekst cytowany brzmi dokładnie tak: Principiu obsta, sera medicina paratur, cum mola per longas invaluere moras. Ovidius Naso: Remedia amoris, I, 91-92.

 

 

  klasycy       strona główna