O najwyższa i wieczna dobroci Boga! Czymże jestem, ja nędzna, żeś Ty, najwyższy i wieczny Ojciec, ukazał mi swoją prawdę, żeś mi odkrył tajemne podstępy diabła i ułudy uczucia własnego, na które jestem narażona, ja i inni, podczas pielgrzymki tego życia – iżbym nie była zwiedziona przez diabła ani przez siebie samą? Co cię skłoniło do tego? Miłość. Gdyż ukochałeś mnie, nie będąc kochany przez mnie. O Ogniu Miłości! Dzięki, dzięki Ci, Ojcze wieczny!
Mnie niedoskonałej, pełnej ciemności, Ty, doskonały, Ty, światło, ukazałeś doskonałość i drogę świetlaną nauki Jednorodzonego Syna Twojego. Byłam martwa, Ty mnie wskrzesiłeś. Byłam chora, Ty mi podałeś lekarstwo. I nie tylko lekarstwo krwi użyczyłeś przez Syna swego choremu, jakim jest rodzaj ludzki, lecz dałeś mi przeciwko tajemnej chorobie lekarstwo, którego nie znałam; udzieliłeś mi nauki, że nie wolno mi w żaden sposób sądzić stworzenia obdarzonego rozumem, a zwłaszcza sług Twoich. O ja ślepa i chora, ileż razy sądziłam ich pod pozorem twojej chwały i zbawienia dusz! (s. 249)
* Eucharystia jest jak słońce
* Błędy i grzechy moich sług
Teraz odpowiem ci na pytanie, które zadałaś Mi co do szafarzy świętego Kościoła. Abyś lepiej mogła poznać prawdę, otwórz oko swego intelektu i zważ dostojeństwo i godność, do której ich podniosłem. Ponieważ lepiej poznaje się rzecz jakąś przez jej przeciwieństwo, pokażę ci godność tych, którzy w cnocie zarządzają skarbem powierzonym ich rękom przeze Mnie. Przez to ujrzysz lepiej nędzę tych, co dziś karmią siebie samych przy piersi tej oblubienicy.
Wtedy dusza ta, posłuszna temu wezwaniu, przejrzała się w Prawdzie, gdzie ujrzała blask cnoty tych, którzy kosztują jej prawdziwie. I Bóg wieczny rzekł:
Najdroższa córko, naprzód powiem ci o godności, do której ich podniosłem. Sprawiła to dobroć moja, poza ogólną miłością, którą miałem dla stworzeń moich, stwarzając je na obraz i podobieństwo moje i odradzając was dla łaski w krwi Jednorodzonego Syna mego. Doszliście do wyższego dostojeństwa przez zjednoczenie mej boskości z naturą ludzką aniżeli anioł, gdyż przyjąłem naturę waszą, nie anielską. Zatem, jak rzekłem. Ja, Bóg, stałem się człowiekiem, a człowiek Bogiem, przez zjednoczenie mej natury Boskiej z waszą naturą ludzką1).
Eucharystia jest jak słońce
Ta wielkość jest wspólnym dobrodziejstwem dla wszystkich stworzeń obdarzonych rozumem. Lecz spośród nich wybrałem mych szafarzy, dla waszego zbawienia, aby przez nich rozdawana była Krew pokornego i nieskalanego Baranka, Jednorodzonego Syna mojego. Powierzyłem im rozdawnictwo Słońca, udzielając im światła wiedzy, ciepła miłości Boskiej i barwy zjednoczonej z ciepłem i ze światłem, to jest Krwi i Ciała Syna mojego. Ciało to jest słońcem, bo jest jednym ze Mną, który jestem prawdziwym słońcem, i zjednoczenie to jest tak ścisłe, że nie można ich rozdzielić ani rozłączyć, tak samo jak w słońcu nie można oddzielić ciepła od światła, ani światła od ciepła, tak bowiem doskonałe jest to zjednoczenie.
Słońce to, nie wychodząc z kręgu swego, nie dzieląc się, zlewa światło na cały świat. Ktokolwiek chce, uczestniczy w jego cieple. Żadna nieczystość nie może go zbrudzić i światło jego jest zjednoczone z ciepłem, jak rzekłem. Tak samo to Słowo, mój Syn, z drogą krwią swoją, jest słońcem, całym Bogiem i całym człowiekiem, bo jest jednym ze Mną, a Ja z Nim. Moc moja nie jest oddzielona od jego mądrości ani ciepło, ogień Ducha Świętego nie jest oddzielony ode Mnie, Ojca, ani od Syna, gdyż Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, i jesteśmy tym samym słońcem.
Ja, Bóg wieczny, jestem słońcem, od którego pochodzą Syn i Duch Święty. Duchowi Świętemu właściwy jest ogień. Synowi mądrość, i od mądrości tej szafarze moi otrzymują [254] światło łaski za to, że szafowali tym światłem z światłem i z wdzięcznością za dobrodziejstwo otrzymane ode Mnie, Ojca wiecznego, idąc za nauką tej Mądrości, Jednorodzonego Syna mojego.
On jest tym światłem, które posiada w sobie zjednoczoną z nim barwę waszego człowieczeństwa. Zatem i światło mej boskości jest światłem zjednoczonym z barwą waszego człowieczeństwa. Barwa ta rozświetliła się, gdy stała się niezdolna do cierpienia mocą bóstwa natury Boskiej. W ten sposób, to jest przez Słowo wcielone, ściśle zjednoczone ze światłem mego bóstwa oraz z ciepłem i ogniem Ducha Świętego, otrzymaliście to światło. Komuż powierzyłem jego rozdawnictwo? Szafarzom moim w mistycznym ciele świętego Kościoła, abyście posiedli życie, przyjmując od nich Ciało jako pokarm i Krew jako napój.
Rzekłem ci, że to Ciało jest słońcem. Ciało więc nie może być wam dane bez tej Krwi; ani też Ciało czy Krew bez duszy tego Słowa; ani dusza czy ciało bez mego bóstwa. Ojca wiecznego. Jedno jest nierozdzielne z drugim. Jak rzekłem ci na innym miejscu, natura Boska nie oddziela się nigdy od natury ludzkiej: ani śmierć, ani nic innego nie może ich rozłączyć. Całą więc istotę Boską otrzymujecie w tym najsłodszym Sakramencie, pod tą białością chleba.
Jak słońce jest nierozdzielne, tak nie dzieli się cały Bóg i cały człowiek w bieli hostii. Choćby podzielić hostię na tysiąc tysięcy drobinek, w każdej jest cały Bóg i cały człowiek, jak ci rzekłem. Dzieląc zwierciadło, nie dzieli się obrazu, który widzi się w zwierciadle; tak samo dzieląc hostię, nie dzieli się Boga ani człowieka, lecz w każdej cząsteczce jest cały Bóg-człowiek.
Nie zmniejsza się on też w sobie, jak to można zrozumieć na przykładzie ognia. Gdybyś miała światło i cały świat [255] zszedłby się, aby zapalić od niego świece, światło nie zmniejszy się i każdy jednak będzie miał je całe. Prawdą jest wszelako, że uczestniczy w nim, mniej lub więcej, wedle paliwa, które przynosi chcący otrzymać ogień. Abyś to lepiej zrozumiała, podam ci przykład. Przypuśćmy, że wiele osób przyszłoby po światło ze świecami. Jedna przynosi świecę jednouncjową, druga dwuuncjową, inna sześciouncjową, ta półfuntową, tamta jeszcze większą. Wszystkie zbliżają się do światła i każda zapala swoją świecę. W każdej zapalonej świecy, jakakolwiek byłaby jej wielkość, widać całe światło, jego barwę, jego ciepło, jego blask, jednak uznasz, że ten, co niesie świecę jednouncjową, posiada mniej światła niż ten, który trzyma świecę funtową. Tak samo jest z tymi, którzy przystępują do świętego Sakramentu. Każdy przynosi swą świecę, to jest święte pragnienie, z jakim otrzymuje i przyjmuje ten Sakrament. Świeca jest zgaszona i zapala się, gdy on przyjmuje Sakrament. Jest zgaszona, powiadam, gdyż wy sami przez się jesteście niczym. Zaprawdę, dałem wam paliwo, dzięki któremu możecie przyjmować i zachowywać w sobie to światło; paliwem tym jest miłość, gdyż stworzyłem was przez miłość, i przeto nie możecie żyć bez miłości.
To jestestwo, które wam dałem z miłości, otrzymało na chrzcie świętym, mocą krwi tego Słowa, przygotowanie, bez którego nie moglibyście uczestniczyć w tym świetle. Bylibyście jak świeca bez knota, która nie może płonąć i której nie podobna zaświecić, gdybyście z duszą stworzoną do miłości i przeznaczoną dla miłości — do tego stopnia, że nie mogłaby żyć bez miłości, która jest jej pokarmem — nie otrzymali na chrzcie świętym najświętszej wiary zjednoczonej z łaską. Najświętsza wiara jest właśnie knotem, który może się zapalić od tego światła. [256]
Od czego dusza tak przygotowana zapala swą świecę? Od ognia mej Boskiej miłości, kochając Mnie, bojąc się Mnie i idąc za nauką mej Prawdy. Zaprawdę dusza zapala się mniej lub więcej, jak ci rzekłem, wedle paliwa, które przynosi, aby żywić ten ogień. Choć wszyscy macie to samo paliwo, bo wszyscy jesteście stworzeni na obraz i podobieństwo moje, i wszyscy, jako chrześcijanie, posiadacie światło chrztu świętego, jednak każdy z was może wzrastać w miłość i cnotę, o ile chce, z pomocą mej łaski. Nie abyście mieli przybrać inny kształt niż ten, który wam dałem, lecz wzrastacie i rozwijacie się w miłości cnoty przez pełnienie cnoty i przez poryw miłości, posługując się wolną wolą, dopóki macie czas, bo gdy czas minie, nie będziecie mogli tego czynić. Od was więc, jak ci już rzekłem, zależy wzrastanie w miłości.
Z miłością zbliżacie się do tego słodkiego i chwalebnego światła. Rozdawnictwo jego powierzyłem sługom moim, dawszy je wam za pokarm. Otrzymacie tyle tego światła, ile przyniesiecie miłości i gorącego pragnienia. Otrzymacie je jednak całe, jak ci to wykazałem na przykładzie tych, którzy uczestniczyli w tym świetle wedle wagi przyniesionych świec, lecz każdy widział światło całe, nie podzielone. Światło to nie może być podzielone ani przez niedoskonałość tego, który je otrzymuje, ani przez grzech tego, który je rozdaje. Lecz uczestniczycie w tym świetle i otrzymujecie łaskę tylko w miarę swego przygotowania, w miarę swego pragnienia.
Kto przystąpiłby do tego Sakramentu w stanie grzechu śmiertelnego, nie otrzyma żadnej łaski, chociaż przyjął rzeczywiście całego Boga i całego człowieka, jak ci rzekłem. Wiesz, do czego podobna jest dusza, która przyjmuje Sakrament w sposób niegodny? Do świecy, która wpadła do wody i tylko skwierczy, gdy sieją zbliży do ognia; gdy sieją chce [257] zapalić, płomień gaśnie i pozostaje tylko swąd. Ta dusza także nosi w sobie świecę, którą otrzymała na chrzcie świętym, ale rzuciła ją do wody grzechu, który popełniła w sobie. Ta woda zmoczyła knot, to światło łaski, które dane jej było na chrzcie świętym, i dopóki świeca nie wyschnie w ogniu prawdziwej skruchy złączonej z wyznaniem grzechu, dusza przyjmuje u stołu ołtarza to światło faktycznie, lecz nie duchowo.
Gdy dusza nie jest tak przygotowana, jak powinna być do tak wielkiego misterium, to wielkie światło nie trwa w niej przez łaskę, lecz gaśnie natychmiast i dusza pozostaje w większej rozterce, w większych ciemnościach i z cięższym grzechem. Z Sakramentu tego wynosi tylko zgrzyt wyrzutu sumienia nie z winy tego niezmąconego światła, lecz tej zgubnej wody, która jest w tej duszy i która udaremnia uczucie niezbędne do uczestniczenia w tym świetle.
Widzisz więc, że światło to jest nieoddzielne od ciepła i barwy, z którymi jest zjednoczone. Zjednoczenia tego nie może rozerwać ani słabe pragnienie, które skłania duszę do przystąpienia do tego Sakramentu, ani wina duszy, która go przyjmuje, ani grzech tego, który go udziela. Słońce, jak ci rzekłem, oświeca rzecz nieczystą, nie brudząc się jednak. Tak samo w tym świętym Sakramencie to słodkie światło nie może być skalane ani podzielone, ani zmniejszone; nic nie może go dotknąć ani wytrącić z jego koła. Gdyby cały świat obdzielił się światłem i ciepłem tego Słońca, to Słowo wcielone, Jednorodzony Syn mój, nie oddzieliłoby się nigdy ode Mnie, Słońca, Ojca wiecznego. Rozdawany jest On przez ciało mistyczne świętego Kościoła każdemu, kto Go chce przyjąć, a mimo to trwa we Mnie cały i choć przyjmujecie Go całego. Boga i człowieka, jak ci to wyjaśniłem na przykładzie światła, nawet wtedy, gdyby wszyscy ludzie przyszli zapalić swe świece od [258] tego światła, otrzymaliby je całe, a ono pozostałoby jednak całe2.
O najdroższa córko, otwórz oko intelektu, by oglądać przepaść mej miłości. Nie ma stworzenia rozumnego, którego serce nie musiałoby pęknąć z miłości, widząc po wszystkich dobrach, którymi was obsypałem, to dobrodziejstwo, które otrzymaliście w tym Sakramencie.
Jakim okiem, najdroższa córko, winniście, ty i inni, patrzeć na tę tajemnicę i dotykać jej? Nie tylko cielesnym okiem i dotykiem, które są bezsilne. Oko twoje nie widzi nic innego, tylko biel chleba, ręka nie dotyka nic innego, tylko powierzchni chleba, smak nie kosztuje nic innego, tylko smaku chleba. Wszystkie zmysły ciała mylą się3, lecz zmysł duszy nie może się mylić, jeśli ona nie chce, to jest, jeśli nie zgadza się, aby przez niewiarę pozbawić się światła najświętszej wiary.
Kto kosztuje tego Sakramentu? Kto go widzi? Kto go dotyka? Zmysł ducha. Jakim okiem go widzi? Okiem intelektu, jeśli oko to uzbrojone jest źrenicą najświętszej wiary. Oko to widzi w tej białości całego Boga i całego człowieka, naturę Boską zjednoczoną z naturą ludzką, ciało, duszę, krew Chrystusa, duszę zjednoczoną z ciałem, ciało i duszę zjednoczone z moją naturą Boską, nieoddzielną ode Mnie. Jeśli pamiętasz, pozwoliłem ci to ujrzeć nie tylko okiem intelektu, lecz także oczami ciała. Ale oczy ciała olśnione blaskiem tego światła wnet zaniewidziały i pozostało tylko widzenie okiem intelektu. [259]
Ukazałem ci to na twą prośbę, aby uodpornić cię przeciw napaściom, na które byłaś narażona ze strony diabła w sprawie tego Sakramentu i aby wzmóc w tobie miłość i światło najświętszej wiary. Wiesz, że poszedłszy rano, o świcie, do kościoła, aby wysłuchać mszy, po uprzednich udręczeniach ze strony diabła, usiadłaś wprost przed ołtarzem Ukrzyżowanego. Kapłan podszedł do ołtarza Maryi. Rozmyślałaś o niegod-ności swojej: bałaś się, że obraziłaś Mnie pokusą, którą nasłał na ciebie diabeł, i rozważałaś moją miłość, która pozwoliła ci słuchać mszy, gdy ty uznałaś się za niegodną wejść do mego świętego przybytku. Gdy ksiądz konsekrował chleb i wino, ty w chwili poświęcenia podniosłaś nań oczy i, gdy wymawiał słowa konsekracji, ukazałem się tobie. Widziałaś wychodzące z mej piersi światło, podobne do promienia słońca, które pada z jego tarczy, nie oddzielając się jednak od niej. W świetle tym zjawiła się zjednoczona z nim gołębica, dotykając hostii stosownie do słów konsekracji, które wymawiał kapłan. Oczy cielesne nie mogły znieść dłużej tego światła: widzenie trwało dalej tylko w oku intelektu. Widziałaś wtedy i poznałaś przepaść Trójcy i całego Boga-człowieka, ukrytego i utajonego pod tą białością. Widziałaś, że ani światło, ani obecność Słowa, którą intelekt oglądał w tej białości, nie gasiła białości chleba. Jedno nie przeszkadzało drugiemu. Czyniąc Boga – człowieka obecnym w tym chlebie, nie unicestwiłem chleba, to jest, jego białości, dotykalności i smaku.
Oto co ukazała ci moja dobroć. Kto doznał tego dalszego widzenia? Oko intelektu oświecone źrenicą najświętszej wiary. Jemu należało się główne widzenie, bo ono nie może być zwiedzione. Tym więc okiem winniście patrzeć na ten Sakrament.
Kto go dotyka? Ręka miłości. Tą ręką dotyka dusza tego, co oko intelektu widziało i poznało w Sakramencie przez [260] wiarę: i dotyka ręką miłości, by upewnić się o tym, co duchowo widziała i poznała przez wiarę.
Kto go kosztuje? Smak świętego pragnienia. Smak cielesny kosztuje smaku chleba, a smak duszy, którym jest święte pragnienie, kosztuje Boga-człowieka. Widzisz więc, że zmysły ciała mylą się, lecz nie zmysł duszy, dzięki światłu i pewności, które dusza posiada w sobie. Bo oko intelektu ujrzało źrenicą najświętszej wiary; ujrzawszy poznaje: potem dotyka z wiarą, ręką miłości, tego, co poznało przez wiarę. Wreszcie smakiem i gorącym pragnieniem kosztuje dusza mej niewymownej płomiennej miłości. Ta miłość raczyła ją zaprosić do przyjęcia tak wielkiej tajemnicy tego Sakramentu i łaski, którą z nim otrzymuje.
Nie tylko zmysłami cielesnymi winniście więc przyjmować i rozważać ten Sakrament, lecz zmysłem duchowym, przygotowując przez miłość władze duszy do rozważania, przyjmowania i kosztowania tej tajemnicy.
Zważ, najdroższa córko, jakiego dostojeństwa nabywa dusza, która przyjmuje, jak należy, ten chleb życia, ten pokarm aniołów. Przyjmując ten Sakrament, mieszka we Mnie, a ja w niej; jak ryba w morzu, a morze w niej, tak ja jestem w duszy, a dusza we Mnie, oceanie pokoju. Po spożyciu tego chleba życia w duszy pozostaje łaska. Gdy nikną przypadłości chleba, łaska pozostaje.
Podobnie czyni pieczęć przyłożona do gorącego wosku. Gdy się odejmie pieczęć, pozostaje jej znak. To samo sprawia moc tego Sakramentu w duszy, gdzie zostawia po sobie ciepło mej Boskiej miłości, dobrotliwość Ducha Świętego, z światłem mądrości Jednorodzonego Syna mojego. Oświecone tą mądrością oko intelektu może poznawać i rozważać naukę mojej Prawdy. Ta mądrość czyni też duszę silną, gdyż [261] uczestniczy ona w mej Sile i Mocy. Dusza ta jest odtąd mocna, wobec własnej namiętności zmysłowej, przeciwko diabłu i przeciwko światu.
Jak widzisz, odbicie zostaje, gdy pieczęć jest odjęta. Gdy zniszczona jest materia, czyli przypadłość chleba, prawdziwe Słońce wraca do swego biegu, choć nie było oddzielone ode Mnie, bo, jak ci rzekłem, jest zawsze zjednoczone ze Mną. Lecz, aby dostarczyć wam pokarmu w tym życiu, gdzie jesteście pielgrzymami i podróżnymi, aby użyczyć wam pociechy i zachować w was pamięć dobrodziejstwa Krwi (por. 1 Kor 11, 25-26), przepaść miłości, którą żywię dla waszego zbawienia, dała wam go za pożywienie, przez zrządzenie mej Opatrzności, która chciała wspomóc was w potrzebie, podając wam do spożywania ten chleb mojej słodkiej Prawdy.
Zważ, jakie jest zobowiązanie wasze względem Mnie i jak powinniście mi odpłacać miłością, skoro tak bardzo was kocham i skoro jestem najwyższą i wieczną dobrocią, godną całej waszej miłości.
|