List w sprawie artykułów nt. wizyty w Polsce statku-kliniki "Langenort"


Szanowni Panowie,
Mirosław Prandota i Janusz Połeć,
Redakcja gazety 'Nasza Metropolia'
w Warszawie.

Drodzy Panowie!

W swojej publicystyce poświęconej wizycie holenderskiego statku promującego aborcję i środki wczesnoporonne, występujecie przeciw fanatyzmowi, obłudzie i ciemnocie osób protestujących.

I słusznie. Chciałoby się widzieć Polskę krajem szacunku dla drugiego człowieka.

Również w tekstach Panów występuje parę paradoksalnych stwierdzeń negujących ów szacunek. Być może są one skutkiem gorącej atmosfery wokół tej sprawy. Dlatego chciałbym teraz na spokojnie parę tych stwierdzeń wypunktować, ufając że Panowie, po czasie, dostrzeżecie swój błąd.

Oto one:

1. Pan Prandota napisał w artykule Polowanie na czarownice:

"...w Polsce dokonuje się aborcji na lewo i prawo, tyle, że cichaczem. Prawo prawem, ale życie życiem. Oficjalna statystyka dla idiotów, głosi, że ciążę przerwało na przykład w roku 2001 tylko 150 kobiet. Nie 150 tysięcy, jak jest naprawdę..."

Twierdzi Pan, że życie jest życiem, i że idzie ono swoją drogą - inną niż obecnie obowiązujące prawo. Oraz że sens, racja leży po stronie życia. Wcześniej słusznie broni Pan 10-tysięcy kobiet oskarżonych o czary i straconych w majestacie prawa za czasów I Rzeczypospolitej. "Nasi, niby to światli pradziadkowie, obkuci w dziełach włoskiego Renesansu, mordowali niewinne kobiety w przekonaniu, że w ten sposób zwyciężają diabła, który je opętał". Jako dominikanin, którego zakon przeprowadzał tego typu procesy, jeśli nie w Polsce, to na pewno w Europie południowej i zachodniej, przyznaję słuszność Pańskiej zgorszonej postawie. Ufam jednak, że Pan z kolei, jako światły obywatel III Rzeczypospolitej, nie będzie chciał w majestacie prawa wysyłać pod nóż chirurga, już nie 10-tysięcy, ale 150-tysięcy (albo więcej - na skutek ewentualnej legalizacji) równie niewinnych dzieci znajdujących się w łonach kobiet. I liczba ta nie rozciągnie się na cztery wieki ale na dwanaście miesięcy. Jak łatwo policzyć, w ciągu czterech wieków liczba kobiet, które dokonałyby sztucznego poronienia wyniosłaby 60 mln.

2. W artykule "Aborcja na falach" Janusz Połeć przytacza roztropne wypowiedzi niewiast z ekipy statku holenderskiego "Langenort", które twierdziły, "że tylko szalony lekarz wykonywałby zabiegi na rozkołysanym morzu". Jednak pozostawia Pan bez komentarza fakt, że te same "roztropne" panie rozdawały na lewo i na prawo hormonalne środki wczesno-poronne, nie mówiąc, że oprócz zabicia dziecka, są one też bardzo często - jako środki zaburzające normalne funkcjonowanie hormonów w organizmie - niebezpieczne dla zdrowia kobiet. I podlegają ścisłej kontroli lekarza.

Dla poparcia tego, co piszę przytoczę wypowiedzi kobiet o złych skutkach zażywania tego typu pigułek. Są one zaczerpnięte z dyskusji, jaka wywiązała się na portalu onet.pl pod koniec maja 2003 r. po czacie z p. Starowiczem:

- Próbowałam kilka raz w życiu brać to świństwo. Bywało że się źle czułam bóle głowy uczucie puchnięcia i próbowałam innych tabletek (oczywiście mój ginekolog próbował mi coś dobrać ...) I doszło do tego, że już nie czułam się źle X okazał się pod tym względem dobry... I co ? I to że nie miałam wogóle ale to wogóle ochoty na seks .... wręcz czułam niechęć do tych czynności (tak wtedy myślę o kochaniu się jak o czynnościach). Nie biorę tabletek stosuję bardziej zawodne metody zapobiegania ale kiedy mam ochotę na seks to jestem tego świadoma i chcę tego, jestem odpowiednio wilgotna - przepraszam za tak szczególowe opisy i inne doznania też mam pełniejsze. Gadałam SZCZERZE z innymi kobietami na ten temat. I co się okazuje.. ano sporo z nich ma podobne odczucia. Moja koleżanka mówi, żę mąż często próbuje ją zachęcać a ona nic "jak już sie uprze to kochamy się raz w miesiącu", inna koleżanka też zauważyła że tabletki nie pozwalają jej cieszyć się seksem, bardziej robi to dla chłopaka niż dla siebie... Zastanawia mnie fakt czy aby nie jest tak, że kobiety-dziewczyny poświęcają sie za bardzo... biorą latami to świństwo i nawet nie wiedzą co ze smaku współżycia tracą... (~Edyta, 2003-05-26 11:29:16)

- Mialam dokladnie te same doswiadczenia. Doszlo do tego, ze przestalam brac tabletki. [Na początku zażywania] prawie rok bylo wspaniale, prawdziwy sex, sporo schudlam i bylo fantastycznie, ale jak to w bajkach bywa moje szczescie nie trwalo dlugo. W wieku 26 lat mialam pryszcze, pojawilo sie owlosienie, powoli stawalam sie....facetem. Efekt tego jest taki ,ze prawdopodobnie do konca zycia jestem skazana na pigulke. Biore ponownie 3 miesiac i juz mam 5 kg wiecej. Facet poszedl w odstawke a ja zabralam sie za zarcie. Nie wiem jak skonczy sie dla mnie ta historia. Wole o tym nie myslec...:((  pozdrawiam... (~sze, 2003-05-28 21:31:14)

- Dlaczego nawet taka sława jak Pan profesor [Starowicz] nie napiszą ani słowa o powszechnych skutkach ubocznych tabletek? Ja byłam wielką zwolenniczką tabletek, które zaczęłam brać w 1994 (Marvelon), potem był Minulet, po dziecku Triquilar i Triminulet. Przy trójfazowych libido spadło mi prawie do zera, ogólnie pigułki przyczyniły się u mnie do rozwoju nadciśnienia. Zupełnie przypadkowo m.in. z artykułów w "Twoim Stylu" dowiedziałam się jakie szkody wyrządza długotrwałe branie pigułek. Wypłukują z organizmu witaminy (wypadają włosy, rozdwajają się paznokcie), drastycznie obniżają poziom cynku który odpowiedzialny jest m.in. za pracę jajników. I zdarza się że po odstawieniu tabletek cykl z owulacją nie pojawia się nawet przez rok. Spójrzcie tylko na ulotki dołącznone do tabletek. Ile jest przeciwskazań, skutków ubocznych, objawów przy których należy natychmiast odstawić tabletki. Chociażby zwykła nadwaga a tym bardziej otyłość są przeciwskazaniem. Znam dziewczyny, które mimo tej przypadłości łykają piguły. Czy lekarz przepisujący nie powinien przeprowadzić dokładnego wywiadu zdrowotnego? Nie, bo za tym stoją wielkie pieniądze wielkich koncernów farmaceutycznych. Która z was zrobiła dokładne badania przed tabletkami? Która jest wysyłana przynajmniej raz w roku na badania kontrolne? Wielu lekarzy z miejsca przepisuje tabletki metodą prób i błędów. Nie te to może następne.Wolę na razie nie myśleć jakie skutki w przyszłości w moim przypadku wywoła kilkuletnie łykanie tabletek. Organizm przez kilka lat przestawiony był sztucznie na cykl bezowulacyjny. Przecież nie jest to zgodne z naturą! Do tej pory a mam 29 lat próbowałam dosłownie wszystkiego (łącznie ze spiralą i kremami), ale póki co chce pozostać przy gumie i metodzie termicznej. Polecam, i proszę o inne spostrzeżenia co do objawów ubocznych pigułek. Pozdrawiam (jusnika, 2003-05-27 08:46:28)

- Ja tez jestem przeciwna tabletkom, bo to nie normalne lykac jakies meskie hormony! Ja bralam je dwukrotne; 1 raz- na tradzik, 2- bo moj glupi chlopak(teraz ex-)KAZAL mi je brac. Podczas uzywania prawie caly czas spalam i caly czas bylam glodna, bylam spuchnieta (gromadzona woda w ciele), tylam, nawet jak odmawialam sobie jedzenia, mialam mdlosci, obolale cialo, zwlaszcza piersi, uczucie ciezkich nog; meskie zachowanie. Pomimo, ze lekarz zmienial mi wtedy marke produktu to i tak bylo to samo. Odnosnie libido to nie spadlo mi, wrecz przeciwnie. Ale faktem jest, ze nie milo wspominam ten czas, kiedy zazywalam to swinstwo. Teraz mam chlopaka, ktory tak troszczy sie o moje zdrowie i samopoczucie, ze dal mi wolna wole i nie narzeka, ze musi zakladac gumke. Oczywiscie, ze jest przyjemnie bez niej (dla mnie- tez), ale nikt mnie juz nie nakloni do powrotu do takiego stanu, w jakim bylam w trakcie zazywnia pigulki. (~Anka, 2003-05-28 17:44:57)

I jeszcze by powrócić do tekstów z Naszej Metropolii:

3. Janusz Połeć pisze: "Dlaczego kobietom odmawia się prawa do świadomego macierzyństwa, a dzieciom radosnego dzieciństwa. Nie wykluczone, że dzięki holenderskiemu statkowi, symbolizującemu solidarność kobiet, politycy nie będą mogli dłużej udawać, że problemu nie ma" ("Aborcja na falach"). Myślę, że przemilczanie prawdy o skutkach tabletek hormonalnych nie służy ŚWIADOMEMU macierzyństwu. Świadomość - nie wiem czemu - kojarzy mi się z wiedzą. Zaś RADOSNE dzieciństwo z radosną, czułą matką. Nie spełnią tej roli matki z zaburzeniami hormonalnymi, np. z cechami męskimi, będącymi wynikiem hormonalnych środków wczesnoporonnych, zwanych czasem antykoncepcyjnymi.

Mam nadzieję, że w niczym nie uraziłem Panów godności, i ufam w Panów   odpowiedzialność na przyszłość.

Krzysztof Broszkowski OP


 

  Rodzina